W historii filmu małoletnich aktorów było wielu, ale jako wzorzec dziecięcej gwiazdy zapisała się tylko jedna postać - Shirley Temple. U szczytu kariery miała zaledwie 7 lat. - To był samorodny talent, w wieku 5 lat umiała robić wszystko to, czego wymagało się od dorosłego wykonawcy, tzn. grać, śpiewać i tańczyć. To najlepiej o niej świadczy - mówi znawca kina Andrzej Bukowiecki.
- Była nieodrodnym dzieckiem Hollywood. Grała w obrazach, które publiczność w latach 30. ubiegłego wieku chciała oglądać, czyli pięknych bajkach o uroczych, niewinnych dziewczętach. Shirley wcielała się w sieroty bądź półsieroty, które doprowadzały do tego, że jedno z rodziców miało nowego partnera czy partnerkę. To filmy z obowiązkowym happy endem - dodaje.
Występowała w słynnych produkcjach tamtego czasu, czyli "Małym pułkowniku" , "Małej księżniczce", "Złotowłosym brzdącu". Te obrazy przynosiły jej wielkie pieniądze. - Ona w latach 1935-37 zarabiała więcej niż Bing Crosby, Clarke Gable czy Gary Cooper - mówi Janowi Niebudkowi Andrzej Bukowiecki. Jej kariera mogła trwać, jednak aktorka podjęła inną decyzję. W 1950 roku, po zagraniu kilku ról jako dorosła już kobieta, zeszła ze sceny. Potem - z ramienia Partii Republikańskiej - zajęła się polityką i karierą dyplomatyczną.
Jak dodaje Andrzej Bukowiecki, historie dziecięcych aktorów, które pozostają dorosłymi gwiazdami to rzadkość. Shirley Temple drzwi do Hollywood zamknęła sama, pozostając na zawsze jedną z jego największych legend. Zmarła 10 lutego 2014 roku w wieku 85 lat.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
"Do południa" na antenie Trójki od poniedziałku do czwartku od godz. 9.00 do 12.00.
(mp/mk)