Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 17.03.2007

Ten kompromis to nie kompromis

Ten "kompromis" nigdy nie był żadnym kompromisem, lewica go nigdy nie uznała. Już dwa lata po zawarciu tego słynnego "kompromisu" lewica przystąpiła do zmiany prawa, tylko wówczas Trybunał Konstytucyjny im to odrzucił, bo to było sprawą zbyt restrykcyjną, bo pozwalało na zabijanie dzieci nienarodzonych do dziewiątego miesiąca w niektórych przypadkach.

Paula Michalik: W studiu Sygnałów Dnia witamy wiceprzewodniczącego Ligi Polskich Rodzin, posła Wojciecha Wierzejskiego. Dzień dobry.

Wojciech Wierzejski:
Witam serdecznie, dzień dobry.

Marek Mądrzejewski: Panie pośle, często słychać taką interpretację, iż Liga Polskich Rodzin prowadzi cyniczną grę w obronie życia i to ze strony również koalicjantów. Nie tak dawno, dwadzieścia minut temu przedstawiciel PiS-u powiedział to na naszej antenie.

W.W.: Ale cóż mają mówić? Wiadomo, że jeśli jakieś ugrupowanie polityczne wypowiada się na dowolny temat, to można mu zawsze zarzucić, że to jest cynizm. My nie mamy co się swoich poglądów wypierać. Liga Polskich Rodzin od samego początku głosiła obronę życia w każdym miesiącu i w każdym roku swojej działalności. Ja zanim jeszcze trafiłem do Ligi Polskich Rodzin byłem działaczem i Młodzieży Wszechpolskiej, i kilku organizacji, które zajmowały się obroną życia, uczestniczyłem jeszcze w roku 1993 i 1995 w tych wielkich akcjach, manifestacjach na rzecz obrony życia. Zarzucanie osobom, które całe życie od młodzieńczych lat są obrońcami życia, że teraz wykorzystują to cynicznie, przez osoby, które nigdy życia nie broniły i teraz nie zamierzają, jest troszeczkę nie w porządku. Rozumiem w innych kwestiach by Ligę atakowali, ale co do obrony życia nie mają nam tu nic do zarzucenia. Mamy naprawdę czyste intencje.

M.M.: Czy do tych osób, który nie zamierzają bronić tego życia należy żona prezydenta i sam prezydent wspierający ją?

W.W.:
Tak. Ja wczoraj z wielką uwagę przeczytałem wywiad z panem Rokitą w Rzeczpospolitej i tam mówi, że tajemnicą poliszynela jest, od wielu lat on to już wie, że żona prezydenta ma poglądy feministyczne, takie lewicujące na te kwestie społeczne i kobiece. Fakt, że podpisuje razem z feministkami, różnymi dziennikarkami o poglądach i lewicowych, i umiarkowanych, różnych podpisuje apel o nie wprowadzanie zmian do Konstytucji chroniących życie świadczy, że jest osobą, która hamuje te zmiany. Wbrew stanowisku papieża, bo przypomnę, że kilka dni temu opublikowano Adhortację apostolską, w której papież wyraźnie mówi, że życie od chwili poczęcia do naturalnej śmierci jest wartością (cytuję) co do której ta wartość nie podlega dyskusji. I później stanowisko biskupów, którzy powiedzieli, że pochwalają tych, którzy chcą zagwarantować konstytucyjną ochronę życia i że konstytucyjna ochrona życia byłaby wielkim krokiem naprzód w kierunku właśnie ochrony godności człowieka w każdej sytuacji, na każdym etapie jego życia.

M.M.: Ale czy mimo wszystko w tej sytuacji słowa, które padają z ust ojca Rydzyka nie są przesadą, nie są obraźliwe i fakt, iż nie chce się z ich wycofać, nie chce przeprosić, nie jest naganny?

