- Wyraźny sygnał ze strony Unii Europejskiej mógłby trafić do Wiktora Janukowycza, a rozwadnianie tej polityki będzie utwierdzać go w przekonaniu, że działa z korzyścią dla siebie i umacnia swoją władzę - tak uzasadniał Mariusz Błaszczak potrzebę bojkotu ukraińskiej części igrzysk. Szef klubu parlamentarnego PiS mówił w radiowej Jedynce, że to w jego ocenie jedyna forma presji na władze ukraińskie, by przestrzegała praw człowieka.
Polityk PiS podkreślał w "Sygnałach dnia”, że nie można przechodzić do porządku nad tym, że przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi liderka opozycji jest w kolonii karnej. Dodatkowo, opublikowane zdjęcia pokazują, że była bita. Według Mariusza Błaszczaka, gdyby w Polsce prezydentem był Lech Kaczyński, Jewhenija Tymoszenko przyjechałaby do Polski, a nie do Niemiec, szukać pomocy. Według niego, nie przyjechała do Polski, m.in. dlatego, że Bronisław Komorowski wybiera się do Jałty. Polityk PiS uważa, że polski prezydent nie powinien jechać na szczyt prezydentów Europy Środkowej na Ukrainę.
Mariusz Błaszczak zauważył, że wizyta szefów MSZ Polski i Niemiec Radosława Sikorskiego i Guido Westerwellego na Białorusi przed wyborami w 2010 roku została pokazana w propagandzie jako poparcie dla władz. Z tych względów bojkot Euro 2012 na Ukrainie jest w jego ocenie jak najbardziej zasadny.
>>>Przeczytaj całą rozmowę
Rząd polski argumentuje, że nie zapomina o sprawie Julii Tymoszenko, ale Polska nie może bojkotować organizowanych przez siebie mistrzostw. Powinna utrzymywać kontakt z Ukrainą, bo w polskim interesie leży zbliżenie Ukrainy do Europy.
Rozmawiali Roman Czejarek i Krzysztof Grzesiowski.
agkm