Każdy z nas ma swoja prywatną listę ulubionych pór roku. Jeden lubi wiosnę inny lato, jeszcze inny zimę. Niewielu przepada za jesienią. No jeszcze może tę piękną, polską, złotą jesteśmy w stanie zaakceptować. Ale miłośnika szarugi i pluchy ze świecą szukać.
Więc kiedy stresuje nas to, że wychodzimy do pracy o zmroku i kiedy wracamy też jest już ciemno, że deszcz pada, z drzew lecą liście, a wiatr zawiewa i łamie kolejny parasol, to najlepszy dowód, że ogarnia nas jesienna depresja.
Jak znosimy sezonowe zaburzenie nastroju sprawdzała Justyna Koć.
Dziś jesienną depresję leczy się głównie podając leki antydepresyjne. Pomagają też spotkania z psychiatra.
Leczenie depresji to nie jest jakiś kaprys. Na depresję zapada rocznie od kilku do kilkunastu procent ludzi. Choroba nieleczona może doprowadzić do prób samobójczych. W USA rocznie dwa razy więcej ludzi umiera w wyniku samobójstw, niż w wyniku morderstw.
W przyszłości depresja ma być leczona terapią genową. O sensacyjnych wynikach leczenia depresji piszą naukowcy w tygodniku "Science". A zapoznał się z nimi Rafał Motriuk.
(ag)