Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Petar Petrovic 17.12.2010

Porażka demokracji

Prof. Kazimierz Kik (politolog): Decyzja o ograniczeniu subwencji dla partii o 50 proc. to czysto piarowska i instrumentalna operacja.
prof. Kazimierz Kikprof. Kazimierz Kikfot: W. Kusiński/PR

Prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, zauważył, że przed podjęciem decyzji o obniżce dofinansowania należałoby zastanowić się nad zadaniami partii politycznych, ich rolą i sposobem funkcjonowania.

- Partia rządząca ma więcej możliwości działania, chociażby w oparciu o różnego rodzaju instytucje okołorządowe. Zarówno PO, jak i PJN, aspirują do osłabienia funkcjonowania PiS, a SdPl i Demokraci do zmniejszenia konkurencyjności SLD – tłumaczył powody podziałów w sprawie finansowania partii gość radiowej Jedynki.

W "Popołudniu z Jedynką" stwierdził, że partie muszą być utrzymywane przez państwo, gdyż mu służą, jeśli chcemy mieć zdrową demokrację, to musimy sobie zdawać sprawę z tego, że to kosztuje. Jego zdaniem problem polega nie na wielkości dotacji dla partii, ale w ich wykorzystaniu. Obecnie często przeznaczane są one na PR i socjotechnikę.

W rozmowie z Zuzanną Dąbrowską zaznaczył, że w państwach zachodniej Europy dofinansowanie idzie m.in. na think tanki, na przygotowywanie partii do funkcjonowania w państwie i poszerzanie wiedzy. Jego zdaniem nasze partie będą teraz zarówno bez pieniędzy, jak i wiedzy o gospodarce i życiu politycznym, będą więc quasi partiami.

- Partie dochodzące do władzy powinny mieć fundament wiedzy, pozwalający im na samodzielne formułowanie założeń programowych. Obecnie kierują one różnego rodzaju wnioski do ekspertów, po to, aby dostarczali ekspertyz dotyczących różnych spraw. Partia sama w sobie nie jest bowiem wyposażona w taką wiedzę – posumował.

(pp)

Aby posłuchać rozmowy, wystarczy kliknąć na dźwięk "Porażka demokracji" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

**********

Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Witam pana.

Prof. Kazimierz Kik: Dzień dobry.

Z.D.: Podróżował pan dzisiaj koleją?

K.K.: Jeżdżę samochodem. Bardzo lubię kolej, ale nie wierzę kolei od dłuższego czasu.

Z.D.: No tak, to taka charakterystyczna postawa – lubić kogoś i mu nie wierzyć. To tak jak z ukochaną. A my nie będziemy rozmawiać ani o kolei, ani o ukochanych, tylko o pieniądzach, o pieniądzach partyjnych. Wczoraj bardzo późno wieczorem posłowie podjęli jednak decyzję o ograniczeniu o 50% subwencji dla partii. Mówię „jednak”, dlatego że najpierw Platformie nie udało się tego przeforsować w sejmie, senat poprawił to, czego się nie udało zrobić, no i wczoraj posłowie te poprawki senatu przyjęli. W pierwszej chwili taki oddech ulgi: będą politycy, których nie lubimy, dostawać mniej pieniędzy, a potem przychodzi jednak do głowy parę pytań, prawda?

K.K.: Czysto pijarowska i czysto instrumentalna operacja, ponieważ w moim przekonaniu należałoby najpierw zastanowić się głęboko nad zadaniami partii politycznych, rolą, funkcjonowaniem, sposobem funkcjonowania, bytem także, bo to jest... partie polityczne jednak stanowią kwintesencję demokracji parlamentarnej, o tym musimy pamiętać. Jeżeli chcemy wysoko postawić poprzeczkę polskiej demokracji, to musimy także instrumenty bardzo dobrze doposażyć i wyposażyć do tej demokracji. W tym przypadku z kolei instrumentalne działania i pijarowskie działania zadecydowały i przeważyły troskę tak naprawdę o demokrację polską.

