Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 03.12.2010

Wyższe standardy PO to wyjazd na Dominikanę

Marek Wikiński (SLD): Politycy PO wzięli sobie do serca słowa Tuska i za pewne usługi proponują wyjazd zagraniczny zamiast krajowego.
Marek Wikiński, poseł SLDMarek Wikiński, poseł SLDW. Kusiński PR

Poseł SLD Marek Wikiński uznał w magazynie "Z kraju i ze świata", że dzisiejsze słowa premiera Donalda Tuska o korupcji w innych partiach są krzywdzące dla innych, gdyż PO powinna uderzyć się we własne piersi. Szef rządu podczas dyskusji o ograniczeniu dotacji dla partii politycznych powiedział z sejmowej trybuny, że historia korupcji w Polsce to historia wszystkich partii politycznych, a najciszej w tej sprawie powinni zachowywać się posłowie PiS. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jeśli Donald Tusk nie odwoła tych słów, to zostanie pozwany do sądu.

- Tusk miał pewnie na myśli tzw. taśmy Renaty Beger, ale to "mały pikuś" w porównaniu z senatorem Platformy Obywatelskiej, który proponował swemu rozmówcy wyjazd z żoną na Dominikanę oraz dobrze płatną pracę dla niego i żony - mówi Wikiński. Poseł ironizuje, że prawdopodobnie członkowie PO wzięli sobie do serca słowa Donalda Tuska o wyższych standardach i zamiast przejazdu samochodem ze Złotowa do Warszawy proponują wyjazd zagraniczny.

Marek Wikiński uważa, że system finansowania partii politycznych, proponowany przez premiera Donalda Tuska jest zły. - Taki system funkcjonuje na przykład u naszych sąsiadów na Ukrainie, gdzie na kampanię wyborczą biznesmeni wpłacają milionowe kwoty - mówi gość magazynu "Z kraju i ze świata".

Parlamentarzysta wyjaśnia, że obecnie obowiązujący system, w którym partie dostają pieniądze na swą działalność jest przejrzysty, uczciwy i ogranicza lub eliminuje możliwość korupcji. - Każdy obywatel oddając głos na swego kandydata przeznacza 1,73 zł na działalność konkretnej partii - mówi rozmówca Przemysława Szubartowicza. Przekonuje, że podobny system obowiązuje we wszystkich państwach Unii Europejskiej.

Sejm przyjął dziś ustawę, która zamraża bezterminowo wysokość państwowych dotacji na działalność partii politycznych. - SLD poparł wniosek, bo zgadza się na oszczędności, ale nie zgadza się na zniszczenie systemu - tłumaczy takie postępowanie Marek Wikiński.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy kliknij "Wyższe standardy PO" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Z kraju i ze świata" można słuchać w dni powszednie od godz. 12:05.

*

Przemysław Szubartowicz: Witam państwa i witam pana posła Marka Wikińskiego z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Marek Wikiński: Witam pana, panie redaktorze, witam państwa.

P.S.: Panie pośle, broni pan haraczu z pazerności politycznej? Bo tak mówił premier podczas tej debaty, o której przed chwilą słyszeliśmy.

M.W.: Ja bronię zasad, takich, jakie obowiązują we wszystkich państwa Unii Europejskiej, gdzie obywatele głosując w wyborach na swojego kandydata, w ślad za ich głosem 1 złoty 73 grosze płynie na konto konkretnej partii politycznej. To jest system przejrzysty, transparentny, uczciwy, system, który ogranicza czy może docelowo wyeliminować korupcję w polityce. Ten system, który proponuje Platforma Obywatelska, jest systemem, który funkcjonuje chociażby u naszych sąsiadów na Ukrainie, gdzie, jak wszyscy wiedzą, na kampanię wyborczą biznesmeni wpłacają milionowe kwoty. Słuchałem debaty telewizyjnej pana wojewody małopolskiego Stanisława Kracika 1 grudnia w jednej z telewizji komercyjnych, który powiedział, że jeżeli osoba prywatna finansuje kampanię kandydatowi, to albo robi to z miłości do niego, albo jest interes do zrobienia. My jesteśmy przeciwni gescheftom w polityce, jesteśmy przeciwni korupcji politycznej, dlatego opowiadamy się za transparentnym, przejrzystym, uczciwym systemem finansowania partii.

