Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Izabella Mazurek 20.09.2010

Gminy mają swoje pięć minut

Problem jest jednak w stale wzrastającym zadłużeniu. Pieniędzy brakuje na wszystkie zadania.
Jerzy Zająkała, wójt gminy ŁubiankaJerzy Zająkała, wójt gminy ŁubiankaFot. W. Kusiński, PR
Posłuchaj
  • Jerzy Zająkała, wójt Łubianki o finansach gminy
Czytaj także

- Gminy i samorządy mają teraz swoje pięć minut, ale problem jest w stale wzrastającym zadłużeniu - mówi gość "Sygnałów Dnia" Jerzy Zająkała, wójt gminy Łubianka pod Toruniem w woj. kujawsko-pomorskim.

Wójt mówi, że każda gmina musi realizować założenia państwa i własne coroczne plany.

- Pieniędzy brakuje na wszystkie zadania. Musimy rywalizować o pieniądze europejskie z wielkimi metropoliami miejskimi, połowa pieniędzy trafia na tak zwane listy realizacji kluczowych, gminy wiejskie prawie w ogóle w nich nie występują - mówi Jerzy Zająkała.

Według gościa "Sygnałów Dnia" jest wyraźny priorytet przy podziale finansów unijnych. Te pieniądze są głównie lokowane w miastach, a tylko kilka procent trafia na konkursy rozstrzygane w gminach wiejskich.

Po 2013 r. skończą się dofinansowania Unii Europejskiej. - Czeka nas trudna sytuacja finansowa - mówi wójt Łubianki.

Głównym obciążeniem finansowym gmin jest zagospodarowanie przestrzenne, infrastruktura i szkolnictwo

- W mojej gminie 9 proc. wydatków rocznych idzie na wydatki związane z administracją - wyjaśnia Jerzy Zająkała.

(im)

Henryk Szrubarz: W naszym studiu kolejny gość: Jerzy Zająkała, wójt gminy Łubianka. Dzień dobry panu.

Jerzy Zająkała: Dzień dobry.

H.S.: Trwa właśnie Kongres Gmin Wiejskich w Warszawie. Wiele osób przyjechało?

J.Z.: Niespełna tysiąc. Jest to największa reprezentacja samorządowa zgromadzona w jednym miejscu.

H.S.: Pan jest wójtem gminy Łubianka. To jest niedaleko Torunia, tak?

J.Z.: Tak, to jest gmina granicząca z Toruniem, gmina o charakterze podmiejskim, chociaż mająca na swoim terenie bardzo dobre gleby i również ta funkcja rolnicza jest bardzo ważna.

H.S.: Czyli dobrze się tam rządzi.

J.Z.: Rządzi się dobrze.

Wiesław Molak: A żyje się jeszcze lepiej.

J.Z.: Żyje się bardzo dobrze. Tutaj wspomnę, że takim priorytetem pierwszoplanowym w naszej gminie jest zapewnienie jak najwyższego standardu do zamieszkania, czyli to, co często spotyka się w gminach polskich, czyli to takie mocne promowanie działalności gospodarczej, u nas jest na drugim planie.

W.M.: A gmina ma plan zagospodarowania przestrzennego?

J.Z.: Oczywiście.

W.M.: Bo wiem, że wiele gmin nie ma takiego planu i mieszkańcy bardzo narzekają na to, że właściwie mają ręce związane i nie mogą nic zrobić.

J.Z.: Tak, zagospodarowanie przestrzenne jest to poważny temat, poważny problem. W mojej gminie znacząca część, największe sołectwa gminy posiadają aktualnie miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a nad tymi planami w mniejszych sołectwach pracujemy. Myślę, że w ciągu krótkiego czasu osiągniemy finał tej pracy.

W.M.: A następne problemy to oświata, ochrona środowiska, pomoc społeczna, ochrona zdrowia?

J.Z.: No cóż, te problemy w gminie Łubianka nie odbiegają od problemów spotykanych w innych gminach. Wymienione przez pana redaktora oczywiście stanowią problem, ale problem numer 1 to jest niemożność zabezpieczenia środków finansowych na realizację wszystkich zadań, które chciałoby się zrealizować.

H.S.: Czyli pieniądze, a właściwie brak tych pieniędzy, tak?

J.Z.: Tak, tak, to jest stała, podstawowa bolączka polskich samorządów i w tym również samorządy wiejskie nie odbiegają.

W.M.: A ile ma pan fotoradarów w gminie?

J.Z.: Aktualnie nie ma żadnego fotoradaru (...)

W.M.: A przecież dla wielu gmin to bardzo ważna pozycja w budżecie.

J.Z.: Tak. Myślę, że to chyba nie jest właściwe postawienie sprawy, aby w ten sposób zasilać kasę. Ja jednak spoglądam na fotoradary w kategoriach bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wczoraj...

