Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 27.12.2010

Tusk może nic nie robić

Kazimierz Kik (politolog): Żeby wygrać wybory Donald Tusk nie powinien nic robić. Bo cokolwiek zrobi może pogorszyć swój wizerunek.
prof. Kazimierz Kikprof. Kazimierz Kikfot: W. Kusiński/PR

- W rządzeniu Donald Tusk ma w ręku wszystkie atuty i nikt nie jest w stanie mu zagrozić - ocenia w "Sygnałach Dnia" politolog, profesor Kazimierz Kik. Więc aby wygrać przyszłoroczne wybory nie powinien robić nic, bo wszystko mu sprzyja.

W przyszłym roku będzie kumulacja dotacji z Unii Europejskiej. Więc nadal będzie rozbudowywana infrastruktura, co zawsze znajduje uznanie w oczach wyborców. Mamy też przygotowania do Ero 2012 i w nadchodzącym roku już będzie widać efekty tych przygotowań, gdyż będą oddawane do użytku stadiony. Ponadto w drugim półroczu Polska będzie przewodniczył Unii Europejskiej. Ten fakt również premier będzie mógł przedstawić jako sukces rządu.

Kazimierz Kik przewiduje, że w przyszłym roku rząd będzie bardzo ostrożny we wprowadzaniu jakichkolwiek nowych obciążeń finansowych. Bo i tak drogie będzie paliwo, wzrośnie VAT, więc i tak Polacy będą zaciskali pasa. - To jest właśnie ta rozsądna polityka Donalda Tuska - mówi rozmówca Krzysztofa Grzesiowskiego.

Zdaniem gościa radiowej Jedynki, opozycja, czyli PiS i SLD nie ma żadnych szans na odebranie władzy Donaldowi Tuskowi i Platformie Obywatelskiej. Według politologa, w przyszłym roku poparcie społeczne prezydenta będzie rosło. Zaś w 2011 roku rozpocznie się proces zmian na polskiej scenie partyjnej. - Proces zmian rozpocznie sie od dekompozycji prawicy - mówi politolog. Choć Joanna Kluzik-Rostkowska nie zabierze PiS elektoratu. Nowa partia znajdzie raczej poparcie wśród wyborców PO.

- Z kolei Bronisław Komorowski zyska na tle polskiej prezydencji w UE swoim spokojem i proeuropejską postawą - dodaje profesor Kik. Z ostatniego sondażu CBOS wynika, że prezydent Komorowski cieszy się największym zaufaniem wśród polityków. Popiera go 67 procent ankietowanych.

(ag)

Aby posłuchać rozmowy z Kazimierzem Kikiem, wystarczy kliknąć na dźwięk "PO ma same atuty" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Audycji "Sygnały Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6. Zapraszamy.

**********

Krzysztof Grzesiowski: Nasz pierwszy poświąteczny gość: prof. Kazimierz Kik, politolog, Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy Jana Kochanowskiego w Kielcach. Dzień dobry, panie profesorze.

Kazimierz Kik: Dzień dobry.

K.G.: Politycznie rzecz biorąc, w przyszłym roku to mamy wybory parlamentarne...

K.K.: Kolejne.

K.G.: Kolejne. I co istotne z punktu widzenia wizerunku Polski w Unii Europejskiej, przewodnictwo w drugiej połowie 2011 roku w Unii. Jak pan sądzi, czy te dwa wydarzenia będą miały na siebie wpływ, to znaczy czy wybory jesienią, czy tak jak od czasu do czasu padają takie głosy, że może by na wiosnę?

K.K.: Ja myślę, że Platformie nie opłaca się przyspieszać wyborów, dlatego że Platforma prawdopodobnie osiągnie pewien sukces w okresie prezydencji zwłaszcza, że ta prezydencja będzie po węgierskiej prezydencji, która to, jak wiemy, prezydencja nie niesie z sobą specjalnego zainteresowania Europy. Więc myślę sobie, że w interesie Platformy Obywatelskiej byłoby przeprowadzenie wyborów w blasku tego europejskiego sztafarzu.

K.G.: Czyli jeśli wielcy Unii nas pochwalą, to wtedy...

K.K.: I będą na pewno...

K.G.: ...elektorat weźmie to sobie do serca i stwierdzi, że o, ci, co rządzą, to się znają na robocie.

