Alkohol, i to niekoniecznie wypity w nadmiernych ilościach - zgodnie mówią, pytani o najczęstszą przyczynę utonięć, usteccy ratownicy. Poza tym brawura - to ona sprawia, że młodzi mężczyźni skaczą do wody, łamiąc kręgosłupy.
- Po alkoholu tracimy orientację, a zyskujemy "odwagę" - mówi ratownik Michał Matyjowski. O ile ofiarami skoków do wody są najczęściej młodzi mężczyźni, toną przede wszystkim starsi. Miedzy 40 a 50 rokiem życia.
- Czasami sytuacje są nieprzewidywalne, ale wciąż ćwiczymy, by móc pomagać jak najskuteczniej - mówi Piotr Dąbrowski, prezes słupskiego WOPR. W tym roku tylko plaż w Ustce będzie strzegło 60 ratowników.
Dąbrowski zaleca, by nawet, jeśli trzeba nadłożyć drogi, korzystać tylko z kąpielisk strzeżonych. - Wtedy mamy nie tylko zagwarantowaną obecność ratownika, ale także pewność, że miejsce zostało sprawdzone i woda nie kryje żadnych niespodzianek - mówi
Ratownik Jakub Fridenberger mówi, że podczas pracy wciąż musi mieć napiętą uwagę: - Staramy się zapobiegać niebezpiecznym sytuacjom zanim do nich dojdzie - mówi.
Ratownicy przestrzegają też, by nie szarżować udzielając samodzielnie pomocy osobie tonącej. Przede wszystkim trzeba wykorzystać wszelkie możliwości udzielania pomocy z lądu, np. rzucić koło, podać kij.
(lu)