- Niektórzy tak właśnie inwestują pieniądze. Kupują jakiś udział w nieruchomości, a potem są na tyle uciążliwi, działając na granicy prawa, że drugi współwłaściciel dla świętego spokoju odsprzedaje im swoją część - mówił w Jedynce mecenas Bartosz Bator .
Współwłasność bywa też kłopotliwa, gdyż czynności związane ze zwykłym zarządzaniem nieruchomością wymagają zgody większości współwłaścicieli. Gdy zgody brak, nie można przeprowadzić nawet najdrobniejszej naprawy czy remontu. - Jeżeli nie możemy się porozumieć, ale nie chcemy sprzedać mieszkania, możemy żądać od sądu, żeby upoważnił nas do przeprowadzenia potrzebnych prac - tłumaczył gość "Czterech pór roku" .
W pierwszej kolejności mecenas radził jednak likwidację współwłasności. W tym celu trzeba złożyć wniosek do sądu. - Jeżeli między stronami jest jakieś sensowne porozumienie, które jest zgodne z przepisami prawa i rażąco nie narusza zasad współżycia społecznego, to wtedy sąd zniesie taką współwłasność i podzieli nieruchomość zgodnie z żądaniami stron. Jeżeli natomiast nieruchomości nie da się podzielić, wtedy sąd może przyznać własność jednej stronie, a pozostałym zarządzić spłatę - informował gość Jedynki.
Jak jest w przypadku dziedziczenia gospodarstw rolnych, dowiesz się z nagrania audycji.
Porady prawne w radiowej Jedynce w każdą środę po godz. 11.00 Zapraszamy do słuchania!
Rozmawiał Roman Czejarek.
pg/asz