Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 01.04.2009

Czy szczyt G20 przyniesie obronę przed kryzysem?

Dwie główne sprawy, które dzielą uczestników szczytu, to skala pomocy publicznej dla gospodarki i kształt nowej architektury finansowej.
  • Wiesław Molak: W brukselskim studiu europoseł, były Minister Spraw Zagranicznych, Komitet Wyborczy „Porozumienie dla Przyszłości Centrolewica” Dariusz Rosati. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

    Dariusz Rosati: Dzień dobry państwu, witam.

    Jakub Urlich: Panie pośle, dzisiaj za 15 minut w Londynie rozpoczyna się szczyt państw G20. Przywódcy światowi mają zdecydować, jak bronić się przed kryzysem gospodarczym i powtórką krachu finansowego, którego świadkami jesteśmy już od kilku miesięcy, ale pomysły są różne. Czy tu w ogóle możliwe jest porozumienie pana zdaniem?

    D.R.: No, rzeczywiście są różnice poglądów. Pewnie w niektórych sprawach da się porozumieć, ale jeżeli są tacy, którzy uważają, że szczyt G20 przyniesie jakiś przełom, to obawiam się, że się mylą. Dwie główne sprawy, które dzielą uczestników szczytu, to jest skala pomocy publicznej dla gospodarki, czyli skala tego fiskalnego bodźca, który Amerykanie chcą, żeby był jak największy, Europejczycy się opierają. No i druga sprawa to jest kształt nowej architektury finansowej, przede wszystkim pytanie, czy nad działalnością banków, banków inwestycyjnych, funduszy inwestycyjnych należy sprawować taką międzynarodową kontrolę czy ponadnarodową kontrolę, czy też to powinny być sprawy pozostawione rządom poszczególnych państw.

    J.U.: Jak miałaby wyglądać taka kontrola? Kto miałby ją sprawować? No i kto się na nią zgodzi tak naprawdę? Przecież banki, o których mówimy, to są prywatne instytucje?

    D.R.: No tak, ale działają w ramach pewnych regulacji, które mają zabezpieczać interesy przede wszystkim depozytariuszy. Przecież wszyscy trzymamy nasze pieniądze w bankach, a nie jesteśmy w stanie ocenić kondycji finansowej tych instytucji, dlatego muszą być wyspecjalizowane instytucje publiczne, takie właśnie jak instytucje nadzoru finansowego, które będą...

    J.U.: Międzynarodowe?

    D.R.: No właśnie na tym polega pytanie. Europejczycy chcieliby, żeby to były instytucje międzynarodowe czy ponadnarodowe mające takie kompetencje, natomiast Amerykanie są temu zdecydowanie przeciwni. Ja sądzę, że nie jesteśmy jeszcze na takim etapie, żebyśmy się zgodzili na ponadnarodowy nadzór bankowy. Prawdopodobnie skończy się na tym, że ustalone zostaną nowe sposoby wymiany informacji, nowy sposób jakby kontaktu narodowych oddziałów czy narodowych urzędów nadzorczych, natomiast nie jest to jeszcze etap, żeby można było myśleć o ponadnarodowym, światowym nadzorze.

    W.M.: Panie pośle, a kto jest głównym rozgrywającym? Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Rosja czy Chiny?

    D.R.: No, na tym szczycie nie ma takiego wyrazistego lidera, prawda? Na poprzednim również... no, można powiedzieć, że Europa wtedy była inicjatorem w ogóle takiego spotkania, podczas gdy Stany Zjednoczone na poprzednim szczycie pod kierunkiem starej, poprzedniej administracji nie miały już jakby takiej siły przebicia czy inicjatywy. W tej chwili widzimy, że w tej grupie G20 układ jest można powiedzieć wielobiegunowy – jest jakby punkt widzenia europejski, kontynentalny, reprezentowany przez Francję i Niemcy przede wszystkim, i jest stanowisko brytyjskie, które jest inne niż stanowisko krajów Europy kontynentalnej. No i są Stany Zjednoczone i wreszcie są ci, których do tej pory nie widać było tak bardzo czy nie słychać – Chiny, Indie, Brazylia, nowe państwa, które domagają się większego udziału w kształtowaniu stosunków finansowych na świecie, domagają się wzmocnionej roli dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego i generalnie ograniczenia wpływu tzw. krajów rozwiniętych, starszych.

