Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Agnieszka Jaremczak 20.01.2014

Protesty na Ukrainie. Zdaniem eksperta, rośnie ewentualność użycia siły

- Nie ulega wątpliwości, że rządzący na Ukrainie chcą zlikwidować protesty - uważa Grzegorz Gromadzki. Ekspert do spraw Wschodu mówił o tym w radiowej Jedynce.

Grzegorz Gromadzki uważa, że przyjęte kilka dni temu przez ukraiński parlament "drakońskie ustawy antydemokratyczne" prowadzą do autorytarnych rządów. - Jeśli one wejdą w życie, będzie to oznaczać koniec demokracji na Ukrainie - podkreślił ekspert.

Ustawy ograniczają zarówno wolność zgromadzeń, jak i wolność słowa. Nakładają szereg kar i zakazów na uczestników jakichkolwiek antyrządowych demonstracji. Przewidują karę wiezienia za blokowanie budynków państwowych. Wprowadzają także kary za pomówienie w internecie. Zakazują stawiania scen i namiotów. Zabronione jest też noszenie przez demonstrantów kasków i masek.

- Jako całość stanowią początek autorytarnych rządów, o ile zostaną wprowadzone w życie - powiedział gość audycji "Więcej świata" w radiowej Jedynce.

O protestach na Ukrainie - tu czytaj więcej>>>

Przeciwko nowemu prawu zebrało się w niedzielę na Majdanie w Kijowie około 100 tysięcy Ukraińców. Kilka tysięcy z protestujących przypuściło szturm na milicyjną barykadę blokującą dostęp do dzielnicy rządowej. W kierunki milicji i funkcjonariuszy oddziałów specjalnych Berkut poleciały kamienie, kostki brukowe, koktajle Mołotowa i pałki.

Zdaniem prokuratora generalnego Ukrainy Wiktora Pszonki w Kijowie doszło do "zbrodni przeciwko państwu". Pszonka zaapelował do przywódców ukraińskiej opozycji o natychmiastowe odwołanie swoich ludzi z ulicy Hruszewskiego, gdzie znajdują się siedziby parlamentu i rządu.

Zdaniem Gromadzkiego, jest jasne, że rządzący na Ukrainie postanowili rozprawić się z demonstrantami. Dlatego - jak tłumaczył - parlament przyjął pakiet ustaw antydemokratycznych. Ekspert uważa jednak, że dużo łatwiej było podczas Pomarańczowej Rewolucji. Wtedy opozycji chodziło o doprowadzenie do powtórki drugiej tury wyborów prezydenckich. To im się udało. Teraz sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana.

- Teraz nie ma takiego jasnego celu, który byłby osiągalny w ciągu kilku tygodni. Pamiętajmy, że wybory prezydenckie, zgodnie z kalendarzem wyborczym są zaplanowane dopiero na marzec 2015 roku - dodał gość Jedynki.

Gromadzki liczy, że rządzący nie użyją siły, by ostatecznie zlikwidować Majdan w Kijowie. Zaznaczył, że niestety rośnie prawdopodobieństwo, że tak się stanie. - Ale protesty nie wygasną. Może być jakaś przerwa w protestach, ale trudno wyobrazić sobie, by ukraińskie społeczeństwo pogodziło się z działaniami władz - dodał.

Pytany o to, kto dziś sprzeciwia się rządzacym ekspert ocenił, że są to głównie młodzi ludzie, którzy nie znają Związku Radzieckiego i którzy chcą Ukrainy jako kraju europejskiego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

Protesty na Ukrainie rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku po tym, jak rząd ogłosił wstrzymanie przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Ludzie domagają się zmiany władzy. Chcą przyspieszonych wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Liczą, że nowa ekipa doprowadzi do zbliżenia z Brukselą. Ale ani rząd Mykoły Azarowa ani prezydent Wiktor Janukowycz nawet nie myślą o dobrowolnej rezygnacji z władzy.

Rozmawiał Michał Żakowski

"Więcej świata" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku o godz. 18.15.

''

asop