W.W.:
Dwa elementy. Moim zdaniem, ja mam poglądy tutaj wyraziste, duchowni nie są od tego, żeby kadzić, żeby schlebiać, żeby chwalić, żeby popierać rząd, żeby pacynkować polityków. Wręcz przeciwnie – duchowni są od tego, że – jak kiedyś ksiądz Skarga – upominają, napominają, nawet jak to się mówiło przed wojną, ksiądz krzyczy z ambony, jak ktoś postępuje źle. Ja słuchałem tych słów ojca dyrektora Rydzyka i on absolutnie nie ustosunkowywał się do postaw ludzi, tylko do poglądów i do sytuacji. Jeśli on mówił, że to są zachowania schizofreniczne, gdzie z jednej strony politycy biegają po mediach katolickich i mówią, że są za ochroną życia, organizują spotkania przed wyborami przy salkach parafialnych i tłumaczą, że oni są najwięksi chrześcijanie i usta mają pełne wartości chrześcijańskich, a później, jak przychodzi co do czego, to tłumaczą, że oni nie będą głosowali za życiem, to to jest schizofrenia albo to jest właśnie cynizm. To jest dopiero cynizm, bo jeśli Liga Polskich Rodzin zawsze mówiła, że jest za życiem, za rodziną, za polityka prorodzinną i później to realizuje, no to nie można zarzucać Lidze, że jest niekonsekwentna. Natomiast jeśli ktoś co innego mówi w radiu katolickim, co innego mówi w radiu publicznym, co innego w komercyjnym, co innego swoim wyborcom, a potem w nocy, o drugiej w nocy głosuje zupełnie inaczej, no to jeśli duchowny nazywa to schizofrenią, to ja się pod tym podpisuję.

M.M.: Czy nie jest tak, że to politycy zabiegają o względy duchownych, a właściwie tego duchownego zwłaszcza?

W.W.:
Na pewno jest tak, że każdy zabiega w świecie politycznym o względy różnych osób, zwłaszcza wpływowych, zwłaszcza ze świata mediów, ale to nie jest jedyne kryterium, którym się politycy kierują. Wiadomo, że przychylniej by było, gdyby Polskie Radio, Jedynka częściej zapraszała posłów Ligi Polskich Rodzin, była przychylniejsza Lidze, wiadomo, że lepiej by było, gdyby Radio Vox, Radio Praga, nie wiem, Radio Zet częściej zapraszało posłów Ligi Polskich Rodzin i – jak to się mówi – było przychylne. I wiadomo, że fajniej by było...

M.M.: Byłoby przyjemniej, panie pośle, gdyby zawsze, kiedy zapraszamy przedstawicieli Ligi Polskich Rodzin zechcieli nas odwiedzić.

W.W.:
Właśnie. I tak samo jest z każdym radiem katolickim i Radiem Maryja (tutaj nie wiem, po co się robi wyjątki), dobrze by było z punktu widzenia interesów i Ligi pewnie, i PiS-u, i Samoobrony, i PSL-u, i Platformy, bo przecież z Platformy też gościli w Radiu Maryja przedstawiciele, gdyby byli często, gdyby się o nich mówiło jak najlepiej. To jest oczywiste, to z tego nie ma co robić zarzutu. Natomiast my nie zabiegamy jakoś specjalnie o względy tej czy innej stacji. My mieliśmy projekt pod tytułem „Zagwarantowanie życia w Konstytucji”. Dlaczego? Mamy na to ponad dwadzieścia ekspertyz różnych profesorów, którzy mówią wyraźnie: „Dzisiaj jest chronione życia w Konstytucji, ale w sposób niepełny i nietrwały. Wystarczy zwykła większość sejmowa, na przykład Platforma z SLD w przyszłym Sejmie miałyby zwykłą większość i już zmienią ustawę i już będzie aborcja na życzenie”.

M.M.: Powiedzmy, panie pośle, o tym właśnie, że i tak jest to wszystko regulowane ustawą, natomiast rozumiem, że państwo zabiegają o taką sytuację, w której zmiany w ustawie byłyby możliwe tylko dzięki zmianie Konstytucji, czyli konieczności zebrania wokół tego projektu dwóch trzecich głosów z połowy obecnych w czasie głosowania posłów.

