Zaczęło się jak u mistrza Hitchcocka: na początku było trzęsienie ziemi, a potem napięcie rosło.
Kiedy prowadzący powiedział "posłanka Krystyna Pawłowicz", ta zaprotestowała i poprawiała "poseł, pani poseł". Dyskusja oscylowała wokół dat 13 i 16 grudnia, czyli rocznicy wprowadzenia stanu wojennego oraz wydarzeń grudnia 1970 roku, a także wokół czwartkowego marszu PiS w Warszawie.
Zapytana o cel tego marszu pani poseł wyrzuciła z siebie cały katalog zarzutów pod adresem obecnego rządu, między innymi dotyczących ograniczania dostępu opozycji do mediów. Nie dała się przekonać, że jej obecność w radiu publicznym przeczy tej tezie.
Zdziwiona tymi zarzutami była profesor Magdalena Środa. - Gdy słucham pani poseł, to mam wrażenie, że jestem w kraju bardziej egzotycznym niż ten, z którego wracam, a wracam z Arabii Saudyjskiej - mówiła radiowej Jedynce.
Nawiązując do wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, oceniła, że staje się on coraz bardziej więźniem swoich obsesji. - Niech pani nie używa języka nienawiści, niech pani mówi językiem kulturalnym - przerwała poseł Pawłowicz.
Profesor Środa wyjaśniała, że obsesja to jest słowo neutralne. Wyznała też, że ma wrażenie, iż w obecności pani poseł nie można powiedzieć niczego złego o prezesie Kaczyńskim, nawet, że jest niski. - A o pani można powiedzieć, że jest pani gruba - odgryzła się pani poseł.
Długo niedopuszczana do głosu Joanna Kos-Krauze, polska reżyser i scenarzystka, przyznała, że nie czuje się w Polsce zniewolona.
Ale dodała, że jak słucha poseł Pawłowicz, to odnosi wrażenie, że żyją one w dwóch różnych rzeczywistościach. Jedyną dziedziną, w której odczuwa zniewolenie, to język, który został narzucony przez prawicę. - Pani, biorąc udział w dyskusji, "zjada" powietrze w całym pokoju. Pani jest jednostką chorobową - zarzuciła pani poseł.
Pełna zgoda między paniami zapanowała pod koniec audycji, kiedy rozmawiano o udziale kobiet w życiu gospodarczym
Posłuchaj całej dyskusji, którą prowadził Robert kowalski.
(ag)