Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Michał Czyżewski 16.12.2013

Jan Twardowski - mit wakacji przeciw grozie wojny

- Jako uczeń pisał w "Kuźni Młodych": "wakacje to dni najpiękniejsze, podarowane nam przez Pana Boga" - mówił w Dwójce Waldemar Smaszcz, autor książki "Serce nie do pary" o słynnym księdzu-poecie. Miłość Jana Twardowskiego do lata wzięła się jednak z trudnych przeżyć.
Posłuchaj
  • Waldemar Smaszcz, autor książki "Serce nie do pary", opowiada o księdzu Janie Twardowskim (Notatnik Dwójki)
Czytaj także

Ksiądz Jan Twardowski sam siebie nazywał "starszym panem z odrąbaną młodością". Przez długie lata pozostawał poetą bez biografii. Waldemar Smaszcz opowiadał w "Notatniku Dwójki" o kapłanie i poecie przez pryzmat jego utworów, ale także o ich 23-letniej znajomości, która przerodziła się w przyjaźń.

- Poznaliśmy go jako naprawdę starszego pana - powiedział Waldemar Smaszcz. - Ksiądz Twardowski szerzej zaczął być znany po 1970 r., łatwo więc policzyć, że miał wtedy 55 lat. Wcześniej prawie się o nim nie słyszało. Raz w roku po wakacjach publikował w "Tygodniku Powszechnym", pojawiał się w kręgach inteligencji katolickiej albo duszpasterstwa akademickiego, i były to sytuacje sporadyczne. Gdy więc go poznaliśmy, zbliżał się powoli do sześćdziesiątki, co w przypadku poety na pewno nie jest czasem należącym do młodości - dodał.

- Z tą "odrąbaną młodością" wiąże się jeszcze fakt, że niewiele o nim wiedzieliśmy - opowiadał Waldemar Smaszcz. - Przypomina mi się anegdota. W latach 80. napisałem krótki tekst "Warszawskie wiersze księdza Jana Twardowskiego". Gdy go opublikowałem, poeta powiedział do mnie: "co ty ze mnie takiego mieszczucha robisz?". Dopiero wtedy się dowiedziałem o jego wakacjach na wsi i o tym, że tylko tam dobrze się czuje, że miasto jest koniecznością, że jest ono czymś nieprawdziwym. Nie znałem wtedy jeszcze wiersza, w którym czytamy: "Ucałuję cię, Biblio, bo w tobie są słowa, / że Kain pierwszy miasto na ziemi zbudował". W wydanym później zbiorze "Na osiołku" znalazł się utwór "Było" o dworku wuja Konderskiego - mówił.

Waldemar Smaszcz powiedział, że Jan Twardowski kochał wakacje. Był dzieckiem wojennym - jego ojca w czasie I wojny światowej wywieziono w głąb Rosji, ponieważ jako  kierownik parowozowni był potrzebny gospodarce rosyjskiej. - Matka została z trójką dzieci - powiedział autor "Serca nie do pary". - Janek miał wtedy miesiąc. Tej biednej kobiecie udało się ocalić swoje dzieci, lecz wówczas nawet nie głód był najstraszniejszy, tylko zimno. Gdy więc ojciec wrócił po wojnie do domu, rodzina zaczęła na 4 miesiące letnie wynajmować dom w Milanówku. Janek biegał po łąkach, lasach, przepadał na całe dnie. Wyobraźmy sobie teraz, jak przyjechał do Warszawy na przełomie najbrzydszych miesięcy: października i listopada. Nie dziwi nas wtedy, że najpiękniejsze wspomnienia wiązały się u niego tylko z przyrodą, wolnością i piękną pogodą - opowiadał przyjaciel poety.

Audycję prowadziła Hanna Maria Giza.

mc