Zaczęło się od listu prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca do prezesa Telewizji Polskiej przeciwko pominięciu w serialu "Anna German" wątku rzeszowskiego. Ten okres biografii Anny German twórcy polsko-rosyjsko-ukraińskiej koprodukcji umieścili we Wrocławiu.
Z Archiwum Polskiego Radia - Anna German - płyta dostępna na sklep.polskieradio.pl
- Nie dziwię się, że Rzeszów upomina się o swoje miejsce w życiorysie Anny German. Serial przedstawił nam Estradę Wrocławską, którą kierował Julian Krzywka. W rzeczywistości Julian Krzywka był szefem Estrady Rzeszowskiej, bardzo prężnie działającej. Cechy tej postaci pokazane w serialu rzeczywiście nie są prawdziwe. Nie był aż takim cholerykiem. Trochę skrzywdzono więc tego człowieka - przyznała w "Czterech porach roku" Mariola Pryzwan.
Fragment okładki książki "Anna German o sobie"/MG Wydawnictwo
Autorka książki "Anna German o sobie" widzi w popularnym serialu jeszcze większą nieścisłość. Chodzi o mieszkanie, które ministerstwo kultury rzekomo zaoferowało Annie German. - Tak się nigdy nie stało. Przez długie lata mieszkała w kwaterunkowym budynku we Wrocławiu razem ze swoją matką i babcią. Przyjęła kontrakt na wyjazd do Włoch właśnie dlatego, żeby zdobyć pieniądze na mieszkanie dla babci i matki, bo chciała, żeby babcia pod koniec życia jeszcze przeżyła choć krótki czas w mieszkaniu godnym człowieka XX wieku, mając swój pokój i łazienkę w mieszkaniu - mówiła biografka Anny German.
Posłuchaj całej rozmowy Romana Czejarka z Mariolą Pryzwan.
pg