Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 20.08.2010

Zboża i chleba nam nie zabraknie

Zboża nam wystarczy. W tym sezonie będą średnie zbiory w porównaniu z ubiegłym, rekordowym rokiem. Ani po stronie popytowej, ani po stronie podażowej nic się nie zmienia.
Marek SawickiMarek SawickiW. Kusiński PR
Posłuchaj
  • Marek Sawicki o cenach zboża, wsparciu rolnictwa i sytuacji w PSL
Czytaj także

Marek Sawicki, minister rolnictwa i poseł PSL, uspokaja w "Sygnałach Dnia", że nie ma powodów do niepokoju, jeśli chodzi o niedobory zboża w Europie. W Polsce też zboża będzie dość.

Minister zauważył, że wzrost cen pszenicy po oświadczeniu Rosji o wstrzymaniu eksportu jest efektem spekulacji rynkowej. bo - jego zdaniem - Rosja ma wystarczające zapasy zbóż. Wstrzymanie eksportu to sygnał raczej dla Rosjan, niż dla świata. Moskwa chce uspokoić swych obywateli, że zboża wystarczy.

Zdaniem Marka Sawickiego, część producentów pieczywa wykorzystuje takie chwilowe wzrosty cen do podniesienia cen swych produktów. Ale kiedy ceny zboża spadają, ceny pieczywa już nie wracają do poprzednich poziomów.

Minister zwraca uwagę, że Europa powinna wypracować własny mechanizm gromadzenia zapasów zboża, co uchroniłoby ją przed skutkami spekulacji jego cenami. - Koszty magazynowania nie są duże - zauważa.

Marek Sawicki jest zdania, że rolnictwo wymaga szczególnego wsparcia. A to dlatego, że produkcja jest obarczona dużym ryzykiem. I te ryzyka, które pojawiają się raz na 2,3, czy 5 lat, zabierają dochody z kilku lat.

Poseł Ludowców twierdzi też, że zainteresowanie uczestnictwem w wyborach samorządowych z list PSL jest duże. Wbrew temu, co mówi jego partyjny kolega Eugeniusz Kłopotek, który alarmuje, że lokalni działacze odwracają się od Stronnictwa. - To co mówi Gienek to nieprawda - zapewnia Sawicki. - Są wakacje i widocznie trochę mu się nudzi - ocenia gość Jedynki.

Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski

(ag)

Krzysztof Grzesiowski: Marek Sawicki, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dzień dobry, panie ministrze, witamy.

Marek Sawicki: Dzień dobry.

K.G.: Proszę wybaczyć to przejęzyczenie przed godziną siódmą, mianowałem pana ministrem zdrowia i rolnictwa, ale...

M.S.: Ale panie redaktorze, to było przejęzyczenie, bo od tego, jak jemy, chyba w podobnym stopniu, a może i większym niż jak żyjemy zależy nasze zdrowie. Więc myślę, że...

K.G.: Czyli zdrowego ministra.

M.S.: Tu nie chodzi o zdrowie ministra, chodzi przede wszystkim o zdrowie konsumentów. Jeśli żywność jest dobra, bezpieczna, sprawdzona, podawana konsumentom, to rzeczywiście konsumenci są zdrowsi.

K.G.: Skoro o konsumentach, jak bardzo na naszych kieszeniach odbije się to, co dzieje się na rynku zbóż?

M.S.: W jakimś sensie tak, z tym, że ja mam nadzieję, że sytuacja niebawem się uspokoi. Mieliśmy kilka tygodni takiej trochę paniki rynkowej po decyzjach Rosji, po zapowiedziach Ukrainy, nagle pojawiły się komunikaty, że będą jakieś niedobory zboża. Jest to oczywista nieprawda. Produkcja zboża w tym roku na świecie będzie zaledwie o niecałe 2% niższa niż rok wcześniej, a rok wcześniejszy był rokiem rekordowym, w związku z tym będą to średnie zbiory z wielolecia i nie ma tu żadnego zagrożenia. Więc po stronie podażowej nic się nie zmienia. Po stronie popytowej także trudno się spodziewać nagle jakiegoś boomu zakupów i wzrostu spożycia. Więc raczej mamy do czynienia z taką okresową spekulacją, z okresową paniką na rynku wywołaną spekulacją, ale po tych kilku tygodniach mam wrażenie, że sytuacja się uspokoi.