K.K.: Znaczy ja myślę sobie, że to nawet nie w ten sposób, ale wydaje mi się, że Platforma skonsumuje swój sukces trzech ostatnich lat, czyli przywrócenia Europy Polski i Polski Europie. Wydaje mi się, że Donald Tusk wyraźnie udowodnił między innymi poprzez swoją politykę personalną, mamy przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, więc w całokształcie tej sytuacji jest to sukces Polski ewidentny, i skonsumowanie tego sukcesu w wyborach parlamentarnych jesienią 2011 roku byłoby naturalną konsekwencją polityki Platformy Obywatelskiej.

K.G.: Czyli odpowiedź na pytanie, kiedy wybory, brzmi według pana oczywiście: jesienią.

K.K.: Moim zdaniem, moim zdaniem.

K.G.: Natomiast jak wygrać te wybory, jakby miała wygrać je Platforma, to tutaj akurat spieszy z pomocą Leszek Miller, były premier, który dziś w wywiadzie dla dziennika Polska właśnie na to pytanie: „Jakie reformy powinien przeprowadzić przed wyborami Donald Tusk, by te wybory wygrać?” odpowiada: „Jeśli chce te wybory wygrać, to nie powinien przeprowadzać żadnych reform”.

K.K.: Tutaj wyjątkowo zgadzam się z Leszkiem Millerem, ponieważ tak: po pierwsze mamy do czynienia z dwoma bardzo ważnymi procesami... z trzema ważnymi procesami. Po pierwsze kulminacja konsumowania dotacji finansowych Unii Europejskiej i to jest ogromny wysiłek dla Polski finansowy. W tym tkwi także część naszego deficytu finansów publicznych w Polsce. Po drugie mamy przygotowania do Euro 2012. Po trzecie mamy przygotowania do prezydencji, która jest największą szansą Polaków, Polski w tej nowej dekadzie. I gdybyśmy jeszcze próbowali rozproszyć swoje działania i wysiłki, zwłaszcza w kontekście braku finansów, braku środków, to ja nie rozumiałbym takiej polityki. Właśnie taką politykę, jaką prowadzi Donald Tusk, ostrożną, to jest chyba właściwe rozwiązanie.

K.G.: Ale jak pan znakomicie wie, głosujemy portfelami, a od 1 stycznia 2011 roku, niestety tak się składa, będzie drożej.

K.K.: No więc właśnie. I jeszcze...

K.G.: I jakie to będzie miało przełożenie na naszą decyzję wyborczą?

K.K.: Będzie drożej. I gdybyśmy do tego jeszcze dodali reformy, które też kosztują, to byśmy pogrążyli kraj w ogromnych stratach finansowych. W moim przekonaniu właśnie dlatego, że pokłosie kryzysu gospodarczego i finansowego będzie uderzało po kieszeni w przyszłym roku, droga benzyna, droga energia i pochodne spowodują, że rząd będzie bardzo ostrożny w podejmowaniu jakichkolwiek działań ustawodawczych, które by pociągały za sobą dalsze koszty. To jest właśnie ta rozsądna polityka Donalda Tuska.

K.G.: Czyli to, że będzie drożej, to już wiemy i do tej myśli już się przyzwyczailiśmy...

K.K.: Tak, nie pogłębiajmy i nie pogarszajmy.

K.G.: ...natomiast nie dokładajmy na nas jeszcze więcej...

K.K.: To po pierwsze, a po drugie na całe szczęście tym wszystkim podwyżkom towarzyszyło będzie duży blichtr, sukces dyplomatyczny, europejski Polski w drugiej połowie 2011 roku. I to będzie swego rodzaju zrównoważenie tej niedogodności, jaka wynikała będzie z tych podwyżek, które uderzą po kieszeniach wszystkich Polaków. Ale nie tylko Polaków.

K.G.: Czyli to będą igrzyska, a że chleb podrożenie, no to trudno.

K.K.: Nie wiem, czy igrzyska. Jeżeli chodzi o Unię Europejską, no to Unia Europejska stanowi dla Polski ogromną szansę przyspieszonej modernizacji, przyspieszonego rozwoju gospodarczego, w związku z tym dobre wkomponowanie polskiej dyplomacji i polskich interesów narodowych, gospodarczych w interesy Unii Europejskiej to jest czysta korzyść perspektywiczna dla Polski, w związku z tym ja to bym traktował raczej jako rodzaj inwestycji dla Polski niż igrzyska.

