Gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych, ocenił, że Ukraina może odzyskać tereny okupowane przez Rosjan i separatystów, jeśli wzmocni potencjał armii. Podkreślił, że nie można w tej kwestii iść na ustępstwa. Zaznaczył, że Rosja i prorosyjscy rebelianci będą dążyli do tego, by w negocjacjach zaakceptować obecny stan posiadania. – A Ukraina, Francja i Niemcy nie powinny się na to zgodzić – mówił gość "Z kraju i ze świata".
Generał ocenił, że polityka Francji i Niemiec wobec Rosji mięknie. – Nie można zmieniać stanowiska w kontekście tego, co się dzieje na Ukrainie. Jeśli polityka zmięknie, będzie to skutkować chaosem za wschodnią granicą i zagrożeniem bezpieczeństwa – ostrzegł wojskowy.
”Rosja zasila separatystów cały czas”
Na Ukrainie w ostrzale trolejbusa w Doniecku zginęło prawdopodobnie kilkanaście osób. – Widać, że separatyści nabrali sił. To potwierdza, że Rosjanie zasilają separatystów cały czas, łącznie z wysyłaniem żołnierzy do oddziałów separatystycznych, gdyż separatyści są zdolni do prowadzenia ofensywy przeciw wojskom ukraińskim. I chcą w przededniu negocjacji tworzyć politykę faktów dokonanych – mówił Skrzypczak. Dodał, że to niewątpliwie impuls z Moskwy. Gość Jedynki zaznaczył że Rosjanie mają na sumieniu wielu cywilów.
Ukraina zdecydowała o rezygnacji ze statusu państwa pozablokowego i dąży do NATO. Generał Skrzypczak stwierdził, że nie ma na razie mowy, by Ukraina stała się członkiem tego sojuszu. - Kijów musi jednak dążyć do większej swobody politycznej i wojskowej. Może ją zapewnić tylko zdecydowana polityka prezydenta Petra Poroszenki w rozmowach z Rosją. Nie może być żadnych ustępstw – dodał. Zastrzegł, że Poroszenko nie odzyska Ługańska i Doniecka bez wzmocnienia potencjału sił zbrojnych.
Pytany, czy Polska powinna zbrojnie wspierać Ukrainę - odpowiedział, że wszystkie państwa NATO, nie tylko Polska, powinni tak postępować. - Jeśli Rosja osiągnie cele na Ukrainie, to zagrożone będzie bezpieczeństwo państw NATO – podkreślił.
Plany szpicy
NATO kreśli plany szpicy – sił natychmiastowego reagowania. Ilu żołnierzy powinna liczyć, gdzie powinno być jej dowództwo? Czy jest szansa, że będzie w Polsce?
Gen. Waldemar Skrzypczak powiedział, że z deklaracji sztabu generalnego wynika, iż dowodzenie będzie realizowane przez zespół wydzielony z korpusu Północ-Wschód, ze Szczecina. Generał mówił, że tamtejsze dowództwo jest wielonarodowe, są tam oficerowie polscy, niemieccy i innych państw.
Według gościa Jedynki ważne jest, by jednoznacznie określić strukturę organizacyjną i skład grupy, a także by użycie tej grupy bojowej zostało wkomponowane w plan operacyjny w ramach obrony państwa polskiego.
Czy ta grupa może stacjonować w Polsce? Gen. Skrzypczak powiedział, że ze słów przedstawiciela sztabu generalnego nie wynika, że tak będzie.
Były dowódca wojsk lądowych powiedział, że liczebność tzw. szpicy, 4-5 tysięcy żołnierzy, to ”potencjał jednej brygady”. – To niewiele, jeśli chodzi o użycie operacyjne. Jednak to wyraźny sygnał dla agresora, iż gdyby dokonał napaści (...) to potem będą używane kolejne siły – mówił Skrzypczak.
Pojawiają się opinie, że tego rodzaju szpica to działanie na pokaz. Generał uważa jednak, że taka grupa ma wartość bojową, to nie propaganda. – To oczywiście gest polityczny, ale również wojskowy. Wpisuje się w system odstraszania potencjalnego agresora. To dobre rozwiązanie – powiedział gość Jedynki.
Czy nie pojawią się problemy z finansowaniem? Europejskie budżety wojskowe są odchudzane. – Myślę że po wydarzeniach na Ukrainie rządy zrozumiały, że cięcia w budżetach wojskowych to droga donikąd – mówił Skrzypczak. Według niego państwa te "otrzeźwiały”, a koszty "szpicy" nie są tego rzędu, by mogły załamać budżety państw zachodnich.
***
Tytuł audycji: Z kraju i ze świata
Prowadziła: Kamila Terpiał-Szubartowicz
Gość: gen. Waldemar Skrzypczak
Godzina emisji: 12:25
Data emisji: 22.01.2015
agkm, pg