Od kilku miesięcy trwa intensywna dyskusja na temat wejścia Polski do strefy euro. Politycy, dziennikarze, ekonomiści przerzucają się datami, kiedy moglibyśmy przystąpić do eurolandu. W połowie grudnia premier mówił, że aby nasz kraj mógł przyjąć euro, potrzebny jest szerszy konsensus niż tylko koalicji rządowej. Wcześniej musi zostać wykonana analiza konstytucyjna, czy możemy przystąpić do wspólnej waluty bez zmiany ustawy zasadniczej. Z kolei na początku stycznia Donald Tusk poinformował, że debata w sprawie euro odbędzie się na wiosnę.
Jerzy Hausner, który był gościem "Salonu politycznego Trójki" mówił, że w kontekście przystąpienia do strefy euro powinniśmy rozmawiać przede wszystkim o konkurencyjności naszej gospodarki, a nie o dacie przystąpienia do eurolandu. - Dotychczas było to żonglowanie datą i to nie przemyślanie żonglowanie. Ci, którzy rzucali datami zaniechali rozmów z ludźmi na temat pozycji Polski w Unii Europejskiej, bo dyskusja o UE sprowadzała się do kwoty wyciągniętych pieniędzy z Unii. Traktowaliśmy UE jak Waldemar Pawlak, czyli brukselka do wyciśnięcia - zaznaczył.
Członek Rady Polityki Pieniężnej podkreślił, że musimy zastanowić się, jaka ma być nasza pozycja w Unii Europejskiej. - Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie w jakiej lidze chcemy grać. Czy w lidze mistrzów, czy w lidze europejskiej, czy jeszcze innej. To jest wybór strategiczny. Żeby myśleć o strefie euro i grać w lidze mistrzów musimy podjąć reformy strukturalne, które uczynią naszą gospodarkę konkurencyjną. W przeciwnym razie byłbym przeciwny wchodzeniu do eurolandu - mówił w Trójce Hausner.
Rozmawiał Marcin Zaborski.
Audycji "Salon polityczny Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku o 8.13. Zapraszamy.