W.W.:
Dokładnie tak. Mówi się o jakimś kompromisie, który został zawarty kilkanaście lat temu, ale ten „kompromis” nigdy nie był żadnym kompromisem, lewica go nigdy nie uznała. Już dwa lata po zawarciu tego słynnego „kompromisu” lewica przystąpiła do zmiany prawa, tylko wówczas Trybunał Konstytucyjny im to odrzucił, bo to było sprawą zbyt restrykcyjną, bo pozwalało na zabijanie dzieci nienarodzonych do dziewiątego miesiąca w niektórych przypadkach. I w związku z tym nie mówmy tu o żadnym kompromisie. Dzisiaj lewica zapowiada, że jak tylko będzie miała możliwość, to dokona zmiany. Otóż my nie chcemy dokonywać zmiany...

M.M.: Rozumiem.

W.W.:
My chcemy zagwarantować. Jak wpiszemy teraz do Konstytucji, to nikt przez długie lata już nie będzie nad aborcją majstrował. I tyle.

M.M.: Wyrosła na gruncie nauki społecznej definicja polityki mówi, iż jest to „rozumne zabieganie o dobro wspólne”. Rozumne to znaczy liczące się z realiami i z faktami. Jakie są szanse na zyskanie tej większości 307 głosów po to, aby poprzeć pomysły zgłoszone przez Ligę?

W.W.:
Z każdym dniem te szanse są coraz większe. Liga Polskich Rodzin nie przedstawia projektów nierealnych. Od samego początku mając świadomość, że nie jesteśmy ugrupowaniem największym w tym Sejmie, nie przedstawialiśmy jakichś projektów bardzo radykalnych z naszego programu, na przykład zmiany całej polityki prorodzinnej, tylko drobnymi kroczkami na tyle, na ile możemy przekonać koalicjantów. I wiemy, bo były różne głosowania w Sejmie, przypomnę, że kilka miesięcy temu dzięki panu Kotlinowskiemu i panu marszałkowi Jurkowi podjęliśmy uchwałę, która była inna niż uchwała Parlamentu Europejskiego w sprawie komórek macierzystych i badań nad embrionami. Parlament Europejski jest tu w pełni liberalny (...), że można spokojnie na embrionach manipulować, wykrajać te embriony. Nie chcę już tutaj wchodzić w brutalne szczegóły. I polski Sejm większością miażdżącą – 83% – opowiedział się za życiem i za większą ochroną godności tych jednak poczętych stworzeń, których jedni nazywają człowiekiem, a inni nie nazywają, ale na pewno nie można tak swobodnie nad tym manipulować i robić z tym, co się chce.

I na tej podstawie myśmy doszli do przekonania, że będzie większość w Sejmie obrońców życia. Pamiętajmy, że mamy Sejm najbardziej taki wierny chyba chrześcijańskim wartościom od wielu, wielu lat i może się on nigdy nie powtórzyć. Jest to wielka pewnie zasługa nieżyjącego już Jana Pawła II, bo po jego śmieci był taki duch w Polsce i w ugrupowaniach wszystkich poza SLD, że jednak wartości chrześcijańskie, obrona życia to są sprawy fundamentalne, ważne. I my chcemy ten moment wykorzystać, teraz roztropnie zapisać to w Konstytucji. Brakuje nam około 30-40 głosów Platformy Obywatelskiej, a przecież Platforma, która ma prawie 150 posłów, wielokrotnie deklarowała się jako ugrupowanie chrześcijańskie. Ostatnio też pan Tusk powiedział, że nie będzie tam dyscypliny, każdy głosuje jak chce. Ja znam wielu polityków Platformy, na czele chyba z panem Rokitą, którzy są gotowi to poprzeć. Dwa tygodnie będziemy intensywnie pracowali nad tym, żeby ich przekonać.

M.M.: Rozumiem. Czy rozszerzenie koalicji o czwartego koalicjanta, właściwie usankcjonowanie tego układu, który w tej chwili jest, z punktu widzenia Ligi Polskich Rodzin jest konieczne, zasadne, czy też Liga patrzy na rzecz całą jak Andrzej Lepper, że Ruch Ludowo-Chrześcijański nie ma (...) swego miejsca w koalicji?

