Krystian Legierski mówił, że ma dystans do słów, które mogą uchodzić za obraźliwe. Jak przyznał, sam często używa pod swoim adresem takich określeń jak "mulat" czy "pedał".
- Moim zdaniem słowa same w sobie rzadko mają ładunek negatywny. Ten ładunek nadaje się poprzez kontekst. Jeżeli powiem o kimś "murzyn" ze złą intonacją, to wiadomo, że jest to pogardliwe. Podobnie jest ze słowem "Polaczek". W ustach Niemca czy Anglika może ono zabrzmieć jak obelga, choć równie dobrze może odnosić się do małego dziecka. Dlatego należy bardziej zwracać uwagę na intencje wypowiadającego niż na samo słowo. Zwłaszcza w przypadku języka polskiego, który nie dorobił się takich zasad jak choćby angielski-amerykański - tłumaczył warszawski radny.
Goście "Czterech pór roku" byli zgodni, że tolerancyjności albo jej braku każdy uczy się od rodziców. - Wszystko ma swój początek w rodzinie. Ale wbrew pozorom w mniejszym stopniu w tym, do czego rodzice próbują nas świadomie skłaniać, a w dużo większym - w tym, jacy oni są, jak funkcjonują. To jest takie uczenie się społeczne, przez obserwowanie. A zaczynamy przecież od obserwowania najbliższych nam ludzi - podkreślała Aleksandra Piotrowska.
Posłuchaj całej rozmowy Sławy Bieńczyskiej i jej gości.
pg