Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Sylwia Mróz 29.05.2014

Szwedzi, IKEA i nazizm. "Chcę podnieść ich z masowych grobów"

Książka "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa" opowiada trudną historię przyjaźni żydowskiego chłopca Otto z przyszłym założycielem IKEI, który był nazistą. - Najważniejsze jest dla mnie, by podnieść bliskich Otto z masowych grobów, w których spoczywa 6 mln ludzi i zwrócić im historię życia - mówi w Jedynce autorka.
Ingvar KampradIngvar KampradPAP/EPA/CLAUDIO BRESCIANI

Szwedzka pisarka i dziennikarka Elisabeth Asbrink za swą książkę otrzymała tegoroczną Międzynarodową Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki. Jej dzieło opiera się m.in. na listach, które rodzice słali do Ottona w Szwecji.
II wojna światowa - serwis specjalny Polskiego Radia >>>

Książka "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa" opowiada historię przyjaźni, rodzicielskiej tęsknoty i szwedzkiego antysemityzmu. Mieszkający w Wiedniu Otto Ulman, z pochodzenia Żyd, na początku 1939 roku zostaje wysłany przez rodziców do Szwecji wraz z innymi chłopcami o semickim pochodzeniu. Szwecja przyjęła wówczas na jakiś czas starannie wyselekcjonowanych uchodźców, by "nie zakłócać czystości szwedzkiej rasy". Otto zaprzyjaźnił się wówczas z Ingvarem Kampradem - późniejszym założycielem IKEI, który działał w partii nazistowskiej.
Kiedy Eva Ullman skontaktowała się z Elisabeth Asbrink z prośbą, żeby zainteresowała się 500 listami po niemiecku, które zostały po ojcu Evy, Otto i które on przechowywał przez dziesiątki lat, od czasu wojny, w pierwszej chwili pisarka odmówiła. - Nie znałam niemieckiego i wydawało mi się szaleństwem zabieranie się do tych historycznych świadectw bez znajomości języka, w którym zostały napisane. Główny problem polegał jednak na tym, że niezależnie od tego, co miałam w tej historii odkryć, wiedziałam, że zawsze to będzie rzecz o Holokauście, a to nie jest temat, na który reagujesz okrzykiem "Hurra! Nareszcie!" - wyjaśnia pisarka.
Ostatecznie Asbrink podjęła decyzję o napisaniu książki. Skłoniło ją do tego wyobrażenie o rodzicielskim cierpieniu w sytuacji, gdy wysyłają oni w świat swoje jedyne dziecko, by móc je ocalić. - Myślałam o rodzicach Otto, o tym jak ogromny ból musieli przeżywać. I to właśnie sprawiło, że jednak postanowiłam zająć się tą sprawą - opowiada laureatka nagrody im. Kapuścińskiego.
Istotą książki jest niemożliwa do zrozumienia i trudna do uwierzenia przyjaźń między Otto Ullmanem, żydowskim chłopcem a Ingvarem Kampradem, późniejszym założycielem IKEI, który był członkiem szwedzkiej partii nazistowskiej. Poznali się oni w 1944 roku, gdy Otto miał 19, a Ingvar 18 lat. - Obaj byli bardzo inteligentni, w pewnym sensie wyjątkowi i bardzo samotni. Kiedy pytałam Ingvara, czy pamięta moment, kiedy spotkał Otto po raz pierwszy, odpowiedział: "oczywiście! I nie zrozum mnie źle, ale to było tak mocne uczucie, jakbym się zakochał" - wyjaśnia pisarka. Jak dodaje, była to fascynacja na granicy miłości.
Asbrink opowiada, że Ingvar Kamprad nie widział sprzeczności w tym, że był nazistą, a przyjaźnił się z Żydem. - Nie możesz wyznawać ideologii rasistowskiej, jeśli nie robisz czasem od niej odstępstw. Istoty ludzkie w naturalny sposób ciągną ku sobie nawzajem, więc dyskryminowanie innych nie może się odbywać bez przerwy, tak by się nie dało - podaje swoją interpretację autorka. Gdy w latach 90. wyszło na jaw, że Ingvar Kamprad był faszystą, Otto był strasznie zdenerwowany, bardzo rozczarowany i nie był gotów, by wybaczyć dawnemu przyjacielowi.
Magda Mikołajczuk podkreśla, że sytuacja, w której rodzice żegnają swoje dzieci, by uratować im życie i liczą się z tym, że już nigdy ich nie zobaczą może się odnosić do wszystkich uchodźców świata. Jest to uniwersalna opowieść o wszystkich, którzy musieli opuścić swoje domy i bliskich, by przetrwać. - Jedną z najwspanialszych rozmów o tej książce przeżyłam na spotkaniu z uchodźcami z Iraku, Palestyny i Afganistanu. Długo rozmawialiśmy i jeden z nich powiedział: "jestem Kurdem z Iraku i wszystko, co przeżył bohater pani książki, przeżyłem także ja" - wspomina Asbrink.
Szwedka przyznaje, że najważniejsze jest dla niej opowiedzenie historii osób, które poznajemy z korespondencji Otto Ulmana. - Jeśli chciałabym cokolwiek osiągnąć tą książką, to dać ponowne życie tym pięciorgu ludziom: rodzicom Elisie i Josefowi, ciotce Adolfinie, ciotce Grecie i wujowi Paulowi. Chcę podnieść ich z tych masowych grobów, w których spoczywa sześć milionów ludzi i zwrócić im ich imiona, historię ich życia i historię ich śmierci - mówi autorka.

Audycję "Moje książki" prowadziła Magda Mikołajczuk.

sm, pg