W.W.:
Jest to nierealne z dwóch powodów. Pierwszy powód jest taki, że to ugrupowanie powstało jako zlepek uciekinierów z Platformy, Ligi, Samoobrony, jeden nawet jest z PiS-u, jeden jakiś tam niezależny i w związku z tym trudno nawet ustalić, kto kieruje, kto odpowiada za to ugrupowanie. Pamiętajmy, że nie ma jednego koła niezależnego w Sejmie, ale chyba są już trzy. Ten Ruch Chrześcijańsko-Ludowy, wcześniej nazywał się Narodowo-Ludowy, już zmieniał trzy razy...

M.M.: Ale gdyby udało się jakoś zorganizować i byłaby taka możliwość?

W.W.:
Panie redaktorze, zmieniali już trzy razy nazwę, zmieniali władzę, był już tam pan ten, który był oskarżany (już nie pamiętam nazwiska) o molestowanie dziewczynek, o pedofilię, on był przewodniczącym, potem pan Cepil, potem pani Sobecka, pan Kowalski. Jest to taka efemeryda, która jak zobaczymy, państwo tak nie śledzicie głosowań w Sejmie, ale za każdym razem głosują kompletnie inaczej, jedna trzecia ich głosuje...

M.M.: No to może potrzeba im zachęty, żeby zostali zdyscyplinowani?

W.W.:
Ale nie wiadomo, z kim tam rozmawiać. Z panią poseł Sobecką współpracuje nam się bardzo dobrze, chcielibyśmy, żeby wróciła do Ligi Polskich Rodzin, dla niej zawsze powrót jest otwarty i z wielkim sercem byśmy przyjęli, a inni to tak... Jedni są od Leppera, inni są od Tuska, inni są od Kaczyńskiego. Nie da rady, moim zdaniem, ale poza tym skoro Lepper...

M.M.: Chyba że Jarosław Kaczyński potrafi to zrobić, co panom wydaje się niemożliwe.

W.W.:
Ale jeśli pan Andrzej Lepper mówi tak twardo i stanowczo nie, Liga jakby do tego nie podchodzi tak zasadniczo, ale jeśli Samoobrona blokuje, to nie wydaje mi się zasadne, żebyśmy się na ten temat dalej wypowiadali.

M.M.: Jak pan ocenia wizytę, dotychczasowe efekty wizyty Angeli Merkel w Polsce? Niewiele czasu rzeczywiście, ale może to najważniejsze zdanie?

W.W.:
Też dwie kwestie. Pierwsza – bardzo dobrze się stało, że Angela Merkel przyjeżdża. Dobrze się stało, że nie przyjeżdża na parę godzin, tylko jeszcze ma ten jeden czy dwa dni wypoczynku, a więc w takiej przyjacielskiej atmosferze więcej rzeczy można będzie wyjaśnić. Na pewno dużo jest nieporozumień, takich złośliwości ze strony prasy polskiej i niemieckiej, głównie niemieckiej. To trzeba wszystko powyjaśniać, żeby atmosfera była dobra. Zawsze w polityce ważna jest atmosfera i związki takie dyplomatyczne, przyjacielskie, natomiast...

M.M.: Związki Angeli Merkel z Polską są bardzo dobre i na to właśnie powołuje się od pierwszych minut wizyty w Polsce.

W.W.:
I na to liczymy, że tutaj nastąpi poprawa stosunków, natomiast poprawa stosunków musi być realna nie tylko w deklaracjach przyjacielskich. Mamy sprawę Rurociągu Północnego, mamy sprawę ziomkostw, mamy sprawę odszkodowań, które Niemcy przed sądami niemieckimi, europejskimi wobec Polski dają. Jeśli Angela Merkel w tej sprawie się nie wypowie, to takie przyjeżdżanie tylko, przyjacielskie poklepywanie się to jest troszeczkę bez sensu.

M.M.: Poczekamy, wkrótce dowiemy się, jak się wypowiedziała. Dziękujemy panu serdecznie.

W.W.:
Dziękuję pięknie.

J.M.