Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 04.12.2008

Bardziej sprawa niż walka

Sukces tybetańskiej drogi bez przemocy byłby czymś użytecznym, dałby coś innym ludziom, którzy prowadzą podobny rodzaj walki bez przemocy.

Jakub Urlich: Jutro w Gdańsku rozpocznie się dwudniowy zjazd laureatów Pokojowej Nagrody Nobla. W tym roku odbędzie się w Polsce jako wyraz uznania dla Lecha Wałęsy w 25 rocznicę przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. Czas na ekskluzywną Rozmowę Dnia w naszym magazynie z jednym z laureatów ten Nagrody – Dalajlamą XIV. Rozmawia z nim Krzysztof Renik.

*

Krzysztof Renik: Wasza Świątobliwość, czym XIV Dalajlama jako rzecznik Tybetańczyków mieszkających w Tybecie – tak Wasza Świątobliwość się często określa – pragnie podzielić się z Polakami podczas pobytu w Polsce?

Dalajlama XIV: Zawsze uważałem się za wolnego rzecznika narodu tybetańskiego. Jestem pewien, że Polacy ze względu na swe własne doświadczenia z przeszłości rozumieją, co oznacza ból i cierpienie, gdy naród poddany jest władzy o charakterze wojskowym. Dlatego jest zupełnie naturalne, że chcą wiedzieć coś więcej na temat obecnej sytuacji w Tybecie i spróbuję im o tym opowiedzieć.

Ale moje największe zainteresowanie dotyczy dwóch spraw. Po pierwsze pragnę promować wartości ludzkie – międzyludzkie współczucie, międzyludzką sympatię. Uważam, że te wartości są podstawą naszego szczęśliwego życia, włączając w to nasze dobre samopoczucie fizyczne. Zwykle wyjaśniam, że współczucie i dobre uczucia są czymś bardzo pozytywnym z punktu widzenia myślenia zdroworozsądkowego, naszego powszechnego doświadczenia oraz osiągnięć nauk psychologicznych. Uważam, że są to wartości należące do świeckiej etyki i świeckiej drogi życia.

Po drugie ważna jest dla mnie harmonia międzyreligijna. Dlatego gdziekolwiek jadę, dzielę się swoimi myślami na temat tych dwóch kwestii. To jest część mojego myślenia i moich własnych doświadczeń.

K.R.: Ale czy Dalajlama powie coś szczególnego Polakom? Coś, co będzie tylko dla nich?

Dalajlama XIV: Oczywiście. Od czasów mojego dzieciństwa określenie „polski” towarzyszyło mi zarówno przed II wojną światową, a także podczas oraz po jej zakończeniu, także około roku 1956, Polska, Węgry i sprawy z tym związane. Zawsze uważałem, że ludzie z twojego kraju mają silną wolę, mają silnego polskiego ducha. Dlatego kiedykolwiek jadę do Polski, zawsze uczę się waszej silnej determinacji, a także siły woli.

K.R.: Czy Wasza Świątobliwość sądzi, że idea ruchu Solidarności, ruchu, który był pokojowym ruchem skierowanym przeciw komunizmowi oraz przeciw dyktaturze, czy taka idea może być czymś użytecznym dla Tybetańczyków, może inspirować tybetańską walkę o ojczyznę?

Dalajlama XIV: Z pewnością, z pewnością. Były prezydent Lech Wałęsa podczas mojej pierwszej lub drugiej wizyty, kiedy był już prezydentem, wydał mi się bardzo zdeterminowaną i doświadczoną osobą jako lider Solidarności. To on mnie teraz zaprosił, oczekuję zatem spotkania z nim, by usłyszeć trochę rad i sugestii w tym trudnym okresie.

K.R.: O walce Tybetańczyków mówi się często, że jest to walka nie tylko jednego narodu, że jest to i powinna być to walka całej ludzkości. Czy Wasza Świątobliwość, czy Dalajlama zgadza się z taką opinią? A jeżeli tak, to dlaczego? Walka Tybetańczyków jest walką całej ludzkości?

Dalajlama XIV: Po pierwsze zawsze pamiętam, że jest to sprawa tybetańska, bardziej sprawa niż walka. Co więcej, jest bardzo ważne, że od samego początku my, Tybetańczycy, prowadzimy tę sprawę bez użycia przemocy. Są na świecie ludzie, którzy prowadzą podobną walkę o swe prawa, używając przemocy. Niestety, takie ruchy wykorzystujące przemoc są bardziej znane, więcej jest na ich temat w mediach aniżeli na temat walki o wolność bez przemocy, do której ludzie niekiedy nie przywiązują wagi. Obecnie na tej planecie ludzie są karmieni przemocą, zabijaniem, rozlewem krwi, dlatego uważam, że sukces tybetańskiej drogi bez przemocy byłby czymś użytecznym, dałby coś innym ludziom, którzy prowadzą podobny rodzaj walki bez przemocy. Tak to odczuwam.

K.R.: Czy to jedyny powód, dla którego sprawa tybetańska powinna być ważna dla świata?

