Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 28.04.2007

Bliźniacy i polityka prorodzinna

Dzisiaj mamy taką sytuację, że trzy najważniejsze funkcje w państwie, a więc i prezydent, i marszałek Sejmu, i premier to powszechnie znani "trzej bliźniacy". Więc widać wyraźnie, że, oczywiście, polityka "prorodzinna".

Krzysztof Kaczmarczyk: W studiu Sygnałów Dnia Marek Sawicki, Sekretarz Rady Naczelnej PSL. Dzień dobry.

Marek Sawicki:
Dzień dobry państwu.

Marek Mądrzejewski: Poseł, oczywiście, PSL. Panie pośle, za, przeciw, jeśli idzie o nowego marszałka Sejmu. Za wiadomo, kto się opowiedział, przeciw było PSL. I pan osobiście?

M.S.:
Tak, ja byłem przeciw temu wyborowi, dlatego że był lepszy kandydat w mojej ocenie – Bronisław Komorowski. Myślę także, że styl i sposób, w jaki odbywała się ta zmiana też nie świadczy o najlepszym przygotowaniu do sprawowania władzy. Powiem szczerze tak – sam Ludwik Dorn chyba dwu- czy trzykrotnie mówił o tym, że on nie bardzo lubi pracy parlamentarnej, że teraz będzie jednak w jakimś takim trochę partyjnym przymusie sprawował tę funkcję. Jednocześnie też zaznaczył, że nie ma zamiaru rządzić Sejmem żelazną ręką czy miedzianą ręką, ale jednak ma zamiar rządzić. Przypomnę, że w Sejmie, oczywiście, od zarządzania Kancelarią i całą administracją to jest minister, natomiast marszałek zgodnie z Konstytucją, zgodnie z regulaminem Sejmu kieruje pracami Sejmu. I chcielibyśmy, żeby rzeczywiście Ludwik Dorn był takim organizatorem prac, a nie „żelaznym Ludwikiem” zarządzającym Sejmem.

Ale z drugiej strony też wiemy, że cechy charakteru pana Ludwika Dorna sprawiają, że jednak kameleonem on nie będzie i pamiętamy przecież jego wcześniejsze funkcje. Więc trudno byłoby w tej chwili spodziewać się, że nagle oto kiedy został wybrany marszałkiem Sejmu, radykalnie się zmieni.

M.M.: Lider Platformy Obywatelskiej powiedział, że Ludwik Dorn jest marszałkiem-namiestnikiem. W swoim wystąpieniu (cytuję teraz Donalda Tuska) powiedział, że Sejmowi potrzebny jest marszałek, który „robi dobrze rządowi”. Czy to źle, że marszałek deklaruje chęć dobrej współpracy z rządem?

M.S.:
Panie redaktorze, to także w felietonach już się wcześniej przewijało. Otóż moi sąsiedzi na wschodzie prawosławni powiedzieliby, że „Boh Trojcu lubit”, natomiast dzisiaj mamy taką sytuację, że trzy najważniejsze funkcje w państwie, a więc i prezydent, i marszałek Sejmu, i premier to powszechnie znani „trzej bliźniacy”. Więc widać wyraźnie, że, oczywiście, polityka „prorodzinna”. Ale jednocześnie w tej polityce „prorodzinnej” i w tych „trzech bliźniakach” mieści się coś właśnie z elementu, o którym tutaj pan przed chwilą mówił, a więc z takiej, bym powiedział dyrektywności i podporządkowania większości parlamentarnej. My rozumiemy, czym jest demokracja i, oczywiście, w Sejmie trudno spodziewać się, żeby marszałkiem był przedstawiciel opozycji, praktycznie rzadko tak bywa, natomiast jednak powiem szczerze, że do 1998 roku, a troszkę doświadczenia parlamentarnego mam, jednak marszałkowie starali się być marszałkami całej Izby i reprezentować na zewnątrz cały Sejm, ale także tak organizować prace, żeby mniejszości parlamentarne nie czuły się odpychane i nie czuły się niepotrzebne. Natomiast...

M.M.: Te zmiany zaszły, jeśli idzie...

