Sytuacja szpitali klinicznych w Polsce jest dramatyczna – poinformowała w swoim wrześniowym raporcie Najwyższa Izba Kontroli.
"W ostatnich latach tylko jeden ośrodek, Instytut Matki i Dziecka, znacząco zredukował swoje zadłużenie, spłacając najpilniejsze zobowiązania" - czytamy w komunikacie NIK.
Jednak okazuje się, że nawet ten szpital dopadły tarapaty finansowe. Dyrekcja placówki podkreśla, że szpital otrzymał w tym roku o pięć milionów mniej na leczenie. Narodowy Fundusz Zdrowia nie rozliczył również tak zwanych nadwykonań, czyli świadczeń wykonanych ponad wysokość kontraktu na sumę ponad pięciu milionów złotych.
- Jeżeli mam w tej chwili zadłużenie wobec dostawców na środki typu leki czy nici, to nie jestem w stanie dalej prowadzić działalności - mówi Tomasz Maciejewski, dyrektor szpitala i dodaje, że dostawcy wstrzymują dostawy, bo czekają na rozliczenie tych już zrealizowanych.
Zdaniem NFZ sytuacja w jakiej znalazł się Instytut jest efektem niewywiązania się przez szpital ze zobowiązań zawartych w kontrakcie.
- Kontrakt to pewne zobowiązanie finansowe dyrektorów, które trzeba realizować - mówi Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka mazowieckiego oddziału NFZ. - My oczywiście nie twierdzimy, że pieniędzy jest wystarczająca ilość, ale te pieniądze są i są dzielone efektywnie - dodaje rzeczniczka.
Według Agnieszki Gołąbek nieetyczne jest więc straszenie pacjentów, że Instytut Matki i Dziecka przestaje funkcjonować, bo to nie jest prawda.
- Instytut funkcjonuje ponieważ ma kontrakt, który obowiązuje i jeszcze dodatkowo dopinamy na ostatni guzik kontrakty na rok przyszły - wyjaśnia rzeczniczka.
Ze względu na problemy finansowe szpital poinformował 130 pacjentów o przełożeniu na przyszły rok zaplanowanych opercji.
O kłopotach warszawskiego Instytutu Matki i Dziecka w relacji Mariusza Filara.
(ah)