Jeden z najwybitniejszych polskich lekkoatletów startował w igrzyskach dwukrotnie. W 1976 zdobył złoto w skoku wzwyż, a 4 lata później w Moskwie był drugi. Pobyt w wiosce olimpijskiej zapamiętał jako "fajny i sympatyczny", choć warunki były dość skromne.
- W mieszkaniach są jedynie podstawowe meble oraz skromne łazienki. Nie ma urządzeń kuchennych. Przeważnie jest to pomyślane tak, że w apartamencie czteropokojowym może mieszkać nawet pół drużyny siatkarskiej - wspominał Jacek Wszoła, który w 1976 roku nocował pod jednym dachem z kilkoma piłkarzami ręcznymi.
Gość z "Lata z Radiem" chciałby, żeby Polacy zdobyli w Londynie więcej niż 10 medali. Z takim właśnie dorobkiem biało-czerwoni wrócili z dwóch poprzednich igrzysk. - Jeżeli zachowamy status quo, a do tego dołożymy medal siatkarzy (koniecznie złoty, bo strasznie im kibicuję) to już będzie lepiej - wyjaśnił Jacek Wszoła.
Jak wygląda życie w wiosce olimpijskiej i dlaczego srebrny medal Wszoły z Moskwy może jeszcze zamienić się w złoty - dowiesz się z nagrania audycji.
Rozmawiał Roman Czejarek.
pg