K.G.: A nie będzie miała wpływu na to decyzja Rosji o tym, żeby importować zboże. Mówi się o 5 milionach ton. Rosja tego nie czyniła już od wielu lat przecież.

M.S.: Panie redaktorze, Rosja ma zapasy zbóż. Dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy z ubiegłego roku zostały im 20 czy 35 milionów ton. Oni tego nie mówią, o tym nie informują. Ja byłem rok temu w czerwcu na Światowym Kongresie Zbożowym w Sankt Petersburgu, tam wtedy te zapasy były oceniane za rok 2008 na poziomie 20 milionów ton, więc w podobnym roku 2009 z pewnością te zapasy są większe. Więc myślę, że te sygnały, które daje Rosja po tych pożarach, po suszy, jaka w Rosji wystąpiła, są sygnałami niekoniecznie dla świata, ale raczej dla Rosjan, do wewnątrz, żeby po prostu uspokoić sytuację, dać sygnał mieszkańcom, dać sygnał obywatelom Rosji, że nie będzie kłopotu z wyżywieniem.

K.G.: A tak swoją drogą, to kto rządzi na rynku żywności?

M.S.: Na rynku żywności rządzi rynek...

K.G.: Czy to jest ten słynny układ ABCD? Taki skrót? Cztery potężne firmy-pośrednicy w handlu żywnością, trzy amerykańskie, jedna francuska?

M.S.: Raczej tak. Natomiast do tego dochodzą jeszcze tak zwani gracze na giełdach terminowych, tam przy zaangażowaniu niewielkich własnych środków w stosunku do wartości produktu, jakim się obraca, można zarobić duże pieniądze. Oczywiście można też stracić. Więc mamy do czynienia ze zwykłą spekulacją i trzeba by się zastanowić. Ja już mówiłem o tym dwa lata temu w 2008 roku po tym tąpnięciu cen, że Europa powinna jednak wypracować mechanizm zapasowania, a więc takiej własnej obrony przed spekulacją, bo gdyby w Europie 10% tylko mieć na rezerwie zapasowanego zboża, koszty przechowywania nie są wcale drogie, to wtedy z pewnością bylibyśmy bezpieczniejsi na te właśnie wzrosty i spadki cen, bo i wzrosty, i spadki cen takie okresowe, krótkotrwałe są niekorzystne i dla rolników, i dla konsumentów. Po drodze być może ktoś zarobi, być może ktoś straci, ale tak naprawdę ostatecznie tym tracącym jest konsument, bo niech pan zwróci uwagę – kilka tygodni paniki i zapowiedzi: ceny chleba 20% w górę. Nie ma żadnego uzasadnienia dla takich podwyżek, ale jeśli to się stanie, to nawet jeśli te ceny zboża spadną w dół, tak jak to miało miejsce w roku 2008, to jednak produkty żywnościowe już do tych cen pierwotnych nie wracają. Więc część rynku i przetwórców, i sprzedawców tego typu zjawiska wykorzystuje do wywindowania cen, no ale potem już z tego się nie wycofuje.

K.G.: No i to wszystko, o czym pan mówi, wydaje się sprowadza się do pewnego zdania, które zawarł pan w blogu swoim, że rolnictwo wymaga szczególnych warunków wsparcia.

M.S.: Szczególnych warunków wsparcia, ale także szczególnego podejścia, jeśli chodzi o całość, bo trzeba sobie zdawać sprawę, że produkcja odbywa się w warunkach naturalnych, pod gołym niebem, tu jest ogromne ryzyko, drugie ryzyko rynkowe. Więc tych ryzyk nakłada się na siebie kilka i dzisiaj, kiedy dyskutujemy o warunkach i o dochodach w rolnictwie, warto pamiętać, że te ryzyka często występujące razem raz na dwa, trzy, pięć lat, zabierają dochody z kilku lat.

