Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Łukasz Kłosowski 03.08.2010

W miejsce starego krzyża pojawi się nowy

Krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego zostanie dziś przeniesiony do kościoła św. Anny.
W miejsce starego krzyża pojawi się nowyfot. EastNews

Wcześniej parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości chcą tam położyć krzyż z kwiatów.Maks Kraczkowski z PiS powiedział w "Sygnałach Dnia", że ich symboliczna inicjatywa ma pokazać, że rządzący popełniają błąd usuwając krzyż, ponieważ doprowadzi to do podziału Polaków.

Według posła wiele osób domaga się, aby w miejsce tego symbolu tragedii smoleńskiej, pojawił się nowy.

Przeciwnicy przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego zapowiadali, że będą go bronić. - Pewnie są to wypowiedzi osób, które nie wierzą w zapewnienia Platformy Obywatelskiej, że w momencie, kiedy zostanie zabrany krzyż, miejsce to zostanie w sposób godny uhonorowane – mówi Maks Kraczkowski.

Kraczkowski ma nadzieję, że w trakcie zabierania krzyża spod Pałacu do kościoła, nie dojdzie do incydentów, które zakłócą powagę tego miejsca. – Nie obawiałbym się osób broniących krzyża. To są ludzie, dla których on jest bardzo ważny – uważa.

Poseł PiS wypowiedział się również na temat planowanego podniesienia VAT z 22 do 23 proc. Według niego ta decyzja doprowadzi do sytuacji, że VAT w Polsce będzie jednym z najwyższych w Europie. – Z dużym niesmakiem przyjmujemy słowa premiera wprowadzające ludzi w błąd, o tym, że podniesienie VAT-u nie będzie miało wpływu na ceny żywności – mówi.

Kraczkowski przypuszcza, że kolejnym krokiem będzie podwyżka stóp procentowych, w wyniku czego np. zdrożeją kredyty. - Przy zapowiedzi zamrożenia płac na 4 lata, którą również złożył rząd, oznacza to bardzo długi czas, kiedy Polakom będzie się żyło trudniej, niż obecnie – komentuje.

Maks Kraczkowski powiedział, że życzyłby sobie przedstawienia kondycji finansów publicznych w Polsce, a następnie reformę tych finansów. Gabinet Donalda Tuska zamiast podnosić podatki powinien zaproponować oszczędności „zaczynając od siebie” i powinien dokonać przeglądu wydatków w poszczególnych resortach.

(łk)

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Jak już państwo wiedzą, dziś o trzynastej krzyż ustawiony przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim, ustawiony po katastrofie smoleńskiej, ma zostać przeniesiony do kościoła św. Anny, ale (cytowaliśmy ten fragment z dzisiejszej Rzeczpospolitej) przed trzynastą przed Pałacem pojawi się grupa parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości. Nie będą blokować usunięcia krzyża. Mają inny plan – jeśli zostanie przeniesiony, na jego miejsce położą kolejny, zrobiony z kwiatów. Tyle Rzeczpospolita.

    Poseł Maks Kraczkowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, jest naszym gościem. Dzień dobry, panie pośle.

    Maks Kraczkowski: Dzień dobry, witam państwa.

    K.G.: To prawda? Jest taki plan?

    M.K.: Żyjemy w kraju, w którym parlamentarzyści mogą podejmować swobodnie... zresztą nie tylko, żyjemy w wolnym kraju, gdzie Polacy mogą podejmować różnego typu inicjatywy i na pewno inicjatywa, jeżeli będzie podjęta, z krzyżem z kwiatów, będzie miała wymiar symboliczny, będzie swego rodzaju wołaniem, bo my nie chcemy, aby krzyż Polaków dzielił, wręcz przeciwnie – zastanawiamy się, dlaczego kancelaria, nowa kancelaria prezydenta Komorowskiego, zamiast ten symbol wykorzystać jako symbol jednoczący Polaków, w pewnym sensie implikuje sytuacje dla wszystkich trudne, zupełnie niepotrzebne.

    K.G.: Ale co pan rozumie pod słowem „symbol jednoczący Polaków”? To znaczy jaki był błąd kancelarii prezydenta, że... że co?

    M.K.: Od początku wiadomo było, że duża część i mieszkańców Warszawy, i po prostu Polaków domaga się tego, żeby w momencie, kiedy krzyż będzie usuwany z miejsca, które zajmuje obecnie przed Pałacem, znalazł się innego typu obiekt, pomnik, który będzie upamiętniał wydarzenia katastrofy smoleńskiej. I to było wiadomo wszystkim od wielu tygodni.

    K.G.: A dobrze pan wie, że w zasadzie dyskusja na temat krzyża to doszła do ściany już w tej chwili. Nasza koleżanka była wczoraj przed Pałacem Prezydenckim, rozmawiała z ludźmi, no i dowiedziała się między innymi, że będziemy bronić krzyża modlitewnie i sobą, a do księdza powiedziano: my nie oddamy krzyża, proszę księdza. I tak miał szczęście ów ksiądz, że nie dowiedział się, że nie jest księdzem, a jest tylko przebrany za księdza.