M.S.:
...niezbędne zmiany regulaminu, tak, zaszły w 1998 roku i od tamtej pory, jak pan zauważył, autorytet Sejmu nie rośnie, a autorytet Sejmu z kadencji na kadencję spada. Więc ja w swoim zapytaniu wczoraj do kandydatów, w tym także również do marszałka Ludwika Dorna, pytałem, czy rzeczywiście mają zamiar zaproponować zmianę regulaminu i przywrócenie autentycznego autorytetu Sejmu, bo w sytuacji, kiedy...

M.M.: Ale autorytetu Sejmu nie przywróci się regulaminem, dekretem.

M.S.:
Panie redaktorze, otóż przywróci się innym stylem pracy. Jeśli Sejm, jeśli większość parlamentarna, jeśli marszałek Sejmu nie chce być marszałkiem Sejmu, tylko marszałkiem rządu i aktualnych potrzeb partii rządzącej, to wtedy mamy do czynienia z różnego rodzaju właśnie awanturnictwem, frustracją, niechęcią, czasami zbyt ostrą polemiką, a nie rozwiązywaniem sporów.

M.M.: Jeśli dobrze pamiętam, to te zmiany w regulaminie, które powodowały zwiększenie kompetencji marszałka jeśli idzie o realizacją pracy posłów, o organizowanie porządku obrad i tak dalej, wynikały z przykrych doświadczeń tych różnych wielogodzinnych często przepychanek, kiedy posłowie zastanawiali się, korzystając z obecności kamer, mikrofonów radiowych nad tym, co chcą przez najbliższe posiedzenie robić, ale głównie po to, aby przy okazji zaistnieć. No i potem pomysł był taki, że jednak ten porządek będzie sprawnie przygotowany gdzie indziej.

M.S.:
No tak, były takie doświadczenia, ale niech pan zwróci uwagę, że po tych zmianach, niestety, ani autorytet Sejmu nie został poprawiony, ani z drugiej strony sprawność prac parlamentarnych nie wzrosła, więc trzeba poszukiwać gdzie indziej przyczyn.

M.M.: No, nie wiem, czy nie wzrosła.

M.S.:
No, w tej chwili mamy sytuację otóż taką, że rzeczywiście w kadencjach uchwalamy co kadencję rekordową ilość ustaw, tylko pytanie: czy jakość uchwalanych ustaw jest dobra? Bo jeśli wczoraj chociażby przyjmujemy rozwiązanie dotyczące biopaliw i kolejna propaganda sukcesu, że oto w tej chwili paliwa...

M.M.: Kolejne zresztą rozwiązanie.

M.S.:
Kolejne zresztą rozwiązanie, odtrąbione właśnie w aurze ogromnego sukcesu. A ja wczoraj pytałem, czy mają posłowie świadomość, że po raz kolejny odrobili kawał nikomu niepotrzebnej roboty, z której tak naprawdę uruchomienia procesu produkcji biopaliw nie będzie, bo mamy tam oto wprowadzone pozorne rozwiązania, które, niestety, nie uruchamiają rynku. I na to reakcji nie ma. Był pomysł klubu współrządzącego i to zrealizowano. Także w tym tygodniu kolejny, uważam fatalny pomysł i szkodzący także wizerunkowi rządzącej koalicji, to kwestia chociażby zabrania 11 milionów złotych z dożywiania dzieci, a przecież polityka prorodzinna, przecież głodne dzieci to dla Prawa i Sprawiedliwości, ale także dla Samoobrony było hasło sztandarowe, i zdejmuje się 11 milionów z dożywiania dzieci tylko po to, żeby dać te 11 milionów na zwiększone wydatki administracyjne w Agencji Rynku Rolnego, gdzie wiemy, że przez nienależyty nadzór i tak są trwonione ogromne pieniądze. Więc pytanie: o co w tym wszystkim chodzi?

M.M.: Kompetencje marszałka mają być ograniczone wskutek między innymi „targów” – tak to określono – Ligi Polskich Rodzin. Liga zyskała, a w każdym razie tak twierdzi zapewnienie, iż każdy z klubów będzie mógł wprowadzać do porządku obrad jeden z punktów, jeden punkt dokładnie. Czy to dobre rozwiązanie i czy w tym...?

M.S.:
Otóż, panie redaktorze, i pan doskonale wie, i posłowie w Sejmie wiedzą, że akurat nie o te targi chodziło, że chodziło o funkcje właśnie w rządzie...