    W.M.: Nas tam nie ma, ale co by było dla nas najlepsze?

    D.R.: No, dla Polski niewątpliwie najlepsze byłoby porozumienie jednak, porozumienie wszystkich uczestników w kilku sprawach. Po pierwsze właśnie w zwalczaniu kryzysu, zwalczaniu kryzysu, dlatego że Polska jest ofiarą kryzysu, który przecież nie ona wywołała, prawda? Polska ma stosunkowo zdrową gospodarkę, u nas nie dochodziło do ekscesów finansowych, niemniej jednak my cierpimy bardzo ze względu na pogorszenie się kondycji finansowej dużych banków międzynarodowych, które mają u nas swoje oddziały, i jednocześnie cierpimy przez recesję na rynkach zachodnich. Więc chcielibyśmy, żeby państwa rozwinięte dogadały się w tych dwóch sprawach, żeby banki zagraniczne nie wysysały pieniędzy z gospodarki polskiej, bo z takim zjawiskiem mamy do czynienia, i żeby jednak odwrócić tendencję recesyjną, tak żeby polski eksport mógł przez przeszkód być kontynuowany.

    J.U.: To, co ustalą przywódcy tych najbogatszych 20 państw świata, na to musimy niestety poczekać, ale wiemy już, że wczoraj w Londynie spotkali się prezydenci Stanów Zjednoczonych i Rosji. Mówi się o końcu takiej zimnej wojny, której świadkami byliśmy od pewnego czasu. To dobra wiadomość?

    D.R.: No, ja bym poczekał jeszcze z takimi werdyktami. Ja chcę przypomnieć, że gdy prezydent...

    J.U.: Ale była ta zimna wojna?

    D.R.: Tak, oczywiście, w ciągu ostatnich 3 lat mniej więcej stosunki Rosji z Zachodem były fatalne, fatalne. Zresztą trzeba wyraźnie powiedzieć – głównie ze względu na określoną politykę rosyjską, chociaż też można powiedzieć Amerykanie też nie byli bez winy. Ale ja chcę przypomnieć, że 8 lat temu, kiedy.... czy 9 lat temu, kiedy prezydent Putin rozpoczynał swoje urzędowanie, to też przecież Zachód był zachwycony, prawda, spotkanie z prezydentem Bushem kończyło się takimi bardzo miłymi komentarzami, prawda, rozmówcy poklepywali się i widzieli w sobie szczerych demokratów. Więc należy poczekać z takimi ocenami, zobaczymy, co z tego będzie. Z całą pewnością w tej chwili obie strony mają sporo interesów w tym, żeby doszło do pewnego zbliżenia. Stanom Zjednoczonym zależy na współpracy z Rosją ze względu przede wszystkim na sytuację w Afganistanie i stosunek do Iranu. Z kolei Rosjanom z całą pewnością zależy na powstrzymaniu planów amerykańskich budowy tarczy antyrakietowej. I pewnie również chodzi o to, żeby do pewnego stopnia współpracować w tym, co już zaanonsowano, mianowicie dalszym rozbrojeniu. Tak że ja liczę na to, że te właśnie wspólne interesy mogą skłonić oba państwa do tego, żeby wreszcie ze sobą współpracowały, chociaż w tej chwili trudno powiedzieć. Ja powiedziałem, że takie spotkanie pierwsze to jest raczej sondaż, to jest raczej próba uzyskania coś w zamian za same miłe uśmiechy i za samą jakby przyjemną atmosferę, ale to są zbyt wytrawni gracze po obu stronach, żeby poszli na tego typu ustępstwa za nic.

    W.M.: To jeden szczyt, przed nami szczyt NATO, a później szczyt Unia Europejska – Stany Zjednoczone. Czy nasz minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ma szanse zostać sekretarzem generalnym NATO?

