Jedynka
Krzysztof Rzyman
01.02.2011
Kryzys w Egipcie odczują europejscy kierowcy
Baryłka ropy naftowej Brent kosztowała wczoraj w Londynie 100 dolarów i była najdroższa od jesieni 2008 roku.
fot. SXC
Posłuchaj
-
Konsekwencje kryzysu w Egipcie
Czytaj także
Zamieszki w Egipcie sprawiły, że baryłka ropy naftowej Brent kosztowała wczoraj w Londynie 100 dol. i była najdroższa od jesieni 2008 roku, czyli upadku banku Lehman Brothers - czytamy w dzisiejszej Rzeczpospolitej. Inwestorzy wyraźnie się niepokoją, że rewolucja w Egipcie może zagrozić żegludze po Kanale Sueskim (ważnej trasie dostaw ropy z Bliskiego Wschodu do Europy) oraz przepływowi surowca rurociągiem Sumed (prowadzącym znad Morza Czerwonego nad Morze Śródziemne) - podkreśla dziennik.
– Wzrost cen to skutek zwiększenia się ryzyka. Egipt nie jest dużym producentem ropy w porównaniu z innymi krajami regionu, ale odgrywa znaczącą rolę jako państwo tranzytowe dla tego surowca – mówił Rzeczpospolitej Carsten Fritsch, analityk Commerzbanku. – Jeśli kryzys się zaogni, wtedy Brent zdrożeje znacznie powyżej 100 dol. za baryłkę.
- Straty z powodu kryzysu w Egipcie mogą ponieść też zachodnie banki. Według danych Banku Rozliczeń Międzynarodowych z Genewy na koniec 3 kwartału 2010 roku zaangażowanie zagranicznych banków w egipskie aktywa wynosiło ok. 40 miliardów dolarów z czego 17 miliardów przypadało na Francję - dodaje Hubert Kozieł z Rzeczpospolitej. - Jeśli w najbliższych dniach zwykli Egipcjanie rzucą się na banki po to, by wyciągać z depozytów swoje pieniądze może dojść do załamania miejscowego systemu, co przełoży się też na straty europejskich pożyczkodawców.