M.M.: Wiceministrów, tak?

M.S.:
...o funkcje podsekretarzy stanu, a nie akurat to te sprawy regulaminowe, bo to jest tylko taka zewnętrzna jakby manifestacja przyczyn całego zamieszania, które miało miejsce praktycznie cały wczorajszy dzień. Natomiast trzeba wyraźnie powiedzieć, że tę możliwość kluby koalicyjne zawsze miały i kluby opozycyjne także mają, nie jest to żaden warunek, bo w regulaminie mamy zapis, że...

M.M.: Zasłona dymna dla...

M.S.:
...że każdy projekt ustawy wniesiony niezależnie czy przez koalicyjnych posłów, czy przez opozycyjnych, w ciągu sześciu miesięcy musi być rozpatrzony i tu marszałek nie ma wiele do powiedzenia.

M.M.: Sondaże wypychają po raz kolejny PSL za burtę Sejmu. Nie tylko PSL, ale PSL też.

M.S.:
Panie redaktorze, ja powiem tak: prawdziwy ostatni sondaż odbył się w listopadzie ubiegłego roku. Te wirtualne notowania, które były na tydzień...

M.M.: Znaczy mówi pan o wyborach samorządowych.

M.S.:
Te wirtualne notowania, które były na tydzień przed wyborami samorządowymi, chociażby w płaszczyźnie wyborów do sejmiku wojewódzkiego, a te są zbliżone do wyborów parlamentarnych, dawały PSL-owi poparcie w wysokości 1,3%; osiągnęliśmy prawie 15. Po tych wyborach samorządowych w sejmikach jesteśmy trzecią siłą polityczną pod względem liczby radnych. Więc spokojnie patrzymy. Nas czasami zastanawia, jak to się dzieje, że partia, która powstała jutro, już wczoraj ma notowania na poziomie 5%. No, to są rzeczy chyba z, bym powiedział, obszaru kształtowania opinii publicznej, a nie badania opinii publicznej.

M.M.: Nawiasem mówiąc, nie jedyne, bo nie chodzi tylko o partię Jurka. Takie wirtualne badania robione już wcześniej, jeśli idzie o ugrupowania bardziej na lewo.

Okoliczności śmierci Barbary Blidy – czy powinny wyjaśniać to wszystko komisje śledcze czy komisja śledcza?

M.S.:
Panie redaktorze, przy tych okolicznościach mamy wiele niedomówień, wiele niejasności, wiele sprzecznych komunikatów z samego ABW, od pana ministra Wassermana, od pana ministra Ziobro. Myślę, że w najbliższych dniach sam minister Ziobro jeszcze raz stanie przed opinią publiczną i ostatecznie poda komunikat przyczyn zgonu pani Barbary Blidy. Natomiast nie wydaje mi się, żeby tą kwestią należało grać politycznie. Jeśli rzeczywiście minister Ziobro nie wyjaśni tego i nie powie, dlaczego w ciągu pierwszych dwóch dni mieliśmy przynajmniej cztery różne wersje tych zdarzeń, to rzeczywiście wtedy warto pomyśleć o komisji śledczej, no bo tak naprawdę ci, którzy przeprowadzali całą operację, przeprowadzili ją w sposób w mojej ocenie jednak chyba skandaliczny, nie mogą jednocześnie siebie kontrolować i podawać tych ocen.

M.M.: Pan nazywa graniem politycznym próbę dania możliwości działania, normalnego działania prokuraturze. A powołanie komisji śledczej to nie jest działanie polityczne?

M.S.:
Otóż, panie redaktorze, gdybyśmy rzeczywiście mieli do czynienia z chęcią wyjaśnienia ważnych spraw, to komisja śledcza bankowa też jest niepotrzebna, bo prokuratura, bo przecież są odpowiednie instytucje – ABW, Centralne Biuro Antykorupcyjne – i też niczego nie wyjaśniają. I tutaj koalicja chce badać, a w tym wypadku nie chce. Więc mierzmy równą miarą wszystkie zdarzenia.

M.M.: Dobrze. Dziękujemy bardzo.

M.S.:
Dziękuję bardzo.

J.M.