Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Dorota Cała 21.01.2011

Zgazowanie węgla

Kopalnia doświadczalna Barbara jest ewenementem na górniczej mapie świata. To jedno z niewielu miejsc, gdzie można zobaczyć pozostałości po zgazowaniu węgla. Żeby przyjemne było też pożyteczne, wynikiem eksperymentu z kwietnia 2010 jest otrzymanie wodoru.
Zgazowanie węglaSXC

W przyszłym roku w kopalni doświadczalnej Barbara przeprowadzona zostanie kolejna próba zgazowania węgla. Ostatnia, w kwietniu 2010 roku, zdaniem naukowców zakończyła się sukcesem. Z powodu bezpieczeństwa dopiero teraz można było zjechać trzydzieści metrów pod ziemię, żeby zobaczyć, co zostało ze zgazowanego węgla. Do kopalni wybrała się Monika Krasińska:

Krzysztof Cybulski, dyrektor kopalni doświadczalnej Barbara: - Pójdziemy tam sobie pomału. Przejście przez właz zajmie nam trochę czasu, więc zacznijmy już wolno przechodzić. Tutaj mamy zbudowaną tamę przeciwwybuchową izolującą rejon eksperymentu. Teraz musimy się przez nią przecisnąć.

Przechodzimy przez dziurę po prostu?

Krzysztof Cybulski: - Przez taką lutnię, otwór. To tama przeciwwybuchowa, izolacyjna. Właz po to, żeby można go było zakręcić, zamknąć w celu zupełnej izolacji. W razie gdyby doszło w kopalni do wybuchu, tama by go zatrzymała. Teraz pójdę pierwszy i będziemy po kolei się przeciskać. Będę państwa odbierał, jeżeli pojawiłby się jakiś problem.

- Nie trzeba, bywało znacznie gorzej.

Krzysztof Cybulski: - Podać pani rękę?

Nie, dam sobie radę. Jestem mała, więc dla mnie to jest duży otwór.

Krzysztof Cybulski: - Wszyscy żyją, to można iść. Jak teraz tutaj widać, wszędzie stała ściana betonowa. Tuż za nią był węgiel. Z panem profesorem Stańczykiem wspólnie dokonaliśmy podpalenia własnego pokładu węgla. To ewenement, ponieważ zwykle pożary się gasi, podczas gdy my wznieciliśmy ogień przy użyciu palnika gazowego. Trwało to dwie godziny. Przez szesnaście dni palił się nasz węgiel pod ziemią w realnych warunkach w celu uzyskania gazu. Było to podziemne zgazowanie ukierunkowane na produkcję wodoru. Przez te szesnaście dni pozyskiwaliśmy energię, czyli gaz, wodór bez wydobywania węgla na powierzchnię. Taka jest w skrócie idea tego eksperymentu. Chodzi o to, żeby pozyskać energię z węgla, lecz nie wydobywać go. W tym przypadku uzyskaliśmy wodór, czyli gaz bardzo niebezpieczny, ale o szerokich możliwościach wykorzystania. Na koniec, po zakończeniu eksperymentu, o którym powie profesor Stańczyk, rozbiliśmy właz i otworzyliśmy go, żeby zajrzeć do środka i zaobserwować pozostałości w miejscu zgazowania. Co warte zauważenia, to jedyne miejsce w Polsce i na świecie, gdzie można oglądać, jak pod ziemią wygląda węgiel po zgazowaniu.

Profesor Krzysztof Stańczyk z Głównego Instytutu Górnictwa: - Polega ono na podawaniu czynników zgazowujących umożliwiających przejście węgla w gazy palne, użyteczne. Dzieje się to w odpowiednio wysokiej temperaturze po podaniu tlenu, powietrza. Chodzi o otrzymanie jak największej ilości wodoru, tlenku węgla. Można je wyprowadzić na powierzchnie rurociągami i wykorzystać w elektrowniach, ciepłowniach bądź do produkcji paliw syntetycznych.

Kiedy może dojść do zgazowywania węgla na skalę masową?

Krzysztof Cybulski: - Tego nikt nie wie. Jest duży postęp w oprzyrządowaniu czy rozwoju technologii. Może się to wydarzyć bardzo szybko, lecz może również trwać. Podkreślam, trzeba uważać na element bezpieczeństwa tego eksperymentu. Wodór to niebezpieczny gaz. Groźniejszy niż metan.

21-01-2011 06:24 03'42