WWF alarmuje. W ciągu ostatnich 10 miesięcy kłusownicy zabili więcej południowoafrykańskich nosorożców niż w całym 2010 roku. Zastrzelony został również ostatni nosorożec jawajski w Wietnamie. Zwierzęta giną, bo na potrzeby tradycyjnej medycyny azjatyckiej potrzebne są ich organy. Inne zwierzęta się zabija, aby robić z nich ozdoby lub pamiątki dla turystów.
– Z tygrysa nic nie zostaje. Każdą część się proszkuje i dodaje do medykamentów tradycyjnej medycyny azjatyckiej – mówi w radiowej Jedynce ("Sygnały Dnia") Karolina Tymorek z WWF. Proszkuje się również sam róg nosorożca, chociaż badania wielokrotnie udowadniały, że róg nie ma żadnych właściwości leczniczych: ma skład chemiczny taki sam jak ludzkie paznokcie lub włosy.
– Ale światem rządzi pieniądz – zauważa działaczka. Nie pomagają akcje edukacyjne czy uzbrojeni strażnicy w afrykańskich parkach narodowych. Zwierzęta są zabijane i będą zabijane, ale już nie tak długo: wkrótce wyginą.
Słonie są zabijane wyłącznie dla ciosów, błędnie nazywanych kłami, z których robi się ozdoby. Żółwie morskie, których wszystkich siedem gatunków jest zagrożonych, zabija się dla mięsa i dla skorup.
WWF prowadzi kampanię "SOS dla świata", aby zniechęcić Polaków do zakupów medykamentów lub pamiątek wytworzonych z zagrożonych zwierząt. I to nie kupować nie tylko w Polsce, lecz także podczas zagranicznych podróży.
Rozmawiała Dorota Świerczyńska.
(ag)