Piotr Niemczyk, były zastępca dyrektora zarządu wywiadu Urzędu Ochrony Państwa, ekspert do spraw bezpieczeństwa, nie widzi zagrożenia, związanego z tym, że nie wszystkich jeszcze zatrzymano w sprawie Brunona K. - Słyszymy, że postępowanie ABW zaczęło się około roku temu. Czynności w tej sprawie były wszczęte pod koniec 2011 roku. Służby miały dość czasu, żeby się zorientować, czy podejrzewany działa sam, czy w grupie, na ile grupa jest zintegrowana i czy wszycy jej członkowie podzielają cel Brunona K. – mówił w Jedynce Piotr Niemczyk. Uważa, że rola pozostałych osób mogła być nieistotna.
Gość Jedynki zauważył, że Brunon K. w sposób oczywisty stwarzał zagrożenie dla otoczenia. Przypomniał, że zgromadził 10 sztuk broni, tysiąc sztuk amunicji, kilogramy materiałów wybuchowych, tony nawozów sztucznych, które jako chemik łatwo mógł przekształcić w materiały wybuchowe. Nie wykluczone, że 11 listopada miał być dla niego dniem testu. Przypuszcza, że zainteresowanie obserwowanego dniem 11 listopada przekroczyło pewien standard, stąd zdecydowano się zatrzymać niedoszłego zamachowca. Dlaczego sprawę ujawniono już teraz? Niemczyk mówi, że sam fakt prowadzenia postępowania nie jest tajny. Poza tym człowiek zniknął, przestał przychodzić do pracy, stąd nie dało się tej sprawybardzo długo ukrywać.
Niemczyk uważa za mało prawdopodobne, że Brunon K. był inspirowany przez służby w Polsce. Przypomniał, że filmy z jego mieszkania pokazują wybuchy z 1999 roku i 2000 rok, od lat miał ksenofobiczne poglądy. Gość Jedynki ocenił także, że ABW nie ustępuje ani profesjonalizmem, ani skutecznością działania FBI czy Security Service.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska
agkm