- Hanna Krall otwiera się przed czytelnikiem, opowiada o sobie, o cudzie przetrwania i o historiach, które przydarzyły się innym. Jest w "Białej Marii" "czarniutka" dziewczynka o pięknych oczach, która chowa się w szafie i której nikt nie chce zaprowadzić do chrztu - cztamy w recenzji Michała Nogasia dla kultura.polskieradio.pl. Krall napisze o niej po latach: "Znałam tę małą dość dobrze". Zapewne napisze o sobie…
Są scenarzysta i reżyser, tworzący swój kolejny film w małym mieszkanku na warszawskich Stegnach. Historię, nie po raz pierwszy, dostarczy im pisarka. To Kieślowski i Piesiewicz piszą kolejną część "Dekalogu", w której Żydówka odwiedza kobietę, szanowaną profesor etyki, która niegdyś odmówiła jej schronienia. Jest ubek, który "czarniutkiej" nie chciał podać do chrztu, ale "przydał się na Ziemiach Zachodnich", wysiedlając Niemców, a autochtonów śledząc. Los nie był dla niego łaskawy, może to ta "wina niezarzucalna"?
Są też inne postaci, są przedmioty. Choćby "Biała Maria", podobno najpiękniejszy ze wszystkich serwisów Rosenthala, powstały z miłości. Hanna Krall utkała tę książkę ze scen, gestów, chwil.
Jeżeli chcesz posłuchać reportażu "Głośniej", którego bohaterką jest Hanna Krall, kliknij TU.