K.G.: Nasze podwórko, nasze rolnicze podwórko – dwukrotnie zwiększenie puli pieniędzy przeznaczonych na dotacje dla młodych rolników ze 100 do 200 milionów euro. Kto z tego może skorzystać? Jakie warunki trzeba spełnić? Jak to wygląda w praktyce?

M.S.: Panie redaktorze, nie ze 100 do 200 milionów euro, a pula była około 339 milionów złotych na ten rok dla nas, teraz będzie... No tak, ma pan rację. Jeśli przeliczamy na euro przy obecnym kursie...

K.G.: Biorąc pod uwagę, że cytuję komunikat Ministerstwa Rolnictwa, to...

M.S.: Przy obecnym kursie ma pan rację, bo myślałem tu o tych 100 tysiącach złotych w innym programie. Więc tu rzeczywiście zwiększamy pulę dwukrotnie, dlatego że zainteresowanie w naborze roku 2008–2009 było niewielkie, zostało nieco pieniędzy, kumulujemy tamte oszczędności, nieco wychodzimy poza program 2010, tak, żeby wszystkich tych, którzy dzisiaj bardzo aktywnie podeszli do korzystania z tego programu w jakimś sensie zadowolić. Przedłużamy terminy naborów i praktycznie w większości województw ten nabór będzie trwał do końca 2010 roku. Oczywiście nie dłużej jak do wyczerpania puli. Takie zagrożenie z wyczerpaniem puli jest w tej chwili w województwie wielkopolskim, ale myślę, że po tym zwiększeniu jest szansa na to, żeby tych chętnych tym programem zaspokoić.

K.G.: A co to znaczy „dotacja dla młodych rolników”, panie ministrze? Na co są te pieniądze?

M.S.: To jest premia na start – 75 tysięcy złotych, z których przynajmniej dwie trzecie rolnik musi wykorzystać na cele inwestycyjne w gospodarstwie, czyli na budowę, budowle, na ewentualnie zakup maszyn, na założenie plantacji trwałych. To są te zadania, które gwarantują, że gospodarstwo w dłuższej perspektywie czasu, co najmniej 5 lat, będzie funkcjonowało sprawnie, dynamicznie, będzie bardziej konkurencyjne.

Drugi, także ważny program, na który zwiększamy również działania, nabór rusza w przyszłym tygodniu, to jest różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej i tam rolnik na tworzenie miejsc pracy poza rolnictwem, ale wokół swojego gospodarstwa czy w ramach swojego gospodarstwa może dostać do 100 tysięcy złotych i w tym programie też zwiększamy pulę dwukrotnie, dlatego że już widać, że zainteresowanie programem jest ogromne, zaczynają tworzyć się społeczne kolejki. Informuję: niepotrzebnie. Pieniądze są, mało tego – każdy, kto się ustawia w kolejkę, niech lepiej wyśle wniosek pocztą, będzie łatwiej, bez kolejki, bez kłopotu, bez straty czasu.

K.G.: Oby tylko ze strony urzędników, którzy te wnioski przyjmują i tak dalej, nie było żadnych przeszkód...

M.S.: Pokazaliśmy przez ostatnie...

K.G.: ...żeby te pieniądze rzeczywiście trafiły szybko do rąk zainteresowanych.

M.S.: Panie redaktorze, pokazaliśmy przez ostatnie dwa lata, że sprawnie realizujemy te zadania, sprawnie obrabiamy wnioski i podpisujemy umowy. Więc wierzę również, że tym razem tak będzie.

K.G.: Panie ministrze, a teraz sprawy partyjne, jeśli pan pozwoli. „Poprawa wizerunkowa partii jest niezbędna. Straciliśmy dynamizm, jesteśmy jakby w lekkim uśpieniu” – to opinia na temat stanu Polskiego Stronnictwa Ludowego pana kolegi partyjnego Eugeniusza Kłopotka. Co pan o tym sądzi?