Z.D.: A czy to rzeczywiście PR, czy jednak jakiś interes? Bo z jednej strony stanęły dwie partie odległe jednak od siebie, czyli nowa partia PJN, Platforma Obywatelska, po drugiej stronie cała reszta opozycji plus jedna partia koalicyjna, czyli PSL, co ciekawe. Na czym polega ta różnica interesów?

K.K.: No, to jest czytelne, bardzo czytelne. Po pierwsze partia rządząca zawsze ma więcej możliwości funkcjonowania chociażby w oparciu o różnego rodzaju instytucje okołorządowe. Więc te partie, które aspirują przede wszystkim do osłabienia partii Platforma Obywatelska, do osłabienia jej możliwości funkcjonowania PiS-u, z kolei PJN też ten sam cel ma. Z kolei małe partie – SDPL plus Demokraci – także chcieliby, żeby lewica nie miała nazbyt dużych wielkich instrumentów do konkurowania z nimi. Więc po jednej stronie stoją partia rządząca rzecz jasna otoczona aspirującymi do dostania się do sejmu partiami, które chcą osłabić te partie, odpowiedniki swoje...

Z.D.: A które i tak za dużych pieniędzy nie mają.

K.K.: To jest inny problem zupełnie. W moim przekonaniu to jest błędnie postawiona sprawa, wielkość dotacji dla partii. Po pierwsze partie muszą być utrzymywane przez państwo, bo służą państwu, to jest po pierwsze. Jeżeli zatem chcemy mieć zdrową demokrację, to musimy niestety... to kosztuje. Moim zdaniem problem nie polega na wielkości dotacji dla partii, a sposób wykorzystania tych dotacji przez partie. Rzeczywiście w ostatnim okresie czasu i zresztą od początku dotowania tych partii mieliśmy błędne wykorzystywanie na PR, na socjotechnikę, natomiast partie polityczne powinny nade wszystko te pieniądze wydawać na optymalnie... na sposoby optymalnego wyposażenia się w wiedzę o państwie, o gospodarce, o sposobach wyprowadzenia gospodarki z kryzysu, a zatem przede wszystkim tak jak np. na Zachodzie w Niemczech, na think tanki, na przygotowywanie partii do funkcjonowania w państwie, czyli przygotowania partii do wiedzy o tym państwie, o gospodarce...

Z.D.: Do wzięcia odpowiedzialności w pewnym momencie.

K.K.: Ale nade wszystko wiedzy, to znaczy ekspertyz ośrodków naukowo-badawczych. Ja powiem tak, że te wszystkie partie polityczne Niemiec mają swoje think tanki, na przykład Ebert Stiftung, czyli Fundacja Fryderyka Eberta, która jest think tankiem SPD, ma budżet rzędu 128 milionów dolarów, w stu państwach ma swoje filie i ta fundacja stanowi fundament przygotowywania partii do rządzenia, to znaczy wyposażania polityków tej partii w wiedzę o konkretnych procesach ekonomicznych, o sposobach rozwiązywania problemów ekonomicznych, społecznych, międzynarodowych, kulturalnych, każdych. Nasze partie są... będą teraz partiami bez pieniędzy i bez wiedzy o gospodarce, o życiu politycznym, czyli będą quasi-partiami...

Z.D.: No ale przepraszam, czy wierzy pan w to, że rzeczywiście do tej pory te pieniądze były przeznaczane na pozyskiwanie wiedzy? Za każdym razem, kiedy jest kampania wyborcza i widzę te metry kwadratowe kartonów, bilboardów zalewające ulice, to myślę sobie, że mnie jako wyborcy jest to zupełnie niepotrzebne, a być może właśnie politykom przydałyby się zupełnie inne działania. Może trzeba inaczej napisać ustawę o tym, na co politycy mają pieniądze wydawać?

