Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Aneta Hołówek 12.12.2011

13 grudnia z Radia wychodzono tylko przez okno WC

Znalazłem toaletę, w której było otwarte okno i wyskoczyłem. Kiedy okazało się, że nikt mnie nie zauważył, poszedłem do domu - wspomina dyżur 13 grudnia 1981 roku spiker Andrzej Krusiewicz.
Stan wojennyStan wojennyźr. Europejskie Centrum Solidarności
Posłuchaj
  • 13 grudnia z Radia wychodzono tylko przez okno WC
Czytaj także

Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się z przemówienia generała Wojciecha Jaruzelskiego. Pracownicy Polskiego Radia, którzy w tamtą mroźną noc, 13 grudnia 1981 roku dyżurowali, o tym, że dzieje się coś dziwnego, wiedzieli nieco wcześniej.

– Przed północą, jeszcze 12 grudnia, zaczęło się coś dziać na dziedzińcu – wspomina Andrzej Krusiewicz, spiker. – Audycja radiowa, którą wtedy nadawaliśmy, była nagrana, więc otworzyłem okno i przyglądałem się – dodaje.

W bramę wjazdową do siedziby Polskiego Radia wjechały dwa wielkie stary. Zablokowały ewentualny ruch.

– Z samochodów wysypali się ludzie w mundurach – dodaje Barbara Wierzbicka, inspektor, która w tamtą noc z innego radiowego okna obserwowała tę niecodzienną sytuację. Dało się słyszeć budzące grozę słowa, wypowiedziane przez dowódcę zgromadzonych na dziedzińcu żołnierzy: "Do boju!".

– Dwóch wojskowych i jeden po cywilnemu w czarnej skórze wkroczyło do pokoju inżyniera głównego Polskiego Radia i oświadczyło, że to oni od tej chwili przejmują władzę nad obiektem – wspomina Andrzej Bieńczak, technik radiowy.

Kilkanaście minut po północy program został przerwany bez jakiejkolwiek wcześniejszej informacji.

– Początkowo myśleliśmy, że może taśma się zerwała – wspomina Andrzej Krusiewicz. – Technik za szybką potwierdził jednak, że wszystko jest w porządku i taśma się normalnie kręci.

Okazało się, że program był nadawany tylko wewnętrznie, ale nic nie wychodziło na zewnątrz.

– W moim programie inspektorskim z tamtej nocy jest dokładnie zapisany czas, w którym odebrano nam antenę – mówi Barbara Wierzbicka.

Dyżurujący radiowcy, zaskoczeni, komunikowali się pomiędzy sobą, przekazując informację, że nadają swoje audycje, a na antenie słychać coś zupełnie innego.

– Jak się później okazało, na terenie wojskowym, przy ulicy Hynka, przygotowano studio i tam osoba wskazana przez władzę nadawała inny program – opowiada Andrzej Krusiewicz.

Spiker nie miał okazji jak zwykle pożegnać się ze słuchaczami. Zakończył swój dyżur o godzinie 01.00, 13 grudnia i chciał opuścić budynek.

– Przy wyjściu, w cywilu stał jakiś pan. Kiedy do niego podszedłem, powiedział: "Wyjścia nie ma!". Jedynym wytłumaczeniem, dlaczego nie można opuścić miejsca pracy, były słowa: "Bo nie" – wspomina spiker. – Znalazłem toaletę, w której było otwarte okno. Wyskoczyłem na blachę pod tym okienkiem, chwilę nasłuchiwałem... Kiedy okazało się, że nikt mnie nie zauważył, poszedłem do domu – mówi Krusiewicz.

Z okazji 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Polskie Radio uruchamiło specjalny serwis tematyczny. Zapraszamy na stronę stanwojenny.polskieradio.pl

(ah)