Korzystając z pomocy polskich rodzin i dzięki przybranej tożsamości - jako Jurek Staniak - Yoram Friedman próbował przetrwać koszmar okupacji. Wskutek dramatycznych okoliczności musiał niejednokrotnie opuszczać domy tych, którzy go ukrywali, i całymi miesiącami ukrywać się w lesie. Przetrwał tam dzięki temu, że polował na małe zwierzęta, nie gardził nawet robakami i owadami.
Yoram Friedman wyjaśniał w radiowej Jedynce, skąd tytuł książki i filmu. Do getta przyjeżdżały wozy konne, którymi wywożono śmieci. Pewnego dnia ukrył się w wozie. Woźnica - Polak widział to, ale go nie wyrzucił. Co więcej: nakrył kolejną stertą śmieci, choć wiedział, że ryzykuje życie. - Gdyby odkryto, że wywozi żydowskiego chłopca, on pierwszy zostałby zastrzelony - mówił bohater książki i filmu.
Już poza gettem wóz został zatrzymany, bo ktoś zauważył i doniósł, że wywożone jest żydowskie dziecko. Polak wyciągnął jednak małego Yorama spod śmieci, wsadził na konia, odpiął wóz i odjechali. Niemcy ich gonili, ale udało się im uciec. Po pewnym czasie, kiedy już byli bezpieczni, Polak zsadził Yorama z konia i powiedział do niego: "Biegnij chłopcze, biegnij szybko".
Friedman wspominał, jak żył w lesie i co musiał jeść, by przetrwać. - Jadłem żmiję jak kabanosa - mówił. W lesie było mu ciężko, bo stracił rękę. Był ranny, ale lekarz nie chciał mu pomóc. Kiedy drugi zdecydował się na pomoc, na uratowanie ręki było już za późno. Ciężko było bez ręki przetrwać w lesie, bo nie mógł sie na przykład wspinać na drzewa. Ale dał radę. I nie czuje się nieszczęśliwy z powodu tej ułomności. Przez całe życie z jedną ręką dawał sobie świetnie radę.
Od kilkudziesięciu lat Yoram Friedman mieszka w Izraelu. Na podstawie jego opowieści Uri Orlev napisał książkę "Biegnij chłopcze, biegnij", która właśnie ukazała się w polskich księgarniach. W piątek 10 stycznia na ekrany kin wchodzi film fabularny pod tym samym tytułem, w reżyserii niemieckiego twórcy, Pepe Danquarta.
Z Yoramem Friedmanem rozmawiała Joanna Sławińska.
(ag)