Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 12.08.2011

Debata Jedynki: co sprawiło, że Londyn "zapłonął"?

Czy budzi się jakiś ruch społeczny czy to były zwykłe chuligańskie zamieszki - nad przyczynami wydarzeń na brytyjskich ulicach zastanawiają się prof. Henryk Domański, ks. prof. Witold Kawecki i prof. Stanisław Gomułka.
Zamieszki w Londynie przybierają na sileZamieszki w Londynie przybierają na silefot. EPA/KERIM OKTEN

Chile, Hiszpania, Grecja, Izrael i w końcu Wielka Brytania, stały się areną protestów. Czy to frustracja pospolitych przestępców? A może sytuacja gospodarcza na świecie sprawia, że w różnych częściach Europy w młodych generacjach dojrzewa bunt? Czy czeka nas fala protestów, czy to tylko bezideowa złość w świecie słabnących wartości?

- Konflikt miedzy posiadaczami a tymi, którzy żyją z pracy najemnej jest wpisany w kapitalizm. Kwestia wykluczenia nie jest nowym problemem: zidentyfikowano go 40 lat temu - mówi prof. Henryk Domański, szef Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Jednak, jego zdaniem, to co działo się w Londynie nie można nazwać ruchem antysystemowym. - Aby taki powstał, musi być trwała łącznosć między członkami danej grupy, samoorganizacja, poczucie wspólnego interesu. Żaden z tych trzech warunków nie został spełniony - wyjaśnia prof. Domański. Podkreśla, że oprócz biednych i wykluczonych w wydarzeniach na londyńskich ulicach uczestniczyły grupy przestępcze i gangi młodzieżowe. Doszło do odrzucenia norm, które na co dzień powstrzymują ludzi przed łamaniem prawa. - Nie oszukujmy się, wiele osób wyszło na ulicę dla przyjemności. Społeczeństwo jest zbyt zindywidualizowane, by walczyć z systemem - mówi gość "Popołudnia z Jedynką".

Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club, opowiada, że mieszkał w Londynie 35 lat, miał do czynienia ze studentami z różnych warstw społecznych i... to co się zdarzyło, bardzo go zaskoczyło. - Nie rozumiem skąd taka agresja ze strony tych ludzi!? Owszem, to zaczęło sie w ubogich dzielnicach, ale rozszerzyło na zamożniejsze - mówi.

Jako jedną z potencjalnych przyczyn wysuwa oszczędnościowy program premiera Camerona, który dotknął nie tylko najbiedniejszych, ale także klasę średnią, na przykład poprzez podwyższenie opłat za studia. To zrodziło napięcia.

- Mieliśmy złotą dekadę gospodarczą, której towarzyszył społeczny spokój. Gdy trzy lata temu wybuch kryzys, rządy i banki centralne zareagowały bardzo zdecydowanie, a stabilizacja finansowa wiąże się z oszczędnościami, które powodują społeczną frustrację - tłumaczy prof. Gomułka.

>>>Pełny zapis debaty do przeczytania

Ks. prof. Witold Kawecki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego radzi nie lekceważyć tych wystąpień. Przez świat - jak mówi - przechodzi fala protestów. - Ludzie wiedzą już, że gospodarką rzadzą banki i wielkie korporacje. Wystarczy przypomniec szczyty G7. Czasami przy takiej okazji milion ludzi potrafi się skrzyknąć i przyjechać, by protestować. Jeśli chciało się milionowi, może chcieć się i 50-100 milionom - mówi ks. prof. Kawecki.

Jego zdaniem na pewno chodzi o pauperyzacje i wykluczenie. I kulturę, w której agresja rodzi się, gdy nie można zostać posiadaczami pewnych dóbr. - Brak zakorzenienia rodzinnego i etycznego powoduje łatwosć przekraczania etycznych barier - uważa gość "Popołudnia z Jedynką". Wini także europejski program inkulturacji, który zamiast integracji doprowadził do stworzenia kulturowej hybrydy. A to, jak widać, się nie sprawdza.

Dyskusję poprowadził Przemysław Szubartowicz.

(lu)