Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Marlena Borawska 27.03.2012

Nina Andrycz i jej teatr

Od początku wiedziała, że będzie aktorką. Rodzina była temu przeciwna. Jej wyboru nie pochwalała zwłaszcza mama.
Aktorka Nina Andrycz przy swoich portretach autorstwa Czesława Czaplińskiego (L) i Benedykta Jerzego Dorysa (P) podczas wernisażu wystawy fotograficznej Artyści. Portrety ostatniego stulecia.Aktorka Nina Andrycz przy swoich portretach autorstwa Czesława Czaplińskiego (L) i Benedykta Jerzego Dorysa (P) podczas wernisażu wystawy fotograficznej "Artyści. Portrety ostatniego stulecia".PAP

- Mama kiedyś poszła ze mną na występ gościnny Juliusza Osterwy w mieście, które nazywało się Brześć nad Bugiem, a obecnie jest niestety Białorusią – opowiada Nina Andrycz.

Teatr, w którym odbywało się przedstawienie był zniszczony, skromny. To jednak nie odstraszało widowni, która tego wieczoru była pełna. - Osterwa grał "Uciekła mu przepióreczka". Grał wspaniale, bardzo się podobał, ludzie bili brawo bardzo długo w owym Brzeszczu nad Bugiem, gdzie znowu nie powodziło się im tak wspaniale – zauważa aktorka. - Kobiety płakały, oczy im błyszczały i wtedy moja mama powiedziała do mnie z przekąsem: tylko dla takiego talentu warto być aktorem. Jeżeli w przyszłości ty nie będziesz mogła się wykazać czymś podobnym to zostaw to szalone marzenie, którego się obawiam i wyjdź sobie najspokojniej w świecie za maż – wspomina.

Na słowa matki Nina Andrycz nie odpowiedziała nic. Nie wiedziała, czy się wykaże czy nie. W sekrecie przed matką wsiadła do pociągu i pojechała do Warszawy na egzamin do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej.  – Byłam taka wzruszona, wyszłam na korytarz półprzytomna, bliska płaczu – wspomina podczas audycji "Rozdroża kultury".

Wtedy podszedł do niej student trzeciego roku - Leszek Pospiechowski i powiedział: sieroto nie płacz, nie martw się, zdałaś. Andrycz zapytała: a skąd to wiesz? On odpowiedział: jak mnie nie wierzysz to zapytaj pana Macieja. Pan Maciej to nasz wspaniały woźny. Panie Macieju - zawołał student.

– Wynurzył się skądciś ów pan Maciej, który miał twarz jak z płócien Grottgera. Szlachetny starzeć – opowiada Nina Andrycz.

Student zapytał go: panie Macieju. Czy ta oto dziewica, która nawet bez charakteryzacji może grać utopioną Ofelię, czy ona, aby zdała do naszej uczelni? Woźny odpowiedział: Och panie Lelu, czy zdała? Ona tak ryknęła, że ja usłyszałem na końcu korytarza jak ona krzyczy. No pewnie, że zdała!

Potem wspaniały woźny zapewnił Ninę Andrycz, że następnego dnia znajdzie swoją godność na liście nowo przyjętych studentów. – Nie spałam całą noc. Nazajutrz w gablotce swoją godność przeczytałam – wspomina z radością początki na uczelni Nina Andrycz.

Zapraszamy do wysłuchania pierwszej części rozmowy z Niną Andrycz. Aktorka opowiada między innymi o swoich pierwszych rolach z niezapomnianą Solange w "Lecie w Nohant” Iwaszkiewicza, królewskich rolach po wojnie: Kleopatry, Elżbiety I, Marii Stuart, Lady Makbet, Joanny D’Arc, ale i kołtuńskiej Pani Dulskiej, Starej w "Krzesłach" i Klary Zachanasian  w "Wizycie Starszej Pani".

Audycja ilustrowana fragmentami ról: Marii Stuart, ”Intrygi i Miłości”, ”Dulskiej”, poezją i fragmentami nowej książki, czytanymi przez autorkę.

Na drugą część spotkania zapraszamy w poniedziałek 2 kwietnia o godz. 20.10.

(mb)