Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 06.02.2014

Dorociński: pułkownik Kukliński to nie agent James Bond

W piątek 7 lutego na ekrany kin wchodzi film "Jack Strong" oparty na historii pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Odtwórca tytułowej roli Marcin Dorociński mówi w radiowej Jedynce, że nie podjąłby się pracy nad tym filmem, gdyby nie starał się zrozumieć motywów postępowania pułkownika.
Maja Ostaszewska (L) i Marcin Dorociński (C) oraz reżyser i scenarzysta Władysław Pasikowski (P) podczas premiery filmu Jack Strong, 4 lutego 2014 r.Maja Ostaszewska (L) i Marcin Dorociński (C) oraz reżyser i scenarzysta Władysław Pasikowski (P) podczas premiery filmu "Jack Strong", 4 lutego 2014 r. PAP/Stach Leszczyński

Marcin Dorociński ocenia, że scenariusz został świetnie napisany, a w przypadku filmu scenariusz jest podstawą pracy. - Nie musieliśmy grzebać w archiwach i materiałach historycznych - podkreśla aktor. Zastrzega przy tym, że "Jack Strong" to nie jest film historyczny. To film oparty na historii pułkownika Kuklińskiego. - Niesamowitej historii życia człowieka, życia nas wszystkich - zauważa.

Akcja filmu opowiada o 10 latach działań płk. Ryszarda Kuklińskiego, podczas których ten wysokiej rangi oficer przekazał Amerykanom około czterdziestu tysięcy stron dokumentów ujawniających tajemnice wojsk Układu Warszawskiego, włącznie z przygotowaniami do wojny nuklearnej i wprowadzenia stanu wojennego.
Za swoją działalność pułkownik Kukliński w 1984 roku został skazany przez komunistyczny sąd wojskowy na karę śmierci. Uniewinniono go dopiero w 1997 roku. Zmarł 11 lutego 2004 roku na Florydzie. Jego szczątki spoczywają w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Gość radiowej Jedynki wspomina, że do pójścia na zdjęcia próbne skłoniła go właśnie lektura scenariusza. Bardzo chwali też reżysera. - Władysław Pasikowski jest świetnym reżyserem i świetnym facetem - mówi aktor. Zauważa, że Pasikowski bardzo szybko pracuje, jakby sam ze sobą się ścigał. Jednocześnie jest otwarty na propozycje osób, z którymi współpracuje.
Według Dorocińskiego w pracy nad postacią pułkownika Kuklińskiego wszystko było ciekawe. - Poznawanie i zgłębianie tej postaci, czytanie materiałów i książek, rozmowy z ludźmi. Kręcenie tego filmu i przygotowywanie się do niego. To była niesamowita przygoda - przyznaje odtwórca głównej roli. Zwraca uwagę, że filmowy Kukliński to nie jest agent James Bond i popełnia wiele błędów, a film pokazuje też sferę jego prywatnego życia, takie jego aspekty jak niemożność porozumienia się z synami albo zwykłe domowe kłopoty.

Aktor podkreśla, że ekipa chciała nakręcić dobry film sensacyjny. Jeśli ktoś odczuwa niedosyt wiedzy na temat Ryszarda Kuklińskiego, to powinien poszukać i poczytać książki lub archiwa. - Bo to jest bardzo ciekawa osoba i historia - mówi aktor. - Jeśli ktokolwiek nie słyszał o Ryszardzie Kuklińskim i dowie się przez ten film, a film go wzruszy, poruszy, rozśmieszy, da mu do myślenia, to warto było ten film zrobić – podkreśla Marcin Dorociński.
Rozmawiała Joanna Sławińska.
(ag/asz)