P.S.: Panie pośle, premier mówi, że ten system wcale nie ogranicza korupcji i nazywa ten podatek dla partii „haraczem na politykę” i że właśnie – tak jak powiedziałem wcześniej – „bronicie chorego systemu”, tak mówił premier. Ale tak naprawdę nic się nie zmieniło, panie pośle. Pan zgłosił również swoją poprawkę, a potem się okazało, że wszyscy posłowie zagłosowali za całą ustawą. To o co tak naprawdę w tym wszystkich chodzi? Bo pewnie niektórzy nasi słuchacze mogą się w tym pogubić.

M.W.: Bo to jest po prostu wynik procesu legislacyjnego. W sprawozdaniu komisji finansów publicznych została przyjęta i to w drodze konsensusu, tak jak na sali plenarnej 429 posłów obecnych w izbie głosowało jednomyślnie za zaciśnięciem pasa przez polityków, za zaciśnięciem pasa przez partie polityczne i uchwaliliśmy w przyjętej dzisiaj przez sejm ustawie zamrożenie dofinansowania partii politycznych bezterminowo. Mamy nadzieję, że kryzys nie będzie się pogłębiał, że będzie można wreszcie lepiej i skuteczniej zrewaloryzować emerytury emerytom i rencistom, że będzie można wprowadzić podwyżki dla pracowników administracji zarówno rządowej, jak i samorządowej, ponieważ w wielu przypadkach te płace diametralnie odbiegają od płac w przedsiębiorstwach prywatnych. Dlatego jesteśmy zwolennikami, żeby zamrozić to finansowanie partii politycznych, ale nie niszczyć systemu.

P.S.: Bo premier mówi o tym, że cały ten pomysł Platformy, żeby zamrozić w ogóle na 2012 i 2013 rok, zawiesić te subwencje, to pomysł polegał na tym, żeby walczyć z kryzysem, ponieważ trzeba oszczędzać wszędzie, no to także na partiach.

M.W.: Ale pan premier nie zareagował, kiedy ja w swoim pytaniu prostującym powiedziałem: czy prawdą jest, że zachodzi domniemanie, że Platforma Obywatelska w związku z nieprawidłowościami przy tegorocznej kampanii samorządowej może być pozbawiona subwencji na lata 2012–2013? W tej sprawie nikt w Platformie się nawet słowem nie zająknął, że takie domniemanie zachodzi. Więc to jest taka polityka Kalego: jeżeli my nie będziemy mieli subwencji, to też odbierzmy jest wszystkich innym naszym konkurentom politycznym.

P.S.: Panie pośle, jeśli chodzi o tę burzliwą debatę, no to mamy jeszcze zapowiedź procesu, jaki Jarosław Kaczyński chce wytoczyć premierowi Donaldowi Tuskowi, to proces z korupcją w tle. Premier mówił, że historia korupcji w Polsce to historia wszystkich partii politycznych, no a „najciszej w tej sprawie powinni siedzieć posłowie Prawa i Sprawiedliwości”, na co Jarosław Kaczyński wyszedł i powiedział, że jeśli nie odwoła tych słów o korupcji, no to będzie proces.

M.W.: Ja myślę, że premier Donald Tusk, aczkolwiek nie jestem jego adwokatem w tej sprawie, miał na myśli sławetne taśmy Renaty Beger, ale jak porównujemy wypowiedzi, oferty niemoralne posła Mojzesowicza składane Renacie Beger, to Mojzesowicz to taki mały pikuś, pan Pikuś, przy senatorze Platformy Obywatelskiej, szefie sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej, który proponował swemu konkurentowi politycznemu wyjazd z żoną na Dominikanę, posadę dobrze płatną dla jego żony, dla niego samego. Tak że tutaj politycy Platformy Obywatelskiej widać, że rzeczywiście wzięli sobie do serca słowa Donalda Tuska o „wyższych standardach w polityce” i w ramach tych „wyższych standardów” proponują - zamiast wyjazdy z Złotowa do Warszawy limuzyną rządową – wycieczki na Dominikanę.

P.S.: No i co? Spodziewa się pan, że to będzie burzliwy proces, czy że w ogóle nie będzie procesu, panie pośle? Pan się nie poczuwa do tych słów premiera jako członek partii? No bo mówił pan premier o wszystkich partiach.

M.W.: Ależ absolutnie nie poczuwam się do słów pana premiera. Jeżeli pan premier jako obywatel, uczciwy obywatel Rzeczypospolitej Polskiej ma jakąś wiedzę w tej sprawie, już dawno powinien złożyć doniesienie do prokuratury, bo tak stanowi kodeks karny.

P.S.: Bardzo dziękuję. Marek Wikiński, Sojusz Lewicy Demokratycznej, był moim gościem.

M.W.: Dziękuję panu, dziękuję państwu.

(J.M.)