Dalajlama XIV: Innym aspektem sprawy tybetańskiej jest kwestia ekologii. Część naukowców mówi o trzech biegunach: północnym, południowym i trzecim, który jest właśnie w Tybecie. To, co dzieje się na Wyżynie Tybetańskiej, jest ważnym elementem globalnego procesu ocieplania się klimatu. Jest tak samo ważne, jak to, co ma miejsce w rejonie Północnego i Południowego Bieguna. Dodam, że poziom globalnego ocieplenia określany jest przez niektórych ekologów na poziomie jednej dziesiątej, natomiast na obszarze Tybetu na poziomie trzech dziesiątych. Ci ekolodzy ostrzegają, iż w przypadku kontynuacji tego procesu poważne konsekwencje czekają wszystkie te regiony, w których ludzkie życie zależy od wielkich rzek biorących początek w Tybecie.

K.R.: Mówiąc o relacjach tybetańsko–indyjskich Wasza Świątobliwość użył niedawno porównania tych relacji do relacji łączących ucznia i nauczyciela, czyli Tybet jako uczeń, Indie jako nauczyciel. Czy obecnie „uczeń” oczekuje wsparcia od „nauczyciela”?

Dalajlama XIV: Jako wspólnota uchodźców przybyliśmy w roku 1959 w kwietniu do Indii. Rząd indyjski udzielił nam azylu politycznego. Nie tylko udzielono nam azylu politycznego; rząd Indii wziął nas także w opiekę i udzielił wszelkiej pomocy. Szczególnie odczuliśmy to na polu edukacji. Ówczesny premier Indii Jawaharlal Nehru wspierał osobiście rozwój szkolnictwa dla tybetańskich dzieci. Osobiście uważam, że wspólnota tybetańska w Indiach może się uważać za wspólnotę uchodźców, która osiągnęła sukces głównie dzięki pomocy rządu indyjskiego. Nie mam co do tego wątpliwości.

Oczywiście, w pomoc dla Tybetańczyków zaangażowali się także wolontariusze z całego świata, ale głównie wsparcie pochodziło właśnie od rządu indyjskiego.

Czasami na polu politycznym władze indyjskie – co jest, oczywiście, zupełnie zrozumiałe – są, o czym kiedyś wspominałem, zbyt ostrożne, ale to jest zrozumiałe, Indie mają długą granicę z Chinami. Ponadto przebieg znacznej części tej granicy nie jest ostatecznie uregulowany. To nie jest łatwa sytuacja, ale zasadniczo rząd Indii pomaga nam bardzo. Poza tym Tybetańczycy cieszą się sympatią i zainteresowaniem ze strony przedstawicieli indyjskiej opinii publicznej.

K.R.: „Moje zaufanie do narodu chińskiego pozostaje nadal silne” – to są słowa XIV Dalajlamy. Jak można je rozwinąć?

Dalajlama XIV: Od roku 1979 kontynuujemy dialog z rządem chińskim. Czasami był on bardzo obiecujący, na przykład we wczesnych latach 80. Pokładaliśmy wówczas wielkie nadzieje w kierownictwie chińskim. Ich myślenie było bardzo otwarte, bardzo realistyczne. Kiedy jednak we właściwych Chinach rozpoczęły się silne ruchy demokratyczne, wówczas polityka chińska obrała znacznie twardszy kierunek. Od tego czasu nasze rozmowy z władzami chińskimi były raz obiecujące, kiedy indziej stawały się trudne. W ostatnim roku były raczej trudne.

Obecnie poszliśmy na maksymalne ustępstwa, ale oni są nadpodejrzliwi, ciągle oskarżają nas, że chcemy niepodległości, a przecież cały świat wie, że nie chcemy się oddzielać. My szukamy rozwiązania zgodnego z konstytucją chińską. Ostatnio moja wiara w chińskie czynniki oficjalne, w chiński rząd staje się coraz słabsza.

Ale jest naród chiński. Wystarczy spojrzeć, gdzie są społeczności chińskie – są w Ameryce, w San Francisco, w rejonie Nowego Jorku, są w Indiach, w Australii, są wszędzie. Te społeczności tworzą chińskie miasta. Poprzez ciężką pracę osiągają pozycję w biznesie. Jednocześnie zachowują własną tradycję, w tym język. Uważam Chińczyków za naród realistycznie myślący, oddany pracy, a jednocześnie za naród o wielkiej kulturze. Kiedy w tym roku rozpoczął się w Tybecie kryzys po wydarzeniach z 10 marca, pojawiło się wiele artykułów napisanych przez chińskich pisarzy i intelektualistów, które wspierały Tybetańczyków. Dlatego wyraziłem w ostatnich dniach przekonanie, że trudno mi mieć zaufanie do chińskiego rządu centralnego, do władz chińskich, natomiast moja wiara w naród chiński pozostaje niezachwiana.

*

J.U.: Wyjątkowa Rozmowa Dnia. Krzysztof Renik rozmawiał dziś z Dalajlamą XIV, jednym z gości rozpoczynającego się jutro w Gdańsku dwudniowego zjazdu laureatów Pokojowej Nagrody Nobla.

(J.M.)