Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Joanna Łopat 30.08.2013

Ucieczki pod berlińskim murem

- Tunele pod murem berlińskim miewały 60 cm szerokości. Ludzie przeciskali się, narażając życie, bo tunel mógł w każdej chwili się zawalić - opowiada Bartosz Wieliński z tygodnika "Ale Historia".
Wczesnym rankiem 13 sierpnia 1961 r., pod nadzorem sił zbrojnych, NRD zostało oddzielone  drutem kolczastym od RFN. Rozpoczęła się budowa Muru Berlińskiego. Na murze widnieje napis Ami wróć do domu. Chcemy pokoju w Berlinie.Wczesnym rankiem 13 sierpnia 1961 r., pod nadzorem sił zbrojnych, NRD zostało oddzielone drutem kolczastym od RFN. Rozpoczęła się budowa Muru Berlińskiego. Na murze widnieje napis „Ami wróć do domu. Chcemy pokoju w Berlinie”.PAP/DPA
Posłuchaj
  • Bartosz Wieliński opowiada o nowych danych i nieznanych dotychczas faktach związanych z ucieczkami mieszkańców NRD przez mur berliński (Naukowy zawrót głowy/ Jedynka).
Czytaj także

Przed rokiem 1961 możliwość przemieszczania się pomiędzy Berlinem Wschodnim i Zachodnim sprawiła, że ludzie masowo zaczęli uciekać. Między 1949 a 1961 rokiem z NRD do RFN przedostały się około trzy miliony osób. - Te liczby stały się bezpośrednią przyczyną, dla której Walter Ulbricht, sowiecki namiestnik w NRD, postanowił wybudować mur - mówi w radiowej Jedynce Bartosz Wieliński.

NRD,
NRD, 1961 rok. Fot. PAP/DPA

Detlef Girrmann pracował wówczas w organizacji przy Wolnym Uniwersytecie w Berlinie Zachodnim, pomagającej studentom w kwestiach socjalnych. Gdy wybudowano mur, okazało się, że  ponad trzystu pięćdziesięciu jego podopiecznych zostało na wschodzie.

Kwestia muru berlińskiego w Radiach Wolności - słuchaj audycji archiwalnych >>>

Według Girrmanna budowa muru była zbrodnią. Właśnie wtedy wokół niego powstała grupa i zaplecze fałszerskie, wspomagające ucieczki z NRD do RFN .- W 1962 roku zaostrzono kontrolę. Przedostanie się z Berlina Wschodniego do Zachodniego stawało się coraz trudniejsze. Grupa Girmanna zdecydowała się na kopanie tuneli - mówi Bartosz Wieliński.

Ale pierwszy tunel pod murem berlińskim został wykopany już pod koniec sierpnia 1961. "Zaczynał się w zachodnioberlińskim Reinickendorfie, a kończył na cmentarzu we wschodnioberlińskiej dzielnicy Pankow. Wejście do tunelu znajdowało się w grobie i było zamaskowane płytą nagrobną. Uciekinierzy udawali żałobników” - pisze w artykule dla "Gazety Wyborczej" gość audycji.

W 1962 roku tunele powstawały już jak grzyby po deszczu. A w nich rozgrywały się dramaty. - Pogranicznicy mieli rozkaz strzelać tak, by za pierwszym razem eliminować wroga. A pod koniec lat 60. za próbę ucieczki karano trzema latami więzienia, za pomoc w ucieczce groziło nawet dwanaście lat - przywołuje fakty gość audycji "Naukowy zawrót głowy". W tropieniu uciekinierów wyspecjalizowane było Stasi (Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego NRD) - zbrodnicza służba, która bezwzględnie inwigilowała niemieckie społeczeństwo.

- Osoby wspierające uciekinierów komunistyczna propaganda nazywała terrorystami. Oskarżano ich, że dążą do wybuchu III wojny światowej. Tunele, które odkrywano, przedstawiono jako dowód na to, że antyfaszystowski mur berliński był potrzebny i niezbędny, aby ochronić przed zalewem szpiegów Zachodu. Mówili wtedy: my wybudowaliśmy mur, a oni zeszli pod ziemię jak szczury - tłumaczy Bartosz Wieliński.

Szczegóły i nieznane dotychczas fakty dotyczące ucieczek pod murem berlińskim, będzie można przeczytać w artykule Bartosza Wielińskiego, w cotygodniowym dodatku Gazety Wyborczej "Ale Historia".

jl