    D.R.: Wie pan, dopóki piłka w grze, dopóty wszystko jest możliwe, jak mówimy. Niemniej jednak ja uważam, że w tej chwili szanse Sikorskiego są minimalne. Widzimy wyraźnie, że główne państwa członkowskie Sojuszu – Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy – właściwie mają innego kandydata i trudno się właściwie dziwić, dlatego że kandydatura Polaka właściwie od samego początku była trudna do przeforsowania z różnych powodów. Wydaje mi się, że po pierwsze w ogóle kandydat z Europy Środkowo–Wschodniej ma trudniej, trudniejsze zadanie, żeby zyskać poparcie innych państw, zwłaszcza państw Europy Zachodniej. One się po prostu boją, że kandydat z naszego regionu będzie raczej komplikował sytuację na linii stosunków z Rosją niż pomagał.

    W.M.: Ale ostatnio powiedział nasz minister spraw zagranicznych: „Rosja w NATO? Czemu nie?”.

    D.R.: No tak, ale to jest taki zwrot dosyć czytelny i przecież to widać, że spowodowany kampanią, jakby zabiegami o to, żeby jednak go uwzględnić, więc tego nikt tak do końca poważnie nie bierze. Przecież nie jest to jakiś przejaw takiej polskiej polityki czy stanowiska polskiego rządu. To jest pierwsza tego typu wypowiedź. A więc właśnie jeszcze mówię, że również osoba ministra Sikorskiego jest jakby szczególnie trudna do forsowania właśnie ze względu na jego poprzednie kiedyś i wypowiedzi, i jego związki z republikanami w Stanach Zjednoczonych. To wszystko nie ułatwiało mu zadania.

    J.U.: A czy można poważnie traktować te zapowiedzi, które jeszcze niedawno się pojawiały, że Turcja może zawetować tę duńską kandydaturę, że Polska ją zawetuje? Pojawiają się takie ostrzeżenia czy opinie, że Polska i Turcja mogą na tym jutrzejszy szczycie wywołać skandal.

    D.R.: Nie, nie sądzę, żeby do tego doszło. To byłoby nie do końca odpowiedzialne. Nie, nie stosuje się w ramach NATO tego typu instrumentów, jak weto. No, ono w oczach kilku może polskich polityków byłoby stosownym instrumentem, ale ja uważam, że to jest postępowanie, które donikąd nie prowadzi. Nie, mnie się wydaje, że i Polska, i Turcja w zamian za w końcu swoje ustępstwo i zgodę na kandydata duńskiego pewnie będą chciały coś uzyskać czy na poziomie stanowisk technicznych w NATO, czy też na poziomie pewnych zapisów w końcowych dokumentach, ale nie sądzę, żeby doszło do weta.

    W.M.: Teraz pana komitet, Komitet Wyborczy „Porozumienie dla Przyszłości Centrolewica”, jakie szanse ten blok ma w wyborach do Europarlamentu?

    D.R.: Szanse tego bloku są duże z dwóch powodów. Po pierwsze mamy bardzo dobrych kandydatów do Parlamentu Europejskiego, naprawdę to są postacie znane w Polsce, szanowane, ludzie z wielkim doświadczeniem, że wymienię nazwisko pan Borowski, pan Onyszkiewicz, pan prof. Nałęcz, pani prof. Środa, poseł Józef Pinior czy poseł Grabowska. To są bardzo dobrzy kandydaci. Po drugie – jest naszym zdaniem zapotrzebowanie na tego typu nowoczesną, centrowo–lewicową formację w Polsce, taką, która będzie alternatywą dla partii prawicowych, a jednocześnie będzie budziła zaufanie i będzie, no, oferowała taki walor nowości w stosunku do obecnie funkcjonujących partii lewicowych, które wyraźnie jakby zużyły swoje szyldy i zużyły swoje polityczne potencjały. Tak że jesteśmy dobrej myśli. Jest dopiero początek kampanii, chcemy przekonać wyborców, chcemy przekonać Polaków, że mamy dobry program i mamy znakomitych ludzi, prawdziwie dobrą reprezentację europejską.

    W.M.: No, trudno żeby pan powiedział cośinnego. Dariusz Rosati, Komitet Wyborczy „Porozumienie dla Przyszłości Centrolewica”, europoseł, był gościem Sygnałów Dnia.

    D.R.: Dziękuję państwu.

    (J.M.)