K.K.: Otóż to, tu trafiła pani w sedno. Dyskusja powinna toczyć się nad sposobem wydatkowania tych pieniędzy i wydatkowania w taki sposób, żeby wspierać zdolności partii do funkcjonowania w opozycji i do rządzenia w wypadku zwycięstwa. Czyli wspieranie, czyli wyposażenie w wiedzę partii, to znaczy także jej członków, po to, aby partie dochodzące do władzy miały fundament wiedzy pozwalający tym partiom na samodzielne formułowanie założeń programowych, a nie na kierowanie różnego rodzaju wniosków do ekspertów, różnego rodzaju ekspertów po to, aby dostarczali ekspertyz dotyczących różnych spraw, bo partia sama w sobie wyposażona w taką wiedzę nie jest. Partia dochodząca do władzy, partia funkcjonująca w społeczeństwie musi być autonomicznym czynnikiem wyposażonym w niezbędną wiedzą nie tylko do analizy społeczno-ekonomicznej międzynarodowych, kulturowych procesów zachodzących, ale także wiedzę pozwalająca na sformułowanie programu rządzenia nie opartego na sondażach społecznych, czyli na wyczuciu oczekiwań społecznych i dostarczaniu społeczeństwu w programie wszelkich obietnic, tylko musi być wyposażona w wiedzę, jak te obietnice zrealizować, a może i w wiedzę pozwalająca albo uniemożliwiającą formułowanie niektórych obietnic, bo wiedza ta może im powiedzieć, że takie obietnice spełnione być nie mogą.

Czyli ja powiadam, że problem nie leży w tym, czy partiom dać, czy odebrać, tylko w tym, w jaki sposób partie mają służyć społeczeństwu za pieniądze publiczne. Czyli krótko mówiąc, pieniądze, które idą na partie, są taką pośrednią formą wzbogacania... byłyby wtedy formą wzbogacenia społeczeństwa, w demokracji zwłaszcza, poprzez wyposażenie naszych partii w niezbędną wiedzę do funkcjonowania demokracji.

Z.D.: No tak, ale teraz sytuacja jest taka od lat i to jest istota też systemu demokratycznego, parlamentarnego, który na pewno nie jest doskonały, lecz, jak mówią, niczego innego, lepszego udało się do tej pory nie udało wymyśleć, chodzi mi o to, że partie jako jedyne byty kształtują rzeczywistość, w której same funkcjonują, czyli uchwalają prawo, według którego działają, i oto budują system, na mocy którego jest taka, a nie inna reprezentatywność, jest taki, a nie inny próg wyborczy, jest taki, a nie inny mechanizm finansowania partii, potem odbieranie pieniędzy partiom w taki, a nie inny sposób w zależności od tego, kto miał większość, no to jest w systemie prawnym i w państwie unikalna pozycja, nikt inny takiej nie ma.

K.K.: Tak, ma pani rację, ale ja bym podkreślił tak, że u nas nie ma partii politycznych sensu stricto, czyli takich partii politycznych, które cechują demokracje zachodnie rozwinięte, ponieważ mamy u nas raczej zaciężne ruchy, obozy zaciężne dla zdobywania władzy. Niech pani zwróci uwagę na to, że partie się zmieniają, jedna przechodzi w drugą i w związku z tym nie ma ciągłości organizacyjnej pomiędzy tymi partiami i w związku z tym nie ma także i ciągłości myśli programowej, politycznej, już nie mówię o personalnej, prawda? I w związku z tym każde przepoczwarzenie się jednej partii w drugą po rozpadzie jednej i wyłanianie się w łonie tej, która przegrała, tej nowej, zwycięskiej, zadaniem tu jest przede wszystkim władza, a nie reformowanie, poprawianie, udoskonalanie demokracji czy gospodarki, czy społeczeństwa

A zatem główna motywacja, jakimi kierują się polskie partie polityczne, w moim przekonaniu stoi na przeszkodzie temu, by partie mogły w optymalnie dla społeczeństwa korzystny sposób funkcjonować. Motywacja ta brzmi, jest to głównie motywacja: władza i motywacja ekonomiczna, usytuowania się w kręgu władzy, w kręgu dostępu do różnego rodzaju korzyści z tego wynikających. Proszę zwrócić uwagę na to, że partie dzisiaj, polityczne partie działają w oparciu o analizę sondaży, o analizę odzwierciedlenia swojego funkcjonowania w oczach społeczeństwa, w związku z tym reagują na to, czy społeczeństwo je akceptuje, a nie formułują programów, które by zmieniały to społeczeństwo. Czyli także i stanowisko, punkt widzenia społeczeństwa na wiele spraw.

(J.M.)