- Chciałam się dowiedzieć, jak wyglądały jej wywiady, jak się do nich przygotowywała, chciałam podejrzeć jej warsztat - tłumaczyła motywy swojego wywiadu z mistrzynią tej formy, Małgorzata Purzyńska.
Jedna z porad udzielonych młodej dziennikarce dotyczyła zachowania odpowiedniego dystansu względem rozmówcy. Za przykład posłużyła historia z zupą fasolową, która przytrafiła się Teresie Torańskiej na początku jej kariery. - Ona pojechała na reportaż interwencyjny, gdzie została poczęstowana zupą. Posiłek ten szybko stanął jej w gardle, bo musiała źle napisać o kobiecie, która jej tę zupę podała. Dlatego potem Teresa nie wchodziła już w takie relacje i ze swoimi rozmówcami piła, co najwyżej, kawę lub herbatę - opowiadał gość "Wybieram Dwójkę".
W wywiadzie-rzece zmarła w styczniu tego roku Torańska wspominała początki swojej dziennikarskiej przygody. Ku zaskoczeniu Małgorzaty Purzyńskiej wyznała, że po zakończeniu studiów prawniczych marzyła o pracy w radiu. - Ostatecznie jednak trafiła do działu finansów w powiatowej radzie narodowej w Piasecznie, gdzie się potwornie nudziła. Stąd się wzięło to studium dziennikarskie.
Więcej wspomnień związanych z Teresą Torańską i książką "Ja, My, Oni" w nagraniu audycji.