K.G.: Opozycja, jak rozumiem, szuka swojej szansy w przyszłorocznych wyborach, jak wygrać, jak pokonać Platformę Obywatelską, na przykład wiceprzewodnicząca Prawa i Sprawiedliwości pani Beata Szydło mówi, że szansą dla Prawa i Sprawiedliwości będzie rozczarowanie rządami Donalda Tuska. Tylko jest w tym pewne myśl zawarta taka, że jak się Platforma zużyje, no to może my wtedy wygramy. Tylko nie wiadomo, kiedy się Platforma zużyje w oczach opinii publicznej, w oczach wyborców.

K.K.: Zbyt żywa jest pamięć o rozczarowaniu rządami Prawa i Sprawiedliwości w moim przekonaniu jeszcze. Rządy Platformy Obywatelskiej raczej cechuje dosyć daleko posunięta stabilizacja. Oczywiście poza tymi niedogodnościami, o których mówiliśmy. Ja nie sądzę, żeby opozycja miała jakiekolwiek atuty w ręku w tej chwili. Wszystkie atuty są w rękach Platformy Obywatelskiej. Wszystkie atuty są w rękach Platformy Obywatelskiej – jeżeli weźmiemy pod uwagę wybory prezydenckie ostatnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę wybory samorządowe i jeżeli weźmiemy pod uwagę prezydencję. I jeżeli weźmiemy także pod uwagę te ogromne sumy pieniędzy idące od Unii Europejskiej, a tworzące infrastrukturę gospodarczą w Polsce.

Nie widzę po stronie opozycji żadnych atutów. Mało tego, jedna druga opozycja, to znaczy i Sojusz Lewicy Demokratycznej, i Prawo i Sprawiedliwość obciążone są świeżą pamięcią nieudanych rządów. W związku z tym to nie jest alternatywa, w związku z tym Polska jest w takiej sytuacji bezalternatywnej. Ale w dobrym tego słowa znaczeniu.

K.K.: Już pan zaczął: Polska jest... Najważniejsza, bo o to chciałem zapytać. A być może ta partia będzie nazywała się Polska Najważniejsza. Po świętach, czyli zaraz, dosłownie za chwilę dowiemy się, jak to będzie. Chodzi mi o te nowe zjawiska na naszej scenie politycznej, czyli ugrupowanie Joanny Kluzik-Rostkowskiej, no i to stowarzyszenie czy jak to nazwać wokół Janusza Palikota. Czy to są jakieś zjawiska, które mogą mieć wpływ na scenę polityczną?

K.K.: Ostatnie wybory samorządowe wskazały w moim przekonaniu stosunkowo wyraźnie spłaszczanie się polskiej struktury partyjnej, polskiej sceny partyjnej, to znaczy nadal dominuje prawica, ale już nie tak niebotyczne wyniki ją cechują, mianowicie Platforma (oczywiście mówię o wyborach samorządowych) zeszła nieco w dół, Prawo i Sprawiedliwość także, SLD i PSL poszły nieco w górę. Wydaje mi się, że mamy nieco do czynienia z początkiem, ale jeszcze nie w 2011, z początkiem zmian na polskiej scenie partyjnej. I myślę sobie, że te zmiany rozpoczną się jednak od dekompozycji prawicy. Ten proces dekompozycji prawicy rozpoczyna się od dekompozycji Prawa i Sprawiedliwości oczywiście, ale to... ponieważ mamy dominację prawicy na polskiej scenie politycznej, to wszelkie zmiany polskiej sceny partyjnej muszą rozpocząć się od tego, co na niej dominuje, a zatem od dekompozycji prawicy.

I wydaje mi się, że pani Kluzik-Rostkowska rozpoczęła proces zmiany na skrajnej polskiej prawicy, mianowicie jest to taki wyraz niezgody na rodzaj przywództwa sprawowanego na polskiej prawicy. Jarosław Kaczyński jest wodzem, oczywiście jest sprawnym wodzem, jak to pokazały ostatnie wydarzenia, ale nie wszyscy w tej partii, w Prawie i Sprawiedliwości czują się żołnierzami. Niektórzy z nich czują się politykami.

