Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Bartosz Chmielewski 06.07.2014

Simon Standage: ludzie nienawidzili historycznej praktyki wykonawczej

- Wielu czuło się zagrożonych. To było kwestionowanie tego, co oni sami robili przez długie lata. Inni zakochali się w tym sposobie grania. Póki to jest uczciwe, póty będzie trwać - mówił w Dwójce jeden z pionierów wykonywania utworów na instrumentach z epoki.
Simon StandageSimon StandageWikipedia/Ursus Samaga/C.C. 3.0
Posłuchaj
  • Simon Standage: ludzie nienawidzili historycznej praktyki wykonawczej Letni Festiwal Muzyczny/Dwójka)
Czytaj także

W rozmowie z Tomaszem Mościckim wspominał, że największy problem na początku przygody z wykonawstwem historycznym stanowił dla niego strój instrumentu. - Strój barokowy to 415Hz, czyli niemal pół tonu niżej w stosunku do obowiązującego dziś stroju 440Hz. Problemy zaczęły się też pojawiać przy muzyce klasycyzmu, choćby Mozartowskiej, tutaj strój to 430Hz. Wielu z nas miało problemy z przyjęciem go, głównie przez nasze słuchowe przyzwyczajenia, to było na początku bardzo dziwne - opowiadał legendarny skrzypek, współzałożyciel zespołu Collegium Musicum.

Dziś historyczna praktyka wykonawcza cieszy się ogromnym zainteresowaniem ze strony publiczności i jest przyjmowana jako jeden z obowiązujących standardów. Simon Standage podkreślał, że duża w tym zasługa wytwórni płytowych. - To przemysł fonograficzny wyniósł ruch muzyki dawnej tak wysoko, i to zarówno w aspekcie ekonomicznym, bo dał nam możliwość zarabiania, ale też ten sam przemysł nadał publiczności komunikat, że takie zjawisko istnieje - wyjaśniał.

Okazało się, że wierność prawdzie historycznej jest atrakcyjna zarówno dla wielu odbiorców, jak i wykonawców. Zespoły muzyki dawnej szybko stały się zjawiskiem poszukiwanym. Więcej o historii tego ruchu - w nagraniu audycji.

bch/mc