M.S.: To opinia znana, myślę, że Eugeniusz Kłopotek troszkę się nudzi w okresie wakacyjnym, natomiast jest w sobotę rada naczelna, będzie miał okazję wykazać swoją aktywność i pomysły na tę aktywność. W sobotę mamy radę naczelną, ona jest poświęcona w jednej części wspólnej polityce rolnej po roku 2013.

Ale najważniejszą sprawą, jaką będziemy omawiali, to jest kwestia wyborów samorządowych. Te są dla Polskiego Stronnictwa Ludowego najważniejsze. Są już gotowe strategie wojewódzkie, strategie powiatowe. Zachęcaliśmy wszystkie nasze struktury, żeby również tworzyć strategie gminne nie tylko na wybory, ale także na cały okres następnej kadencji samorządowej. I tu wiem, że jesteśmy dobrze przygotowani. Będziemy jeszcze dokonywali porównań, analiz tych strategii. W sobotę być może trzeba będzie jeszcze w niektórych regionach dokonać poprawek. Chcę powiedzieć, że bardzo poważnie podchodzimy także do problemu Polski Wschodniej, dla 5 województw wschodnich chcemy zaproponować szczególną strategię. Będziemy o tym wszystkim w sobotę mówili, bo tak jak wcześniej wspomniałem, te wybory dla PSL są wyborami najważniejszymi. Tam zresztą tradycyjnie jesteśmy najsilniejsi...

K.G.: No właśnie, skoro pan mówi o wyborach samorządowych, na pewno pan czytał w Rzeczpospolitej taką informację, że w związku ze słabymi sondażami od ludowców zaczynają się odwracać lokalni liderzy (zna pan prawdopodobnie treść tego artykułu), no i tak się znowu składa, że Eugeniusz Kłopotek, czyli lider PSL na Kujawach i na Pomorzu, twierdzi, że to prawda, ale z kolei Stanisław Żelichowski mówi, że na Warmii i na Mazurach takiego zjawiska nie ma. Kto ma rację?

M.S.: Więc mam wrażenie, że Gienek dawno na Kujawach i Pomorzu nie był, natomiast ja byłem wczoraj rzeczywiście na Warmii i Mazurach i z wieloma ludźmi rozmawiałem. Akurat jest odwrotnie – zainteresowanie uczestnictwem w wyborach samorządowych z Polskim Stronnictwem Ludowym jest ogromne i wierzę, że tak jest również na Kujawach i na Pomorzu, nawet jeśli...

K.G.: Czy takie wypowiedzi posła Kłopotka źle wróżą w takim razie jego przyszłości w partii?

M.S.: Znam swój region... Powiem szczerze, nie chciałbym się zajmować akurat jedną osobą i posłem Kłopotkiem, bo każdy w PSL ma prawo do wyrażania własnych opinii i poglądów, natomiast liczy się zbiorowa mądrość, a ta, jak pan wie, od ponad 120 lat w PSL ma się dobrze.

K.G.: Na Podlasiu po żniwach?

M.S.: Na Podlasiu po żniwach, jeszcze tam niektórzy maruderzy zostali, ale to są nieliczne wyjątki...

K.G.: Ale pan nie jest w tej grupie.

M.S.: Ja nie jestem w tej grupie. Chcę też wyraźnie podkreślić, że jeśli chodzi o zbiory w Polsce, też nie mamy aż tak wielkiej tragedii, jak niektórzy wieszczyli. Oczywiście jest problem na terenach zalanych, tam prowadzimy działania na rzecz odnowy, na rzecz odbudowy produkcji, natomiast wszędzie tam, gdzie warunki pogodowe były znośne, lepsze, plony nie są takie złe jak zapowiadano, stąd też jeszcze raz przestrzegam: niepotrzebna panika, chleba w Polsce nie zabraknie.

K.G.: Marek Sawicki, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, nasz gość. Dziękujemy, panie ministrze.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)