Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Aleksander Zalewski 17.12.2023

"Niewinni czarodzieje". Próba sportretowania pokolenia

- Ten film jest bardzo lubiany przez młodych widzów, natomiast Andrzej Wajda nie bardzo za nim przepadał - mówił krytyk filmowy, Tadeusz Lubelski w Polskim Radiu. 17 grudnia 1960 roku miała miejsce premiera filmu "Niewinni czarodzieje" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Wielu krytyków porównuje go do osiągnięć do francuskiej nowej fali, która w tym samym czasie rodziła się nad Sekwaną.

"Niewinni czarodzieje" to film dosyć kameralny, opowiada bowiem o flircie dwójki młodych ludzi pod koniec lat 50., chociaż ambicją twórców było sportretowanie sposobu życia całego pokolenia. Bazyli (Tadeusz Łomnicki) i Pelagia (Krystyna Stypułkowska) poznają się na koncercie jazzowym i idą na nocny spacer. Tak zaczyna się całonocny flirt oparty na skomplikowanej grze, jaką potencjalni kochankowie ze sobą prowadzą.

Młode pokolenie

Postać grana przez Łomnickiego wzorowana jest na Krzysztofie Komedzie, wybitnym kompozytorze muzyki filmowej i jazzmanie, który również zagrał w tym filmie. Komeda podobnie jak Bazyli był lekarzem (choć tylko z wykształcenia), występował na koncertach jazzowych, jeździł skuterem i miał blond włosy.

- Ten film jest bardzo lubiany przez młodych widzów, natomiast Andrzej Wajda nie bardzo za nim przepadał - mówił krytyk filmowy, Tadeusz Lubelski w audycji Anny Fuksiewicz w Polskim Radiu. - Źle się czuł w takiej tematyce, kiedy musiał chwytać ducha czasów na gorąco. On sam nie był człowiekiem zabawy, nie bywał w modnych miejscach, a tu trzeba było je pokazać. On jednak lepiej się czuł w filmach kostiumowych, adaptacjach literatury, dla których szukał łącznika emocjonalnego i plastycznego z wyobrażeniami i potrzebami współczesnej widowni - dodawał.

Posłuchaj
25:29 Dwójka Rozmowy o kinie 20.10.2017.mp3 Wszystkie sceny Andrzeja Wajdy. Audycja Anny Fuksiewicz z cyklu "Rozmowy o kinie". (PR, 20.10.2017)

 

W "Niewinnych czarodziejach" poza Komedą zagrali także inni niezawodowi aktorzy, jak Jerzy Skolimowski (reżyser), Andrzej Trzaskowski (jazzman) czy Roman Polański. Wajda obsadził również polskie gwiazdy aktorskie: Kalinę Jędrusik i Zbigniewa Cybulskiego.

Tak jak nowa fala

Film Wajdy często porównywany jest do osiągnięć francuskiej nowej fali kojarzonej z takimi nazwiskami jak choćby Jean Luc Godard, Francois Truffaut i Alain Resnais. Nowa fala rozwinęła się we Francji w końcu lat 50. a za jej charakterystyczne cechy gatunkowe należy uznać skoncentrowanie na młodym pokoleniu, na przemianach obyczajowych, pogłębiony psychologizm. 

- Wajda zrobił taki nowofalowy film w czasie, kiedy nowa fala powstawała - mówił Tadeusz Lubelski w Polskim Radiu. - Zdjęcia do niego były realizowane dokładnie w tym samym momencie, kiedy Jean Luc Godard kręcił "Do utraty tchu" - w lipcu i sierpniu 1959 roku - opowiadał krytyk.

Należy zakładać jednak, że był to niezamierzony efekt. Celem twórców było natomiast uchwycenie na gorąco atmosfery panującej wśród pewnej grupy młodych Polaków.

- Założenie było takie, żeby pokazać nowy obyczaj Warszawy przełomu lat 50. i 60., cywilizacji "Przekroju", jak wtedy mówiono - tłumaczył Tadeusz Lubelski.

Andrzej Wajda zdecydował się na tematykę niezaangażowaną po serii filmów związanych z historią a zwłaszcza po "Lotnej", która nie odniosła sukcesu. Mimo to nie udało się uniknąć ingerencji cenzury, która drobiazgowo analizowała i skrytykowała wiele scen filmu, a które dziś wydają się dość niewinne. Jedną z nich było wyłączenie magnetofonu palcem u nogi. Jak mówił reżyser, cenzorzy uznali to za pogardę dla nowoczesności.

az