Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 15.04.2010

Chcemy być świadkami historii?

"To wszystko jakoś ludzi zelektryzowało i rzeczywiście poczuli potrzebę bycia razem".
Posłuchaj
  • J.Kucharczyk i J.Raciborski 15-04-2010 2
  • J.Kucharczyk i J.Raciborski 15-04-2010 1
Czytaj także

Mijają kolejne dni żałoby narodowej i obserwujemy ciekawe zjawisko w postaci reakcji społecznej. Ludzie chcą uczestniczyć w obchodach żałobnych, ludzie ustawiają się w kolejce do oddania hołdu prezydentowi i jego żonie. Ludzie przypinają do samochodów flagi przepasane żałobnym kirem. Panuje nieco inny nastrój niż na co dzień. Czy gdzieś za tym wszystkim idzie jakaś większa potrzeba? Czy chcemy być świadkami historii? - o tym Przemysław Szubartowicz i Michał Żakowski rozmawiają z gośćmi: Jackiem Kucharczykiem, socjologiem z Instytutu Spraw Publicznych i prof. Jackiem Raciborskim, socjologiem Uniwersytetu Warszawskiego.

- To dość skomplikowane zjawisko widoczne gołym okiem. Mamy taką manifestację narodu. Naród na co dzień to jest abstrakcja. A teraz go widzimy, a nawet prawie dotykamy. Bo w tych wszystkich zachowaniach manifestuje się wspólnota - mówi prof. Jacek Raciborski, socjolog UW.

- W odróżnieniu od dawnych takich manifestacji i uczuć narodowych, patriotycznych, tu mniejszy jest aspekt religijny, bo poprzednio to było związane ze śmiercią Papieża. A to jest związane z państwem, bo ludzie odnoszą się do tragedii delegacji państwowej z prezydentem na czele. Czyli mamy do czynienia z takim narodowym obywatelstwem. A więc naród jest tutaj inny niż zazwyczaj - dodaje prof. Raciborski.

- Nie jestem pewien czy słowo ciekawość historii jest tutaj odpowiednie. Tu jest bardzo ciekawa dynamika tych uroczystości żałobnych. Ja mam wrażenie, że na początku to było takie bardzo spontaniczne, nikt tego nie planował. I chyba zaczęło się od tego, że symbolika tej katastrofy bardzo ludzi poruszyła. Bo to nie tylko chodzi o to, że zginęli przedstawiciele narodu. Ale chodzi także o miejsce, w którym to się stało, okoliczności, powód dla którego tam lecieli - mówi socjolog Jacek Kucharczyk, socjolog z ISP.

- To wszystko jakoś ludzi zelektryzowało i rzeczywiście poczuli potrzebę bycia razem - dodaje.