    M.K.: No ale nie wiem, szczerze mówiąc, na co ma być dowodem ten zbiór cytatów. Na pewno fakt pozostaje faktem – ofiary katastrofy powinny zostać upamiętnione...

    K.G.: No, co do tego nie mamy wątpliwości.

    M.K.: ...na pewno pan prezydent Komorowski powinien starać się tę sytuację kierunkować w zupełnie inny sposób, to znaczy nie powinniśmy rozmawiać dzisiaj o tym, czy krzyż powinien być zabrany, czy nie. Wręcz przeciwnie – powinniśmy rozmawiać o tym, co stanie w miejscu, gdzie Polacy spontanicznie wystawili krzyż. A my znowu odwracamy sytuację i zamiast koncentrować się na tym, co Polaków może łączyć, szukamy takich sytuacji, które nas dzielą. To jest niepotrzebne.

    K.G.: No dobrze, a jak pan komentuje te zachowania osób, które za wszelką cenę chcą bronić tego krzyża, nie chcą, żeby został przeniesiony do kościoła św. Anny?

    M.K.: Pewnie to są wypowiedzi osób, które nie wierzą w zapewnienia polityków związanych z Platformą Obywatelską, w kolejne zapewnienia. Takich zapewnień padało mnóstwo, po prostu nie wierzą ci ludzie w to, że w momencie, kiedy zostanie zabrany krzyż, miejsce to zostanie w sposób godny uhonorowane. I szczerze mówiąc, trochę ciężko się temu dziwić. Jeżeli w czasie kampanii wyborczej padają solenne zapewnienia co do tego, że nie będą zwiększone podatki, a już kilka tygodni później pada informacja wprost: zwiększymy obciążenia publicznoprawne dla społeczeństwa, to dowodzi tylko temu, że nie zawsze politycy w Polsce szanują swoje słowa, a są takie grupy polityków, którzy, bym powiedział, zupełnie nie szanują tych obietnic, które składają.

    K.G.: O podatkach jeszcze chciałem z panem przez chwilę porozmawiać, ale wracając jeszcze do kwestii krzyża przez Pałacem, jak pan sądzi, czego się pan spodziewa dzisiaj o trzynastej? Jak to może wyglądać?

    M.K.: Ja mam nadzieję, że nie wydarzy się nic takiego, co będzie negatywnie wpływało na powagę miejsca i powagę wydarzeń, które krzyż upamiętnia. I mam nadzieję i o to apeluję do służb, które zostaną prawdopodobnie skierowane na to miejsce przez stronę rządową, żeby zachowały wstrzemięźliwość, bo emocje tutaj są uzasadnione.

    K.G.: A takie zapewnienie jest.

    M.K.: To cieszę się bardzo. Zobaczymy, czy zostanie słowo... czy słowo ciałem się stanie. I na pewno po stronie... nie obawiałbym się osób broniących krzyża. To są ludzie, dla których krzyż jest bardzo ważnym symbolem, ale kierują się również w swoim życiu zasadami z tego symbolu płynącymi. Tak że na pewno tych ludzi bym się nie obawiał.

    K.G.: No to wróćmy do podatków, o których pan wspomniał. Taki najprostszy sposób zapełnienia kasy państwowej to podniesienie podatku VAT z 22 do 23%?

    M.K.: Znaczy pan premier Tusk dąży do tego, żebyśmy stali się elitą europejską, elitą w tym rozumieniu, którego sobie chyba nikt w Polsce oprócz ministra finansów nie życzy, czyli państwem, gdzie VAT będzie jednym z najwyższych w Europie. Zresztą skądinąd już jest. Po tych zapowiedziach jakby dobijamy do czołówki państw, tej trójki państw europejskich, która ma VAT już na niesamowicie wyśrubowanym poziomie. Zapewnienia pana ministra Boniego początkowo podawane do wiadomości publicznej o tym, że rozważane są możliwości ruchów podatkowych, co było jasne dla większości polityków Prawa i Sprawiedliwości, stanowiły sondaż badania opinii, wytrzymałości opinii publicznej, może tak.

    Natomiast z dużym niesmakiem przyjęliśmy czy przyjmujemy informacje pana premiera wprowadzające ludzi w błąd o tym, że podniesienie VAT-u nie będzie miało wpływu na cenę żywności. Wszyscy wiedzą o tym, że wyższy VAT na paliwa to wyższe ceny żywności i praktycznie wszystkich artykułów. I to jest, panie redaktorze, dobry przykład tego, jak słowa w polskiej polityce, słowa polityków PO są po to, żeby ukrywać intencje ich działań.

