Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Tomasz Jaremczak 17.10.2012

"Trzeba było zamknąć dach. Nie byłoby problemu"

Nieporozumienia narosłe wokół murawy i dachu Stadionu Narodowego w Warszawie tłumaczy w Jedynce jego współprojektant, architekt Mariusz Rutz.
Zalany Stadion Narodowy w WarszawieZalany Stadion Narodowy w Warszawie PAP/Leszek Szymański

Słuchaj transmisji z meczu Polska - Anglia w radiowej Jedynce>>>

Po kilkugodzinnych opadach deszczu, przy otwartym dachu wczoraj boisko nasiąkło wodą, a w kilku miejscach powstały olbrzymie kałuże. Trzeba było przełożyć mecz eliminacji mistrzostw świata Polska - Anglia.

- To jest dach jak w samochodzie kabriolet. Ma prawa, którymi się rządzi w tym ograniczenia - powiedział Mariusz Rutz. Uważa, że trzeba go dobrze poznać i nauczyć się.

Rutz wyjaśnia, że są na nim stacje pogodowe, które sterują podstawowymi parametrami: temperaturą, wiatrem i deszczem. - Gdy jest mróz, wieje, albo pada deszcz dachem nie wolno ruszać - tłumaczy Rutz. Jego zdaniem decyzję o zamknięciu dachu trzeba było podjąć w poniedziałek wieczorem, kiedy prognozy wskazywały na ulewę.

Rutz wyjaśnia też problem murawy na Narodowym. Ta pierwotna, która była na Euro miała grubość podbudowy 36 cm. - To była prawidłowa murawa, która wytrzymuje ulewy - powiedział Rutz. Natomiast obecną zbudowano po koncertach, które były w sierpniu i październiku i ma tylko 10 cm. - Funkcjonuje doskonale, gdy jest sucho. Gdy pada nie jest w stanie odprowadzić tej ilości wody - zakończył architekt.

Rozmawiał Przemysław Szubartowicz

tj