K.G.: W rozmowie z Gazetą Wyborczą dziś Joanna Kluzik-Rostkowska pytana o sympatyków jej partii, mówi, że sympatyzują z nami zarówno byli wyborcy Platformy, często na przykład przedsiębiorcy, którzy na Platformie się zawiedli. A z kolei w Rzeczpospolitej Marek Goliszewski, prezes Business Center Clubu jakby to potwierdza mówiąc, że duża część z przedsiębiorców będzie głosowała na Sojusz Lewicy Demokratycznej lub na właśnie ugrupowanie Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Jest coś na rzeczy?

K.K.: Ja myślę, że siłą Jarosława Kaczyńskiego ciągle jeszcze, bo już mamy kilka tygodni istnienia partii pani Kluzik-Rostkowskiej, a jednak te notowania są małe, siłą elektoratu wyborczego PiS-u jest elektorat socjalny. To, co... to przywiązanie elektoratu socjalnego do Jarosława Kaczyńskiego wynika z ogromnego zniesmaczenia rządami lewicy i braku zaufanie i wiarygodności wszystkiego, co wiąże się z polską lewicą dla elektoratu socjalnego. Ja nie sądzę, żeby pani Kluzik-Rostkowska stanowiła jakąkolwiek alternatywę dla tego elektoratu socjalnego, a zatem nie sądzę, żeby pani Kluzik-Rostkowska mogła zbyt wiele odjąć Jarosławowi Kaczyńskiemu z jego, z tego socjalnego elektoratu. Raczej będą to korzyści wynikające z elektoratu Platformy Obywatelskiej i tych, którzy dotychczas nie głosowali.

K.G.: Czyli to Platforma powinna tracić, tak?

K.K.: W Platformie Obywatelskiej jest taki nurt, odpowiedni, odpowiadający niejako temu nurtowi pani Kluzik-Rostkowskiej. To jest nurt związany z Gowinem. Jeżeli będziemy mieli politykę Platformy Obywatelskiej nazbyt daleko idącą do centrum, w stronę liberalizmu, to wtedy możemy spodziewać się tego, że te nurty w Platformie Obywatelskiej, które nie są zbyt liberalne, znajdą alternatywę właśnie w ofercie składanej przez panią Kluzik-Rostkowską.

K.G.: To jeszcze jedna kwestia na koniec, już nie partia, a osoba. Prezydent Rzeczpospolitej Bronisław Komorowski, który według jednego z sondaży przedświątecznych cieszy się poparcie 67% ankietowanych, a więc bardzo wysokim, ten sondaż był robiony oczywiście po spotkaniach z prezydentem Rosji, prezydentem Stanów Zjednoczonych, prezydentem Republiki Federalnej Niemiec, czy tak już będzie, że Bronisław Komorowski będzie tym politykiem, który będzie miał zawsze to wysokie poparcie, czy... Co musimy zrobić, żeby...

K.K.: Ja myślę, że to poparcie jeszcze wzrośnie, a wzrośnie w tym roku 2011 w okresie prezydencji, kiedy będzie taki pokaz zgodności prezydenta i premiera rządu i urzędu prezydenckiego w polskiej polityce europejskiej. I pan prezydent Bronisław Komorowski na tle polskiej prezydencji zyska, zyska właśnie swoim spokojem, swoją taką proeuropejską postawą i swoją taką pointegracyjną także postawą. Wszystko to, co europejskie, doda panu prezydentowi punktów. I w moim przekonaniu pan prezydent bardzo dobrze będzie odbijał się na tle proeuropejskiej polityki Donalda Tuska. To wszystko będzie wzmacniało pana prezydenta rzecz jasna. Rzecz jasna, że te 20, 25% zwolenników Prawa i Sprawiedliwości – eurokrytycznych, eurosceptycznych – trudnych będzie do pozyskania, ale ogromna większość Polaków doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co dla Polaków znaczy Unia Europejska.

K.G.: Politolog prof. Kazimierz Kik, nasz gość. Dziękujemy bardzo, panie profesorze.

K.K.: Dziękuję.

(J.M.)