H.S.: No to należy pan do wyjątków, jeśli chodzi o gminy.

J.Z.: Cóż, myślę, że jednak są granice w pozyskiwaniu środków zewnętrznych. Tutaj przyzwyczajenia Polaków i nie tylko zresztą Polaków, mamy tutaj również turystów wokół nas, przyzwyczajenia te jednak są tutaj znaczące i ludzie często przekraczają prędkość, więc tutaj rzeczywiście jest sprzeczność interesów.

H.S.: A jeśli chodzi o pieniądze, skąd je wziąć, co pan odpowiada? Czy czego pan się domaga na przykład na Kongresie Gmin Wiejskich?

J.Z.: No właśnie, tutaj w dniu wczorajszym została przeprowadzona taka poważna debata, debata w dwóch kwestiach. Kwestia pierwsza to finansowanie zadań samorządowych i w tym przedmiocie zwracamy uwagę na bardzo szybko wzrastający poziom zadłużenia gmin, również gmin wiejskich. Ta ilość gmin, której poziom zadłużenia osiąga 30% i więcej, bardzo szybko wzrasta. To jest oczywiście konsekwencja z jednej strony niepełnego dofinansowania realizacji zadań zleconych rządowych, ale również poważnego zaangażowania gmin w inwestycje. Mamy, Polska ma swoje pięć minut, samorządy mają swoje pięć minut, obecnie dostępność do środków zewnętrznych jest znacznie większa niż w poprzednich okresach, ale nie ma takich środków czy prawie nie ma takich środków, które by w pełni pokrywały potrzeby i koszty inwestycji. Stąd w każdym przypadku my musimy mieć swój udział własny, a ten udział własny znacząco powiększa to zadłużenie.

H.S.: Trzeba wziąć skądś pieniądze państwu czy rząd nie daje, trzeba się zapożyczyć.

J.Z.: Tak, tak. Jeśli chodzi o zadania inwestycyjne, to mamy świadomość tego, że tutaj musimy angażować własne środki, również zadłużając się na wiele lat to przodu. Natomiast jeśli chodzi o realizację zadań zleconych, to tutaj oczekujemy, że rząd powinien zabezpieczyć te środki w pełni.

H.S.: A rząd mówi: nie mamy pieniędzy. I co wtedy?

J.Z.: Cóż, jeżeli rząd mówi „nie mamy pieniędzy”, no to powinien ograniczyć poziom tutaj zlecania zadań. W wielu przypadkach, chociaż tutaj największym takim kosztogennym elementem jest edukacja, ale również w innych obszarach, oczekujemy, żądamy, zgłaszamy zapotrzebowanie na standaryzację usług publicznych. Niestety rząd nie jest chętny do tego, żeby taką standaryzację zrobić, ponieważ kiedy są określone granice tych standardów, no to wówczas możemy mówić: proszę bardzo, my realizujemy zadania tylko do pewnego poziomu, który jest w standardzie określony, a jeżeli oczekiwania obywateli są dalej idące, to mówimy: proszę bardzo, tutaj już rząd środków nie zabezpiecza.

W.M.: A łatwo jest dostać pieniądze z Unii Europejskiej? Czy to jest droga przez mękę wypełnianie tych wszystkich dokumentów?

J.Z.: Niewątpliwie jest to bardzo skomplikowana droga. Funkcjonują u nas takie dwie drogi, podstawowe drogi, chociaż dróg jest trochę więcej, ale takie podstawowe dwie drogi. Droga pierwsza to środki w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. One są wydzielone, adresowane konkretnie do obszarów wiejskich. I tutaj konkurencja odbywa się pomiędzy poszczególnymi gminami wiejskimi. Ale znacząco większa kwota dostępnych środków jest w ramach regionalnych programów operacyjnych wojewódzkich i tutaj pozycja gminy wiejskiej jest zdecydowanie inna i musimy współzawodniczyć z wielkimi o pieniądze, czyli tutaj te centra rozwojowe, obszary metropolitarne, miasta mają zdecydowanie większą szansę pozyskiwania pieniędzy. Zresztą znacząca część tych pieniędzy jest konsumowana poprzez decyzje, można powiedzieć, polityczne zapadające na poziomie samorządu danego województwa. Mniej więcej połowa... w różnych województwach różnie ta sytuacja wygląda, ale mniej więcej połowa tych środków jest dzielona w ramach tzw. inwestycji kluczowych, list kluczowych, a druga połowa jest kierowana do konkursów.

W.M.: Trzeba mieć dojścia, panie wójcie.

J.Z.: Trudno byłoby mi jednoznacznie potwierdzić takie podejście. Chcę powiedzieć, jest wyraźny priorytet do lokowania środków właśnie w obszarach miejskich. Tutaj średnio rzecz biorąc podam, że mniej więcej 4 do 7-8% środków regionalnych programów operacyjnych jest lokowana na realizację zadań wnioskowanych projektów przygotowanych przez gminy wiejskie. Jedynie kilka procent. Pozostałe to są duże inwestycje o charakterze wojewódzkim i inwestycje realizowane w miastach.