    K.G.: A czy podniesienie podatku VAT równa się wzrost inflacji?

    M.K.: Jest to bardzo prawdopodobne. W związku z tym kolejnym krokiem będzie oczywiście działanie organu Narodowego Banku...

    K.G.: Rady Polityki Pieniężnej.

    M.K.: Tak, Rady Polityki Pieniężnej, Narodowego Banku Polskiego, którym jest Rada Polityki Pieniężnej.

    K.G.: I podwyżka stóp procentowych i droższe kredyty.

    M.K.: I droższe kredyty. Czyli krótko mówiąc, przy zamrożeniu czy zapowiedzi zamrożenia płac na 4 lata, która również złożył rząd, oznacza to po prostu bardzo długi okres czasowy, w którym Polakom będzie się żyło zdecydowanie trudniej niż obecnie.

    K.G.: Co zatem polityk opozycyjny chciałby, jeśli mógłby, zrobić wtedy, kiedy jest dziura w budżecie?

    M.K.: Przede wszystkim przyzwoitość nakazuje przedstawienie opozycji, ale nie tylko, do informacji publicznej stanu finansów państwa. I jeżeli pan premier opowiada bajkę o zielonej wyspie i my wszyscy ją przyjmujemy z mniejszym lub większym zaskoczeniem, ale jednak pytamy o konkrety, to jest źle. Ale i bardzo źle jest, kiedy kilka dni później mówi o tym, że polskim finansom publicznym, a tak należy te wypowiedzi o podatkach czytać, potrzebny jest dramatyczny zabieg zwiększania podatków w czasie, kiedy te obciążenia są już dla ludzi ciężkie do zaakceptowania na poziomie obecnie funkcjonującym w Polsce, na poziomie jednym z wyższych w Europie. Krótko mówiąc, jeżeli będziemy mieli analizę tego, jak prezentuje się kondycja finansów publicznych w Polsce, będziemy mogli pokusić się o to, żeby diagnozować problemy. Dzisiaj wiemy o tym, że z reformy finansów publicznych, tej systemowej, która była zapowiedziana, nie ma nawet na pół kroku poczynionych ze strony rządu żadnych działań. I to nas niepokoi, dlaczego. Część ekonomistów mówi wprost: takie działanie zakończy się katastrofą w najbliższych latach dla Polski. To, że dzisiaj odsuniemy przekroczenie progów ostrożnościowych, pompując pieniądze z przyspieszonej prywatyzacji, czyli wyprzedaży tak naprawdę pozostałego majątku Skarbu Państwa i podnoszenia podatków bez reformy systemu może spowodować katastrofę.

    K.G.: To akurat, o czym pan mówi, mieści się w tym, co powiada prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów. On twierdzi, że to takie działanie na pokaz, podniesienie stawki VAT, działanie, które ma uspokoić rynki, czyli jakby potwierdza to, o czym pan mówi. No dobrze, ale jeśli nie podniesienie VAT-u, jeśli nie prywatyzacja, to co, skoro reforma finansów publicznych, jak pan mówi, leży i nie ma co na nią liczyć?

    M.K.: No właśnie, zajmijmy się reformą finansów...

    K.G.: Jakie doraźne środki trzeba podjąć?

    M.K.: A widzi pan, to nie zawsze jest tak, że w sprawach finansów publicznych, w sprawach, które z natury swojej rzeczy zależą od pewnego systemu, od systemu naczyń połączonych i w gospodarce, i w tworzeniu prawa, i egzekwowaniu tej dyscypliny budżetowej, o której tyle ostatnio się mówi, wydatkowania pieniędzy. Ja myślę, że pan premier Tusk powinien zająć jasne stanowisko, zaproponować oszczędności, ale zaczynając od siebie i od polityków.

    K.G.: To znaczy?

    M.K.: To znaczy powinien dokonać przeglądu wydatków, które są często w sposób bardzo beztroski planowane w poszczególnych resortach, powinien zastanowić się nad tym, czy w chwili obecnej, kiedy polskie finanse publiczne wymagają tak radykalnych działań, jak podnoszenie podatków dla społeczeństwa, nie warto zastanowić się nad tym, ile kosztuje prowadzenie w Polsce debaty publicznej na tym poziomie, na którym jest prowadzona. Mówię tutaj chociażby o kwestiach finansowania partii politycznych. Prawo i Sprawiedliwość oczywiście opowiada się za tym, żeby to finansowanie było utrzymane, ale uważam, że politycy powinni zacząć od siebie i zastanowić się nad tym, czy skoro wszyscy zaciskamy pasa, nie zająć się również, nie zastanowić się również nad tym, jak szukać oszczędności po swojej stronie.

    K.G.: Dziękujemy, panie pośle, za wizytę, dziękujemy za rozmowę. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Maks Kraczkowski, gość Sygnałów Dnia.

    M.K.: Bardzo dziękuję.

    (J.M.)