Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Maria Kąkol 25.02.2013

Małgorzata Łukasiewicz: czyta więc pisze

- Jorge Luis Borges stworzył postać nazwiskiem Pierre Menard; człowiek ten tak ukochał "Don Kichota" Cervantesa, że… napisał go na nowo - Małgorzata Łukasiewicz opowiedziała w Dwójce o swoich książkowych felietonach zawartych w zbiorze "Dziwna rzecz pisanie".
Małgorzata Łukasiewicz: czyta więc piszemateriały promocyjne
Posłuchaj
  • Co jest treścią książki Małgorzaty Łukasiewicz "Dziwna rzecz pisanie"? Jak autorka postrzega pracę tłumacza książek? Skąd, jej zdaniem, wypływa potrzeba pisania i czytania? Posłuchaj!!!
Czytaj także

– Moja książka nie jest bynajmniej zbiorem recenzji – zastrzega gość "Notatnika Dwójki". – Pisząc te teksty, nie dążyłam do oceniania omawianych książek. Są to po prostu felietony na temat moich lektur z bardzo różnych lat – najdawniejszą jest chyba "Buszujący w zbożu" J. D. Salingera. Czytałam to jeszcze w liceum… wtedy właśnie książka się ukazała… – Książkowe felietony Małgorzaty Łukasiewicz przez lat 12 publikował miesięcznik "Znak". Potem wyszły one w dwóch książkach.

– Teksty zebrane w książce "Dziwna rzecz - pisanie” pochodzą z ostatnich pięciu lat – uściśla autorka.

Skąd bierze się w człowieku potrzeba pisania, tłumaczenia, czytania? – Rodzi się ona z naszej miłości do danego dzieła. Jorge Luis Borges stworzył postać nazwiskiem Pierre Menard; człowiek ten tak ukochał "Don Kichota" Cervantesa, że… napisał go na nowo. Tak już jest, że kiedy przywiążemy się do jakiegoś utworu, pragnęlibyśmy, aby był naszym dziełem – wyjaśnia Małgorzata Łukasiewicz. Pisarka dodaje, że utwór obdarzany szczególnym uczuciem, chcemy też dogłębnie zbadać. – Właśnie dlatego człowiek pisze, czyta i przekłada. Ja przede wszystkim czytam. Bez tego nie wyobrażam sobie życia – wyznaje gość "Notatnika Dwójki".

Małgorzata Łukasiewicz wyróżnia dwa sposoby postrzegania pracy tłumacza. Jej zdaniem, może on chować się za cudzym tekstem, nie przemawiać własnymi słowami, tylko tymi, które napisał autor. – Zdarza się również, że to tłumacz wysuwa się na pierwszy plan, autorowi każąc pozostać z tyłu. Tego rodzaju sytuację można porównać do akcji małej opery komicznej "La serva patrona", w której służąca wybija się na pozycję pani – dodaje pisarka.

Z tłumaczką rozmawiała Joanna Szwedowska