Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Beata Krowicka 11.08.2014

Miller: postaramy się nie wrócić z Palikotem do dawnego poziomu nieżyczliwości

Jak zaznacza Leszek Miller, SLD i Twój Ruch w wielu kwestiach nie mogą dojść do porozumienia. Rozmowy są jednak wciąż prowadzone.
Leszek MillerLeszek MillerWojciech Kusiński/Polskie Radio

Szef SLD Leszek Miller zapowiada, że do wyborów samorządowych 16 listopada Sojusz chce iść z szeroką listą lewicy pod nazwą "SLD - Lewica Razem". Dodał, że chce, żeby to była oferta dla wielu, także mniejszych niż SLD środowisk lewicowych.

Jak zaznaczył gość "Sygnałów dnia", jedna lista adresowana do szerokiego środowiska jest lepsza niż kilka list. Wyjaśnił również, że wciąż prowadzone są uzgodnienia z Twoim Ruchem, ale jest wiele przeszkód.

- W Sojuszu jest wiele oporu - powiedział Miller. Dodał, że zauważalne są istotne różnice programowe, a SLD ma o wiele większy potencjał obecności w samorządach. Ważne są też dawne relacje obu partii.

- Nie wygasły jeszcze rozmaite złe wspomnienia z przeszłości, gdzie obydwie formacje nie szczędziły sobie agresji i różnych gorzkich słów - tłumaczył. Dodał jednak, że niezależnie od ostatecznych decyzji on i Janusz Palikot będą starali się nie wrócić już do dawnego poziomu wzajemnej nieżyczliwości.

Leszek Miller zaznaczył, że w programie lewicy mają być akcentowane kwestie zdrowia, pracy, edukacji i rodziny.

Zdaniem szefa SLD 9-letnie rządy prawicy pokazują, że wiele pomysłów jego partii, wcześniej ostro zwalczanych, miało głęboki sens. Jak zaznaczył, chodzi m.in. o wprowadzenie winiet na autostradach, co obecnie rozważa rząd. - Szkoda, że w 2002, 2003 roku Tusk znajdował się na czele tych, którzy koncepcję winiet zaciekle zwalczali - powiedział.

Gość Jedynki stwierdził, że podniesienie szlabanów na autostradzie A1 w sierpniowe weekendy to prezent dla osób jadących nad morze. - Ci, którzy tamtędy jeżdżą, bardzo się cieszą, ale my wszyscy się na to składamy - wyjaśnił.

Jego zdaniem za rok problem nie zostanie rozwiązany. - Obecna koalicja to są mistrzowie szumnych zapowiedzi i cichych odwrotów - skwitował.

Leszek Miller mówił również o retorsjach, które dotknęły Polskę po wprowadzeniu przez Rosję embarga na import części produktów spożywczych. Jego zdaniem od czterech miesięcy było wiadomo, że będą tego typu konsekwencje. Szef SLD dodał, że pisał o tym do premiera już w marcu. - Jeśli rząd wybiera się na wojnę, to dobrze żeby wiedział, co się stanie z rannymi - stwierdził polityk. Jak wyjaśnił, ranni to Polscy rolnicy.

- Inteligentny rząd nie czeka aż coś się wydarzy, tylko przewiduje, że to może się wydarzyć - powiedział Miller. - Rząd musi dbać przede wszystkim o własnych obywateli, zwłaszcza o tych, którzy na takim konflikcie tracą - dodał.

Szef SLD przyznał, że lubi i poleca polskie jabłka, ale to, że Polacy kupią ich trochę więcej, nie pomoże rolnikom. - Akcje jedzenia jabłek przypominają trochę zupki Jacka Kuronia. Jedno i drugie jest sympatycznym sposobem zwrócenia uwagi na ważny problem, ale ani zupki Kuronia nie zapełniły żołądków wszystkich głodnym dzieciom, ani więcej jabłek nie zwróci pół miliarda euro, które Polska straci - tłumaczył.

Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.

bk, pg

>>>Zapis całej rozmowy