Wspólna historia Moniki i Roberta Gawlińskich to gotowy scenariusz filmowy. On był muzyczną gwiazdą, ona fanką Wilków, chociaż… zupełnie nie znała składu zespołu. - Widocznie jesteśmy sobie przeznaczeni. Ja nie umiałabym żyć bez mojego męża. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, kiedy spotkaliśmy się w drzwiach klubu "Stodoła”. Wiedziałam, że to ten – wspominała Monika Gawlińska.
Menadżerka Wilków i samego Roberta opowiadała też, jak ten wymusił na niej przygotowania do matury. - Robert powiedział, że muszę dobrze zdać język polski, bo dziewczyna poety nie może mieć jakiejś trójki z polskiego. I zobacz, jak mnie dobrze zmotywowałeś – śmiała się Monika Gawlińska.
Urzędowałem, jak to dzieciak, pod stołem i podbierałem dziadkowi kieliszki...
Gawliński wspominał natomiast m.in. swoje święta z dzieciństwa. Opowiadał m.in., jak będąc kilkulatkiem podkradał dziadkowi wódkę ze stołu.
- Urzędowałem, jak to dzieciak, pod stołem i podbierałem mu te kieliszki. Później okazało się, że dziadek, ponieważ był gospodarzem domu, a braci miał takich, co to za kołnierz nie wylewają, sobie nalewał wody. Więc ja byłem zdziwiony podkradając mu tę wódkę, że to nic takiego. Niestety tym sposobem wydałem dziadka przed braćmi - opowiadał wokalista.
Monika i Robert Gawlińscy mają dwóch synów, bliźniaków. - Benjamin poszedł bardzo w stronę muzyki: od dwóch lat po osiem godzin dziennie gra na gitarze. Ciekaw jestem, jak teraz będzie przez to wyglądała jego średnia na studiach. Natomiast Emanuel próbuje na basie, ale studiuje na Akademii Wychowania Fizycznego - mówił Robert Gawliński.
Jakie prezenty dostaną bracia, jakie piosenki w dzieciństwie usypiały Roberta Gawlińskiego i czego rockowa rodzina życzy słuchaczom Jedynki? O tym wszystkim usłyszysz w nagraniu audycji. Zapraszamy. Rozmawiała Maria Szabłowska.
ei