- Moja przygoda z jazzem zaczęła się, gdy Andrzej Kurylewicz zaproponował mi współpracę - wspomina Andrzej Dąbrowski. - Potem zacząłem grać właściwie z całą czołówką jazzową Polski. To były niesamowite perkusyjne historie.
Dąbrowski, grając z różnymi muzykami starał się stosować zasadę "nie przeszkadzać innym, tylko dostosowywać się". – Perkusja jest instrumentem akompaniującym, to sekcja rytmiczna - tłumaczy artysta. – Ale to, czy będzie harmonia w utworze zależy także od muzyków, z którymi się współpracuje…
Po 50 latach zdecydował się porzucić swój instrument, oddając pałeczkę młodszemu pokoleniu. Jednak zza bębnów pozostało sporo wspaniałych wspomnień. Niektóre szczególnie mocno wryły się w pamięć. – To był rok 1960. Przyjazd Stana Goetza i granie z nim, nagrywanie płyty, koncerty w filharmonii w Warszawie i w Krakowie. – opowiada Dąbrowski. - Dziś młodzież sobie nie wyobraża, kto to był Stan Goetz. Wiadomo, że to światowej sławy gwiazda, ale wówczas, gdy nie było warsztatów jazzowych, granie z takim człowiekiem było niesamowite, miałem ogromną tremę. Ręce mi się trzęsły do tego stopnia, że ledwie mogłem utrzymać szczoteczki do ballad.
Posłuchaj fascynujących historii z życia legendarnego perkusisty i wokalisty, klikając w załączony plik dźwiękowy.
(kd)