Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Martin Ruszkiewicz 04.06.2014

Małgorzata Niezabitowska: klasa polityczna nie rozwinęła się w dobrym kierunku

- Bardzo nam brakuje ludzi ideowych, dla których nie liczy się tylko doraźna kariera - mówiła w radiowej Jedynce Małgorzata Niezabitowska, dziennikarka m.in. tygodnika "Solidarność", rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Drukarnia Domu Słowa Polskiego w Warszawie. Pierwsze egzemplarze wznowionego Tygodnika Solidarność. Stoją od lewej: Małgorzata Niezabitowska, Jarosław Szczepański, Tadeusz Mazowiecki, Jan Dworak, Jacek AmbroziakDrukarnia Domu Słowa Polskiego w Warszawie. Pierwsze egzemplarze wznowionego Tygodnika Solidarność. Stoją od lewej: Małgorzata Niezabitowska, Jarosław Szczepański, Tadeusz Mazowiecki, Jan Dworak, Jacek AmbroziakPAP/Anna Brzezińska

4 czerwca przypada 25. rocznica wyborów parlamentarnych z 1989 roku - częściowo wolnych, ale zakończonych zwycięstwem "Solidarności". Konsekwencją tych wyborów był upadek rządów komunistycznych w Polsce.

<<<4 czerwca - zobacz serwis specjalny>>>

Małgorzata Niezabitowska wspominała w radiowej Jedynce, że z tamtych dni pamięta dokładnie moment, gdy do życia został przywrócony tygodnik "Solidarność". - Było to jedyne oficjalne pismo "Solidarności". Byłam wtedy w drużynie Mazowieckiego. To był pierwszy zespół tygodnika. Wyszliśmy wtedy na wybory 4 czerwca i ja zrobiłam wywiad z Lechem Wałęsą na pierwszą kolumnę, zresztą z bardzo aktualnym do dzisiaj tytułem: "Taką będziemy mieli Polskę na jaką zasłużymy" - mówiła Niezabitowska.

Dziennikarce utkwiła również w pamięci chwila, gdy wraz z całą ekipą redakcyjną odwiedziła drukarnię Domu Słowa Polskiego. - W nocy z 2 na 3 czerwca pojechaliśmy do drukarni Słowa Polskiego, gdzie z maszyn miał zejść nasz reaktywowany tygodnik. To było nieprawdopodobnie wzruszające. Po wejściu zobaczyliśmy drukarzy, którzy na piersi mieli przypięte znaczki "Solidarności", przez 7,5 roku zakazane. Oni dobrze wiedzieli co drukują. Wraz z nimi śmialiśmy się, cieszyliśmy się, to był niesamowity moment solidarności, radości - mówiła Niezabitowska.

/

Jak wyglądała rzeczywistość po wyborach? - Plan "Solidarności" był taki, że w tych nie w pełni demokratycznych wyborach po prostu wchodzimy do parlamentu. Oczywiście chcieliśmy wejść jak najmocniej. Zwycięstwo było oszałamiające. Przepadła lista krajowa, czyli wszyscy czołowi działacze komunistyczni i rządowi - opisywała rozmówczyni radiowej Jedynki.

Niezabitowska przypomniała, że generał Czesław Kiszczak, który był ministrem spraw wewnętrznych i jednym ze strategów Okrągłego Stołu, próbował stworzyć rząd, ale to się nie udało i nagle wszystko zaczęło dziać się w niezwykle szybkim tempie. - Lech Wałęsa przy pomocy braci Kaczyński rozbił blok komunistów z satelickimi partiami i otworzyła się możliwość powstania rządu z udziałem "Solidarności" - wspominała dziennikarka.

Rozmówczyni Jedynki mówiła również, że obecnie brakuje w Polsce osób, dla których najważniejsze jest dobro kraju. - Ludzie tamtych czasów to byli ludzie ideowi, którzy nie patrzyli na własne interesy. Chcieliśmy po prostu robić dobre rzeczy - zaznaczyła Niezabitowska.

Z Małgorzatą Niezabitowską w ramach "Rozmów o wolności" rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.

mr, pg