Dziś z pl. Piłsudskiego wyruszył XI Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński.
64 motocyklistów ma do pokonania ok. 6 tys. km. Ale, jak mówi jedna z uczestniczek, Katarzyna Wróblewska, motocyklista to dusza niespokojna, więc na liczniku może być jeszcze więcej.
- Jedziemy przez miejsca związane ze zbrodnią katyńską do Polaków, którzy tam na Kresach mieszkają - tłumaczy Leszek Rysak. Podczas wiosennej motocyklowej pielgrzymki na Jasną Górę uczestnicy rajdu zbierają pieniądze, za które kupują książki, zabawki, ubrania i środki czystości dla polskich dzieci na Kresach. Adam Świtalski dodaje, że witają ich, "jakby sam prezydent albo papież przyjeżdżał". - Ludzie na nas czekają, wypatrują. A potem mówią, że przyjechała do nich Polska. To naprawdę wzruszające chwile - opowiada Katarzyna Wróblewska.
Motocykliści tłumaczą, że jadąc na swoich dwuśladach, mogą czuć i smakować dawne polskie ziemie, wdychać powietrze, pokryć się pyłem. To zupełnie coś innego niż podróż samochodem. Ks. Wojciech Mikulski podkreśla, że rajd jest też rodzajem pielgrzymki i ma swój wymiar modlitewny.
Podczas rajdu organizowany jest także II Motocyklowy Zlot w Hucie Pieniackiej. W 44 roku banda UPA wraz z hitlerowcami wymordowała całą wieś. Motocykliści spotykają się z kilkoma mieszkańcami, którzy uratowali się z pogromu.
(lu)