Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Luiza Łuniewska 17.02.2011

Trzy lata wolnego Kosowa

Jan Muś (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej): Wciąż nie ma pomysłu, jak rozwiązać konflikt na linii Belgrad - Pristina
Kosowo na mapie EuropyKosowo na mapie Europyfot. Wikipedia

Społeczność Kosowa: Serbowie i Albańczycy żyją w wielkim napięciu czekając na wynik negocjacji - mówi Jan Muś ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Dziś mijają trzy lata od dnia, gdy Kosowo stało się niepodległym państwem. Republika oderwała się od Serbii, która do dziś nie uznaje tej secesji.- Niestety, rozmawiałem z wieloma ekspertami i nikt nie widzi żadnej możliwości rozwiązania konfliktu na linii Belgrad - Pristina - tłumaczy Muś w rozmowie z Pawłem Wojewódką.

Republiki Kosowa nie uznaje też Unia Europejska, jednocześnie nalegając na jak najszybsze rozwiązanie konfliktu.

Kosowo to kraj bardzo biedny, a brak międzynarodowej podmiotowości - jak twierdzi Muś - ogranicza rozwój gospodarczy. Bezrobocie sięga prawie 50 proc. Bezpieczeństwo zapewnia międzynarodowy kontyngent wojskowy i policyjny. W Kosowie jest m.in. ponad stu polskich policjantów i tyleż samo żołnierzy. Ci ostatni mają być niedługo wycofywani.

- Pomysł przyłączenia Kosowa do Albanii wydaje się mało realny - uważa Muś. Jego zdaniem, nie chcieliby tego nawet albańscy politycy, gdyż zachwiałoby to politycznym układem sił w ich kraju. Dwumilionowe Kosowo jest tak naprawdę niewiele mniejsze od Albanii.

Muś opowiada m.in. o Mitrovicy, mieście porównywanym do Belfastu: północną część zamieszkują Serbowie, a południową Albańczycy. Rozdziela ich most, strzeżony przez francuską żandarmerię.

- Krzepiące jest to, że pół kilometra dalej jest też dzielnica bośniacka, gdzie mieszkają przedstawiciele tych wszystkich bałkańskich narodowości wspólnie. I jakoś się tolerują - opowiada Muś.

(lu)

Aby wysłuchać całego materiału, wystarczy kliknąć "Kosowo” w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stornie.

Na "Popołudnie z Jedynką” zapraszamy codziennie w godz. 15.00-19.30.

*****

Paweł Wojewódka: Czym się wyróżnia Kosowo wśród innych państw europejskich?

Jan Muś: Wiekiem. Kosowo jest najmłodszym obecnie państwem europejskim, można powiedzieć z największymi problemami.

P.W.: No właśnie dzisiaj obchodzi trzylecie istnienia, bo 17 lutego 2008 roku powstała Republika Kosowa.

J.M.: Republika Kosowa, tak, Kosowo jako niepodległe państwo.

P.W.: Republika Kosowa oderwała się od Serbii, Serbia do tej pory nie uznała tej secesji.

J.M.: Tak, tak, oczywiście Serbowie postrzegają Kosowo jako nieodłączną część swojego terytorium, jako kolebkę państwowości serbskiej w czasach świetności średniowiecznej i nie zgadzając się ze stanowiskiem albańskiej większości na terytorium Kosowa, która dąży do... uzyskała niepodległość można powiedzieć.

P.W.: Ja usłyszałem takie zdanie, że Kosowo to takie bardzo niebezpieczne miejsce w Europie, gdzie różne siły się ścierają, gdzie handel narkotykami kwitnie, gdzie bardzo wielka przestępczość występuje. Jaka jest prawda?

J.M.: Prawda jest taka... Ja właśnie w zeszłym tygodniu byłem w Kosowie, rozmawiałem z jednym Szwedem, który nadzoruje tam prace lokalnej policji i powiedział mi następującą rzecz. Otóż w Prisztinie w nocy jest tak samo bezpiecznie jak w Sztokholmie, że ta przestępczość... Oczywiście można spotkać kieszonkowców, natomiast taka przestępczość nie istnieje praktycznie w Kosowie. Istnieje natomiast korupcja i przestępczość zorganizowana. To stanowi zupełnie inny i jak najbardziej poważny problem.

P.W.: To jest bogaty kraj?

J.M.: To jest kraj bardzo biedny, bardzo biedny, którego bezrobocie sięga prawie 50%, gdzie problem nieuznawalności Kosowa przez Serbię powoduje, że rozwój gospodarczy kraju jest ograniczony jak na razie bardzo.

P.W.: No ale prawie 80 krajów świata uznało Kosowo za państwo i...

J.M.: Poza Serbią i poza Unią Europejską, która... To jest tak naprawdę kluczowe w tym przypadku, tak że fakt, że Unia Europejska nie uznaje Kosowa, jak i fakt, że Serbia nie chce uznać odłączenia się tego terytorium, ogranicza bardzo możliwości rozwoju tego państwa.

P.W.: No dobrze, a właśnie porozmawiajmy przez chwilę o Serbii i o Kosowie. Warunkiem Unii Europejskiej, aby Serbia mogła stać się członkiem Unii Europejskiej, jest uznanie Kosowa.

J.M.: Nie.

P.W.: O tym się mówi.

J.M.: Nie, nie, nie, Unia Europejska tutaj nalega jak najbardziej, ponieważ Unia Europejska sama nie uznaje Kosowa. Natomiast oczekuje się rozwiązania tego problemu, oczekuje się rozwiązania tego problemu na linii, jak to się mówi, Belgrad – Prisztina. I rzeczywiście...

P.W.: No, czyli de facto uznanie państwowości Kosowa.