W.M.: Czyli Toruń o dla Łubianki jest wrogiem, a nie przyjacielem?

J.Z.: Oj, tak nie mogę powiedzieć. Toruń, trzeba powiedzieć, ma takie dwie pozycje. Jedna to jest przyjazna sąsiednia gmina, ale również to jest siedziba samorządu województwa zachodniopomorskiego, to jest stolica regionalna. No i jeśli chodzi o tę stołeczność regionalną, to zawsze oczekiwania nasze są większe niż postawy prezentowane przez samorząd województwa.

H.S.: Chodzi o to, żeby te pieniądze wydrzeć, tak?

J.Z.: Jak powiedziałem, są te dwie drogi. Jedna to inwestycje kluczowe, w których gminy wiejskie w bardzo małym, znikomym zakresie uczestniczą albo prawie w ogóle, natomiast w konkursach staramy się nie odbiegać od średnich. W tych ograniczonych środkach gmina Łubianka akurat jest sprawna i wiele inwestycji jest realizowanych.

H.S.: Mówi pan o Unii Europejskiej, o pomocy finansowej. Jak będzie po 2013 roku?

J.Z.: To jest rzeczywiście poważna niewiadoma. Obecnie toczy się dyskusja na temat przyszłości wspólnej polityki rolnej. Ja mam sposobność uczestniczyć głęboko w tej dyskusji, ponieważ reprezentuję między innymi polskie samorządy w Komitecie Regionów Unii Europejskiej w Brukseli. Na różnych etapach konsultacji Komitet Regionów wypowiada się w tych sprawach. Oczywiście 27 państw to 27 różnych interesów, to również różnorodność różnych sytuacji, które spotykamy w samorządach na różnych poziomach.

Dla Polski bardzo ważne jest, aby w następnej perspektywie finansowej po roku 2013 nadal funkcjonował tak zwany II filar. II filar to są fundusze, środki zgromadzone na rozwój obszarów wiejskich i to zarówno na przedsięwzięcia służące poprawie sytuacji gospodarczej podmiotów funkcjonujących na obszarach wiejskich, jak też środki kierowane na poprawę infrastruktury. Więc zabiegamy o to, żeby taka struktura tej wspólnej polityki rolnej po 2013 roku miała miejsce.

I tutaj muszę powiedzieć, że mamy sympatyka w tym przypadku w rządzie polskim, który prezentując stanowisko na forum Rady Unii Europejskiej czy Rady Europejskiej, zaprezentował tożsame stanowisko z tym, o którym przed chwilą powiedziałem.

H.S.: Już na zakończenie pytanie z naszej skrzynki esemesowej 71-151: „Jaki procent podatków gmina przeznacza na utrzymanie pracowników, a jaki na inwestycje?” – pyta „Gminianka”, panie wójcie.

J.Z.: Tak, tak, to słyszy się...

H.S.: Rozumiem, że w kontekście tego pytania jest: czy za dużo przypadkiem nie jest pracowników administracji zatrudnionych w gminie?

J.Z.: Tak, tutaj słyszy się tu i ówdzie o wzrastającej liczbie urzędników. Muszę powiedzieć, że na poziomach gmin wiejskich ten wzrost jest minimalny, prawie żaden, a odpowiadając konkretnie na pytanie, to jest poziom w różnej części roku różny, bo budżety w skali roku wzrastają. Jeżeli budżety wzrastają, a to się wiąże z dotacjami pozyskanymi w różnym zakresie, to oczywiście procent spada. W przypadku mojej gminy jest to rząd około 9% wydatków.

W.M.: Jest pan 20 lat wójtem gminy Łubianka. Co pan sądzi o kadencyjności wójtowania?

J.Z.: Cóż, uważam nie tylko jako ten, który ma pewien interes w kontynuowaniu pracy... Ja mam 57 lat, od 20 lat jestem wójtem, jestem prawnikiem i ekonomistą, ale od 20 lat urzędnikiem samorządowym, więc oczywiście powrót do aktywności zawodowej byłby bardzo utrudniony, w sumie do emerytury, jeżeli nie nastąpi w międzyczasie zmiana, to jest to raptem 8 lat. Uważam, że tutaj decydujące, rozstrzygające powinno być zdanie mieszkańców. Każdy mieszkaniec ma sposobność dostrzeżenia skuteczności bądź braku skuteczności pracy wójta i jeżeli mieszkańcy twierdzą, że...

W.M.: Że jest źle...

J.Z.: ...realizowane są zdania dobrze, to po prostu otrzymuje mandat dalej.

H.S.: Jerzy Zająkała, wójt gminy Łubianka, gościem Sygnałów Dnia. Dziękuję bardzo.

J.Z.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)