Piotr Guział jest jednym z inicjatorów referendum ws. odwołania prezydent Warszawy. Jego termin wyznaczono na 13 października. By było skuteczne do urn musi pójść co najmniej 389 tys. 430 osób. Z tej grupy większość musi być za odwołaniem prezydenta.
Guział nie boi się o frekwencję. - Wiele wskazuje na to, że zostanie osiągnięta. Ćwierć miliona podpisów, które udało nam się zebrać pod wnioskiem o referendum należy pomnożyć przez dwa. Każdy obywatel, który się podpisywał ma kogoś bliskiego, kogo przekona. Myślę, że ok. pół miliona obywateli stawi się 13 października przy urnach - powiedział Guział.
Natomiast swoją przyszłość burmistrz Ursynowa widzi w "bardzo ciepłych i jasnych barwach". - To nie ja mam problem na dzień dzisiejszy, tylko warszawiacy z nieskutecznym prezydentem - powiedział. Uważa, że nie powinien ponieść konsekwencji, jeżeli po referendum Hanna Gronkiewicz-Waltz pozostanie na stanowisku prezydenta Warszawy. - Wybiera mnie Rada dzielnicy. Jeśli stwierdzi, że mój mandat się wyczerpał, to mnie odwoła. Nie boję się konfrontacji - powiedział Guział.
Zobacz serwis specjalny: referendum w Warszawie >>>
Guział nie chciał potwierdzić informacji jakoby po wygranym referendum miał startować w wyborach na prezydenta Warszawy. - Jest mi bardzo miło, że jestem wymieniany w gronie pretendentów do najważniejszego fotela samorządowego w Polsce. Jednak inicjator, czy też twarz referendum nie jest znakiem równości z kandydatem na prezydenta. Świetnie czuję się w roli burmistrza Ursynowa i myślę, że ten mandat utrzymam do końca kadencji - powiedział Guział.
Z Piotrem Guziałem rozmawiał Krzysztof Grzesiowski
tj
>>>Zapis całej rozmowy