J.M.: Niekoniecznie, niekoniecznie.

P.W.: A jak to można inaczej rozwiązać?

J.M.: Wie pan, jakbym wiedział, to bym prawdopodobnie Nagrodę Nobla dostał pokojową i to trzy pod rząd, ale te rozmowy cały czas trwają. Tak naprawdę Kosowo, społeczność w Kosowie, zarówno Serbowie, jak i Albańczycy żyją w takim zawieszeniu, czekając na wyniki rozmów, wyniki negocjacji pomiędzy Belgradem a Prisztiną, które cały czas trwają. Jak to będzie rozwiązane, nie wiadomo. Serbowie są bardzo przeciwni uznawaniu niepodległości Kosowa, natomiast kosowscy Albańczycy tej niepodległości nie chcą oddać, tu będą proponowane prawdopodobnie jakieś bizantyjskie rozwiązanie, że tak powiem, w swojej złożoności prawnej prawdopodobnie, ale rozmawiałem z wieloma osobami w Kosowie i nikt nie potrafi podać przybliżonego modelu rozwiązania tego problemu.

P.W.: W Kosowie są polscy policjanci i polscy żołnierze, którzy nadzorują pokój, bezpieczeństwo mieszkańców Kosowa. Jak duży to kontyngent jest?

J.M.: To jest kilkuset, około stu, ponad stu żołnierzy i ponad stu policjantów, z tym, że żołnierze będą niedługo wycofywani, nasz KFOR będzie bardzo ograniczał swoją obecność w Kosowie, policjanci zostają.

P.W.: A w dalszym ciągu zdarzają się jakieś incydenty pomiędzy Kosowarami a Serbami?

J.M.: Incydenty się zdarzają. Ja rozmawiałem w kosowskiej Mitrowicy, w tym mieście porównywanym do Belfastu, obecnie podzielone między północną część zamieszkaną przez Serbów i południową przez Albańczyków, i rozmawiałem na temat tych incydentów i mi serbscy dziennikarze opowiadali, że to chuligańskiej wybryki są, znaczy młodzież przechodzi z jednej strony mostu, ten sławny most, na drugą stronę mostu, prowokując w taki czy inny sposób zachowanie drugiej strony na zasadzie starć chuliganów, kibiców piłkarskich. Natomiast co ciekawe jest, o czym warto powiedzieć w przypadku... mówiąc o Kosowie, jest Bosjnacka Mahala, czyli bośniacka dzielnica, która leży dosłownie 500 metrów od tego głównego mostu, od tego mostu, na którym teraz są transportery opancerzone żandarmerii francuskiej, na którym mamy policję, na którym mamy olbrzymie jeepy Euleksu i na którym skoncentrowane są oczy świata prawie tak jak na tym moście w Mostarze. Natomiast 500 metrów dalej ta dzielnica Bosnjacka Mahala, która jest po jednej ze strony Mitrowicy, znaczy to nie jest neutralna wyspa na rzece Ibar, która dzieli część północną i południową, tylko to jest po stronie serbskiej i tam mieszkają i Albańczycy, i Bośniacy, czyli muzułmańscy Słowianie, i Serbowie mają swoje flagi, mają Kafanę przy swojej... przy Kafanie, oni się oczywiście nie mieszają, oni się nie kochają, oni dalej mają swoje polityczne stanowisko w sprawie niepodległości Kosowa, którego nie chcą zmienić, ale oni żyją obok siebie. Oni żyją obok siebie i jakoś nikt nikomu nie podrzyna gardeł, nikt do nikogo nie strzela, nikt nie wrzuca nikomu granatów ani nie podkłada min. Znaczy mimo że ta miłość nie istnieje, to te społeczności istnieją obok siebie.

P.W.: To istnieje tolerancja wzajemna.

J.M.: Tolerancja to może zbyt dużo powiedziane, ale taki szacunek dla istnienia drugiej grupy.

P.W.: No dobrze, a wobec tego co na to Albania? Marzeniem Albanii jest Wielka Albania, niektórzy Kosowarzy mówili, że oni bardzo chętnie by jednak połączyli się z Albanią. Serbia patrzy na to wzrokiem nieprzyjaznym.

J.M.: No rzeczywiście, istnieje jakieś tam pewne poparcie, nie pamiętam w tej chwili dokładnie jakie, dla tej idei Wielkiej Albanii, żeby połączyć te ziemie zamieszkane na Bałkanach przez Albańczyków w Kosowie, w Albanii, w Macedonii, aczkolwiek to jest moim zdaniem taki straszak, wie pan, to... Kosowo mimo wszystko jest niepodległym państwem i gdyby Kosowo połączyło się z Albanią, no to ktoś by musiał stracić władzę – albo władcy Albanii, albo władcy Kosowa, to nie jest wszystko takie proste, zmieniłby się układ polityczny w tym nowym tworze, prawda? No i tak dalej, i tak dalej.

P.W.: Ale Kosowo jest malutkie, bo to niecałe 2 miliony mieszkańców.

J.M.: Albania nie jest taka dużo większa, tak że tutaj by się wyrównały może wpływy w jakiś sposób, ale nie do końca powiedziane, że te państwa... że ta kwestia przyłączenia Kosowa do Albanii jest tylko moim zdaniem takim straszakiem, taką pewną perspektywą odległą bardzo.

P.W.: I na koniec wygasa pod tym „kotłem bałkańskim”?

J.M.: Miejmy nadzieję, że wygasa, miejmy nadzieję, że wygasa, ale jak to z „kotłem bałkańskim”, ciężko coś przewidzieć tutaj jest.

P.W.: Dziękuję. Jan Muś, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, znawca „kotła bałkańskiego”.

(J.M.)