Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Artur Jaryczewski 29.11.2013

Janusz Zemke: od kilku miesięcy trwało grillowanie gen. Skrzypczaka

- Od pewnego czasu szło o to, aby generał Waldemar Skrzypczak sam złożył rezygnację - mówił w Jedynce Janusz Zemke, były wiceminister MON.
Janusz ZemkeJanusz ZemkeW. Kusiński/Polskie Radio

Generał Waldemar Skrzypczak odchodzi z MON. Były dowódca Wojsk Lądowych złożył rezygnację z funkcji wiceministra. W resorcie Skrzypczak odpowiadał za wielomiliardowe zakupy dla polskiej armii. O rezygnacji generał poinformował w oświadczeniu na stronie internetowej MON. Napisał, że powodem odejścia jest medialna nagonka na niego. W krótkim tekście podziękował za dwa lata współpracy ministrowi Siemoniakowi oraz premierowi Tuskowi. Podkreślił też, że nie ciążą na nim żadne formalne zarzuty, dlatego nie rozumie zainteresowania mediów jego osobą.

Były wiceminister obrony Janusz Zemke, który także przed laty odpowiadał w MON za przetargi, mówił w Jedynce, że to bardzo trudny obszar. - To miejsce,  gdzie strasznie mocno walczą między sobą firmy. Firmy uciekają się do różnych metod. Sam doświadczałem w czasach, kiedy pracowałem w polskim MON także tego typu ataki. Udało mi się jednak nie polec, ale pan generał Skrzypczak poległ - podkreślił eurodeputowany SLD.

Zemke zwrócił uwagę, że już sama decyzja o powołaniu generała Skrzypczaka na stanowisko wiceministra była bardzo ryzykowna. - Bardzo dobry żołnierz i dowódca po skończeniu służby zawodowej w polskim wojsku podjął pracę w prywatnych firmach i to mu wolno robić, co do tego nie powinno być żadnych wątpliwości. Ale potem wrócił do ministerstwa i odpowiadał za zakupy. Pracował na rzecz firm, których celem było uzyskanie jak najlepszych kontraktów w wojsku, a potem przeszedł na drugą stronę. Okazało się, że to może rodzić problemy. Okazało się, że nie zawsze ktoś kto jest bardzo dobrym dowódcą potrafi się poruszać w gąszczu procedur i sytuacji przetargowych - zaznaczył polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Gość radiowej Jedynki uważa, że o dymisji generała Skrzypczaka przesądził list, który były wiceszef MON wysłał do izraelskiego ministerstwa obrony. Dotyczył on wyposażenia polskiej armii w systemy obrony powietrznej i wchodzące w jego skład drony, czyli samoloty bezzałogowe. Jak napisała ”Gazeta Wyborcza”, polski generał podkreślał w nim, że "intencją MON" jest "formułowanie zasad współpracy w odniesieniu do produkcji i rozmieszczenia w Polsce systemów, które są użytkowane w Siłach Zbrojnych Izraela, a których kontraktorem jest firma Elbit Systems". Dziennik podkreśla, że to jedna z firm konkurujących o zlecenie na sprzedaż Polsce samolotów bezzałogowych. - To jest delikatnie mówiąc brak doświadczenia i nieostrożność - tak list Skrzypczaka skomentował Zemke.

Zdaniem Janusza Zemke od pewnego czasu trwało "grillowanie" generała Waldemara Skrzypczaka. - Od pewnego czasu szło o to, aby pan generał Skrzypczak złożył te rezygnację sam. Pana generała pozostawiono samego. Minister obrony na jego temat osobiście się od pewnego czasu nie wypowiadał, robił to ustami rzecznika prasowego MON. Pan premier mówił co prawda, że nie ma zastrzeżeń do pana generała, ale jednak nie chciałby, żeby te problemy, które ma generał przenosiły się na ocenę rządu. Działano w taki sposób, żeby on sam dojrzał do dymisji. Odbywało się od kilku miesięcy grillowanie pana generała. To grillowania skończyło się tak, że został przysmażony i sam podjął decyzję o dymisji - zaznaczył były wiceminister MON.

Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.

(aj)

>>>Zapis całej rozmowy